Jisung jechał właśnie windą ze swoim psem pod pachą, który miał założony kołnierz. Dziś rano, jak Han tylko wstał, ogarnął się szybko i nawet nie jedząc śniadania, poszedł odebrać Bbame z kliniki. Teraz więc nie dość, że był głodny, to na dodatek niewyspany, gdyż pół nocy myślał o Minho.
Zanim jego telefon padł, napisał do Hyunjina, żeby zostawił otwarte drzwi, gdyż przyjdzie rano. Nie zabrał ze sobą swojej ładowarki, a urządzenie mu padło, więc miał nadzieję, że nie będzie musiał stać pod drzwiami. Gdy dojechał na odpowiednie piętro, wyszedł z windy, a potem z uśmiechem na twarzy, przeszedł przez odpowiednie drzwi, do mieszkania przyjaciela. Odstawił psa na podłogę, zdjął buty i kurtkę, którą następnie odwiesił na haczyk.
— HONEYYYY! I'M HOOOOME! — krzyknął melodyjnie, idąc do salonu.
— Czeemuu drzesz piiizdę? — spytał równie melodyjnie Hyunjin, siedzący na kanapie i przeglądający coś w telefonie.
— I tak wiem, że tęskniłeś.
Jisung usiadł na kanapę i jak gdyby nigdy nic, wtulił się w Hwanga, układając głowę na jego kolanach i spojrzał w ekran telefonu mężczyzny. Tamten nic sobie z tego nie zrobił, dalej przeglądając Instagrama, tylko teraz wolną ręką głaskał Hana po głowie, co jakiś czas przeczesując mu włosy. Po minucie Jisung nagle westchnął ciężko i spojrzał na widok za oknem.
— Czemu wzdychasz? — spytał odkładając telefon obok siebie i spoglądając na twarz Jisunga.
— No bo...wczoraj po operacji Bbamy, Minho odprowadził mnie pod mój blok... — zaczął bawić się sznurkami od swoich dresów.
— No to chyba dobrze? Czy nie? — jego wyraz twarzy wykazywał zdezorientowanie.
— No niby tak, ale... — rozłożył sie na kanapie, a głowę położył na kolanach Hyunjina. — Nie wiem...Może za bardzo o tym rozmyślam i może mi się coś tylko ujebało w głowie, ale mam wrażenie, że chciał mnie wtedy pocałować...Dosłownie byliśmy tak blisko... — znów westchnął ciężko, przymknął oczy, a jego mina ukazywała niezadowolenie.
— Masakra... — powiedział z sarkazmem. — I tym się tak przejmujesz i wzdychasz dramatycznie?
— Nie rozumiesz!
— No to wytłumacz! — odpowiedział, a Jisung zakrył twarz dłońmi.
— No bo... — odkrył twarz. — Nasze pożegnanie było dosyć niezręczne, a dziś mam z nim trening sam na sam i boję się, że też będzie niezręcznie...Albo! Co jak pomyślał, że chciałem go pocałować, a on nie chciał i dlatego mnie tylko przytulił i teraz będzie mnie unikać?! — zrobił bardziej zrozpaczoną minę. — Ja pierdole...czemu takie rzeczy muszą mi się przytrafiać?
— Oj, Jisungie, Jisungie... — pogłaskał go po włosach, lekko się podśmiewując. — Powiem tak...Mimo, że mnie tam nie było, to dla mnie to wygląda tak, że overthinkujesz za bardzo, a wasz dzisiejszy wspólny trening będzie normalny. A kto wie? Może się nawet do siebie bardziej zbliżycie? W końcu będzie do tego dobra okazja. — wzruszył ramionami, a Jisung spojrzał na niego z nadzieją w oczach.
— Myślisz? — dopytał, a Hyunjin pokiwał głową na tak. — Ehh...Może masz rację...A ty? Pociesz mnie jakoś i powiedz, że chociaż twoje love life jest udane... — powiedział wzdychając i znów zaczął sie bawić sznurkami od dresów, a Hwang uśmiechnął się.
— Noo...A jak powiem, że wczoraj ja i Felix przetańczyliśmy pół nocy w klubie, praktycznie nie odrywając się od siebie, to można to uznać za udane love life? — spytał z cwaniackim uśmieszkiem, a Han aż podniósł się do pozycji siedzącej i z zaciekawieniem spojrzał na przyjaciela.
CZYTASZ
Let's Dance ▮ Minsung
FanficHan Jisung zostaje tylnym tancerzem jednej z popularniejszych k-popowych grup, aby podnieść swoje umiejętności taneczne. Jak się później okazuje - osoba, która uratowała życie jego psa, również tańczy dla tej samej grupy. Żeby było jasne: Nie shipuj...