Jisung zdziwił się kiedy obudziło go coś, co nie było jego budzikiem. Podniósł lekko głowę i przetarł oczy rękoma. Gdy zdał sobie sprawę, że to co go obudziło, to niepokojące dźwięki, które wydawał jego pies, zerwał się z łóżka. Pobiegł do małego salonu, gdzie zauważył Bbama, leżącego na podłodze blisko kanapy i piszczącego.
— Bbama! Co ci jest? — Han podbiegł do psa, przyglądając się mu uważnie.
Mężczyzna zaczął panikować, widząc że Bbama nie chce się ruszyć z miejsca i ewidentnie coś go boli. Jisung wyciągnął ręce w kierunku psa, chcąc go podnieść, lecz gdy chciał włożyć rękę pod dolne kończyny biszona, warknął na niego, przez co ten wycofał ręce.
— Spokojnie Bbama, spokojnie. Nic ci nie zrobię. — powiedział, po czym wstał i pobiegł szybko do sypialni.
Ubrał pierwsze lepsze dresy i bluzę oraz schował telefon i portfel do kieszeni spodni. Podbiegł znowu do psa i ostrożnie wziął go na ręce. Tym razem nie zwracał uwagi na powarkiwania psa. Postanowił zabrać go do najbliższej kliniki weterynaryjnej, która znajdowała się pięć minut pieszo od jego mieszkania.
Szedł powoli, ostrożnie trzymając Bbama w rękach. Gdy widział jak pies cierpi i najprawdopodobniej ma coś z nogami, łzy zaczęły mu się zbierać do oczu. Chciał jednak uspokoić emocję, aby się nie rozpłakać i dojść normalnie do kliniki. W końcu wszedł do budynku i podszedł do lady, za którą siedziała jakaś kobieta.
— Potrzebuję pomocy. — powiedział lekko łamliwym głosem.
Z jednego z gabinetów wyszedł akurat dosyć młody, czarnowłosy mężczyzna w zielonym uniformie. Gdy zobaczył Jisunga ze łzami w oczach, trzymającego piszczącego psa zaprosił go od razu do małego gabinetu. Han wszedł szybko do środka i położył Bbama na metalowym stole. Do niego podszedł weterynarz, który z twarzy przypominał mu królika, ale trochę też i kota.
— Co się stało? — spytał brunet, zakładając medyczne rękawiczki.
— Nie mam pojęcia...Ma coś z tylnymi nogami. Chyba chciał skończyć na kanapę, ale...nie wiem... —mówił szybko, panikując. — Proszę mu pomóc.
— Jak się nazywa? — spytał, podchodząc powoli do psa, aby go nie przestraszyć.
— Bbama. — odpowiedział, po czym przyłożył rękę do ust, patrząc zmartwionym wzrokiem na swojego psa.
— Cześć Bbama. Spokojnie, nic ci nie zrobię. — mówił spokojnie, jedną ręką głaszcząc psa po głowie, a drugą dotykając za jedną tylną nogę zwierzaka. — Ooo...Już widzę w czym problem. Seungmin... — zawołał pomocnika, który gdy usłyszał swoje imię, podszedł do stołu. — Przytrzymaj psa, tak aby ani nie ugryzł mnie, ani ciebie.
— Co mu jest? — spytał zestresowany Jisung.
— Ma skręconą rzepkę. To bardzo często przydarza się tej rasie psów. To jest skręcenie drugiego stopnia, co oznacza, że wystarczy mu po prostu nastawić nogę. Może go to zaboleć, ale ból szybko minie, a Bbama będzie mógł znowu chodzić normalnie. — wytłumaczył spokojnie, a Jisung poczuł, jak spada mu kamień z serca.
Pomocnik weterynarza przytrzymał psa, aby go unieruchomić, a drugi mężczyzna złapał za nogę psa. Nagle wykonał dosyć szybki ruch, przez który pies głośno zapiszczał, omal nie wyrywając się Seungminowi z rąk. Po chwili Bbama przestał piszczeć i stał normalnie na wszystkich czterech łapach. Jisung podszedł do swojego psa i wziął go na ręce, przytulając się do niego.
— Dziękuję bardzo za pomoc. — powiedział, uśmiechając się szeroko do weterynarza.
— Nie ma sprawy...Ej...Jak się nazywasz? Mam wrażenie, że gdzieś cię widziałem.
CZYTASZ
Let's Dance ▮ Minsung
FanfictionHan Jisung zostaje tylnym tancerzem jednej z popularniejszych k-popowych grup, aby podnieść swoje umiejętności taneczne. Jak się później okazuje - osoba, która uratowała życie jego psa, również tańczy dla tej samej grupy. Żeby było jasne: Nie shipuj...