IV

2.1K 59 55
                                    

Następnego dnia byłam umówiona z Moną do galerii. Cóż że moi bracia ledwo się zgodzili ale udało się. Miałyśmy zamiar iść do kina na jakąś romantyczna komedie.
*
Po szkole zaczęłam się ogarnąć do wyjścia, byłyśmy umówione na 16 a było kilka minut po drugiej. Podczas malowania rzęs usłyszałam pukanie do drzwi. Powiedziałam ciche proszę i otworzyły się drzwi. Kiedy zobaczyłam kto to wszedł- zaniemówiłam.

- Cześć Vince, coś się stało?

- Nie, chciałem ci przypomnieć abyś pamiętała o zasadach. Czy muszę ci je przypominać?

-Em nie , doskonale pamiętam.- Wywróciłam oczami i poszłam spowrotem kończyć się malować. Za mną wszedł Vincent i stanął w progi drzwi.

- Wiesz o tym dziecko ze nie musisz się malować? Wyglądasz ładnie bez tego.

Zaszkliły mi się momentalnie oczy, powstrzymywałam się od łez. W tym czasie kiedy odkładałam rozswietlacz Vince zdążył już podejść obok mnie. Przytuliłam się do niego po czym on to odwzajemnił. Powiedziałam ciche dziękuję.

*
Było już za 15 szesnasta więc zeszłam na dół. Musiałam poprosić Vincenta o pieniądze. Strasznie tego nie chciałam robić bo było mi wstyd o proszenie o takie rzeczy. Chociaż dla nich to normalne bo oni mają tych pieniędzy z kupę ale innaczej było jak prosiłam moja mamę o to. Mama zarabiała bardzo mało. Od czasu do czasu moja babcia też chodziła sprzątać w jakiejś pobliskiej kawiarni aby było nas stać na rachunki albo nowe ciuchy dla mnie. Rosłam jak na drożdżach dlatego co chwilę trzebabylo kupować nowe.

-okej Hailie dasz radę- powtarzałam sobie całą drogę po schodach.
Zaszłam jeszcze do kuchni po szklankę soku którego wypiłam na raz i skierowałam się do biblioteki w której siedział teraz mój najstarszy brat. Weszłam bez zastanowienia i tak jak myślałam tak było, siedział.

-Coś się stało Hailie? Potrzebujesz czegoś?

- Nie, znaczy tak potrzebowałbym...-zająkałam się trochę. Vince chyba domyślił się i podszedł do mnie i wyciągnął z kieszeni plik banknotów. Chyba wiedział że przyjdę o to niego prosić. Zaniemówiłam kiedy zobaczyłam ile tego jest. Przecież tego jest tysiące!- Aaale ja tyle nie potrzebuje, serio. Wystarczy mi kilka.

Vince się lekko zaśmiał i powiedział:
- Wiem, ale nie żałuj sobie. Kup sobie coś co uważasz za pożytecznego. Ale pamiętaj z rozsądkiem. A teraz idź już Shane cię zawiezie. Pamiętaj o zasadach i miłego popołudnia.

*
Podczas drogi mało się do siebie odzywaliśmy. Byłam ubrana w fioletowe spodnie cargo i czarna oversize koszulkę. Ostatnio zaczęłam zakładać większe ciuchy aby nie było widać że chudnę.

- Jakie macie plany?- odezwał się Shane po kilku minutach ciszy

- Em do końca nie wiem, chciałyśmy iść na coś do kina. A później co będziemy robić to do końca nie wiem.

- Spoko, masz jakieś pieniądze?

- Ta, Vincent mi dał, trochę sporo ale nie potrzebuje tyle.

- Tak jest, nie żałuj sobie ale nie wydawaj na głupoty i no wiesz... na jakieś krótkie sukienki. W szczególności żółte.

Po usłyszeniu ostatniego zdania wybuchłam śmiechem że się prawie popłakałam.
Dojechaliśmy spokojnie już pod galerie gdzie czekała na mnie Mona.

Rodzina Monet- gwiazda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz