XI

1.8K 67 10
                                    

- No Vince dlaczego nie mogę?- prosiłam go już od prawie 15 minut. Mona urządzała domówkę z okazji urodzin na którą zostałam zaproszona. Oczywiste było to że mnie nie puszcza ale chciałam spróbować.- Vinceeee...

-Nie Hailie, powtarzam ci , że jak ostatnio byłaś na takiej imprezie to ktoś ci groził pistoletem. Nie chcemy ponownie chyba tego doświadczyć- przewróciłam oczami. Byłam taka wkurzona. Nie. Wkurzona mało powiedziane, nie chcieli mnie puścić bo sie o mnie bali. Mhm ciekawe od kiedy- Nie rób takiej miny, dobrze wiesz że chcemy dla ciebie dobrze.

-Tam będą wszyscy nasi znajomi.- krzyknęłam i ruszyłam w stronę drzwi i na koniec prychnełam- Oczywiście bezemnie.

Miałam plan. Jeśli nie uda mi sie ich namówić poprostu sie wymknę. Wiem to nie jest najlepszy sposób, ale nie mogę odpuścić takiej okazji. Zamówiłam już nawet sukienkę na te wydarzenie więc nie zostało mi nic innego jak proszenie albo plan B pod tytułem " ucieczka".

Po wyjściu z biblioteki skierowałam sie do kuchni po wodę. Napotkałam tam bliźniaków i Dylan'a. Czułam jak ich wzrok podąża za mną aż do lodówki. Otworzyłam drzwi od lodówki, nalałam sobie wody i po zamknięciu rzuciłam:

-Co sie tak gapicie?

-Nie pozwalaj sobie dziewczynko. - wstał i podszedł do mnie. Nie wiedziałam co chciał dlatego tylko go wyminelam. - Hej, co sie stało?

-Nic? Nie mam ochoty z wami konwersować. A teraz przepraszam ale spieszę sie do pokoju. - kiedy zaczęłam już iść po schodach usłyszałam tylko jak któryś z nich dodał " co jej?". Dziwne że tylko przejmują sie mną gdy muszą.

Podczas leżenia na łóżku i patrzenia sie w sufit wpadłam na kolejny genialny pomysł. Mona przecież była zakochana w Tony'm. Całowali sie również na szkolnym balu. Więc? To będzie kolejny moment, kolejna chwilą aby sie ze sobą zbliżyli. Każdy będzie szczęśliwy. Ja, Mona, Tony. No dobra Tony nie za bardzo ale co mnie tam to obchodzi? A więc plan "ucieczka" przesuwa sie na plan C a plan "Tony" na B.

Podzieliłam sie tym pomysłem z Mona. Odrazu zaczęła piszczeć i wydawało mi sie że nawet skakać bo usłyszałam jak jej ojciec krzyknął że ma przestać bo zaraz podłoga sie zapadnie.

-Pytalas już Tony'ego?-

-To nie takie proste, na początku muszę sie spytać Vincenta. Jeśli ten wyrazi zgodę to pójdę do twojego kochasia- wywróciłam oczami na ostatnie słowo. Jak ona mogła sie zakochać w takim kimś jak on? Przecież Tony ją zrani  zanim ona zdąży sie nim nacieszyc. Oczywiście jeśli coś kiedyś z ich relacji wyjdzie.

***
-Nie zjawilas sie na kolację- wszedł do pokoju Will z tacą na której było jedzenie- a więc kolacja przyszła do ciebie- uśmiechnął sie i położył tace na biurko.- Naleśniki z dżemem truskawkowym.

-Dziekuje, ale nie jestem głodna. Później może to zjem.

-Okej ale zjedz. Słyszałam że byłaś wredna dla chłopaków po południu. Coś cię dręczy ?- spytał zmartwiony. Zastanawiałam sie czy wyjawić mu mój pomysł. Jeśli poproszę to nie zdradzi go Vincentowi przede mną co nie?

-Eh- westnelam- Mona urządza domówkę. Mówiłam ci o niej pamiętasz?- skinął głową na "Tak"- Jest to jej urodzinowa impreza. Vincent nie chce mnie puścić przez tą sytuację wtedy z Jerry'm. Ale przecież nie będzie go tam ani Audrey więc nie wiem czego by miał  sie bać. Wpadłam na super pomysł aby sie zgodził.

-Malutka chcemy dla ciebie jak najlepiej. Byłem wtedy tak przerażony że przyjedziemy za późno i już cię nie znajdziemy. Sytuacja może sie powtórzyć z każdym. - popatrzył na mnie zmartwionym wzrokiem- Ale słucham twojego pomysłu.

-Chcialam sie spytać Vincent'a czy jakby Tony zabrał sie ze mną to mogłabym iść. No wiesz. Mona jest w nim za bujana odkąd pamiętam.- zerknelam na Will'a którego mina wydawała jakby miał zaraz wybuchnąć albo śmiechem albo sie popłakać albo nie wiem.

-Nie powiem że to jest głupi pomysł. Byłabyś pod opieką jednego z nas ale pamiętaj że zło czai sie wszędzie.

Rodzina Monet- gwiazda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz