XII

1.8K 56 7
                                    

Kiedy Will wyszedł odrazu skierowałam sie na dół za nim. Szlam do Vincenta aby zaproponować mój pomysł na zgodę pójścia na imprezę.

Schodząc zauwazylam że siedzi w kuchni i robi coś na komputerze i towarzyszy mu Tony.

Idealnie.

-Hejka- popatrzyłam sie najpierw na jednego i później na drugiego. Nie oczekiwałam odpowiedzi, nie po to przyszłam. Aby nie było odrazu podejrzanie wyjęłam sobie jogurt i zasiadłam do stołu.- Vince?

-Tak Hailie?- spojrzał na mnie lodowatym wzrokiem. Zaczęłam sie bać.- Jeśli chodzi o tą imprezę to dalej sie nie zgadzam.

-Ale wpadłam na lepszy pomysł. Nie pójdę tam sama. Tony ze mną by poszedł- popatrzyłam sie na niego a on nagle zaczął sie krztusić powietrzem.

-Ze co? Ja? Marzysz.- rzucił kpiąca

-No Tony, braciszku- uśmiechnęłam sie szyderczo- każdy będzie zadowolony. Ja pójdę na imprezę urodzinowa swojej przyjaciółki a ty pójdziesz na imprezę i no pobawisz sie i będzie dużo innych dziewczyn.

-Musialbym to przemyśleć. Ale dalej mnie to nie przekonuje dziecko. Zło jest wszędzie, jeśli Tony nie będzie miał ciebie na oku nawet na chwilę już ktoś będzie mógł tobie coś zrobić- wtrącił sie Vincent

-Dlatego pojedzie też Sonny, może nawet Shane albo Dylan.

Jak na zawołanie weszli obydwoje do kuchni.

-Slyszalem swoje imię. Czyżby mnie obgadujecie?- spytał ten pierwszy.

-Mhm bo nie mamy co innego do roboty- wywróciłam oczami- Chce iść na imprezę urodzinowa do Mony, ale Vincent nie chce mnie puścić,dlatego proponuję mu żeby któryś z was ze mną poszedł. Może nawet całą trójką.

-Nie będę na żadne imprezy dla małolatów chodzić- rzucił Dylan

-Jesli chociaż dwójka z nich sie zgodzi to możesz iść. Ale nie zapominaj o ochroniarzu i zasadach- powiedział Vincent wychodząc. Przed jego wyjściem rzuciłam jeszcze ciche "dziękuję".

Skierowałam teraz swoj wzork na moją ukochaną trójkę.

-Ja odpadam- rzucił Dylan kładąc sie na kanapę.

-Czemu znowu my musimy iść gdzieś z tobą. Ostatnio jak poszliśmy na imprezę wylądowałas na blacie tańcząc z jakąś laska z wymiany.

-Coz taki los. -usmiechnelam sie- To co mogę na was liczyć?

Zerkneli na siebie i odezwał sie Shane.

-Pojdziemy z tobą, jeśli będzie alkohol.

-Cos sie ogarnie.

***

Odrazu pochwaliłam sie Monie że będę.

-Aaa laska!! Ale super, tylko czekaj.Tony będzie tak?- spytała

-Mhm , Shane też będzie. Ogarnij jakiś alkohol i będą zadowoleni.

-Co dziewczyny im nie starczą? - zasmialysmy sie obydwie.

Po skończonej rozmowie wyszłam sie przewietrzyć na balkon. Był ciepły majowy wieczór. Impreza miała sie odbyć za dwa dni. Naszczescie sukienka już zdążyła przyjść więc nie musiałam sie martwić.

Widok z okna zawsze powalał mnie z nóg. Uwielbiałam ten widok a jeszcze bardziej wieczorem. Pensylwania była piękna. Czasami tęskniłam za Anglia. Za moim domem. Za mamą...

Po kilkunastu minutach wyszłam i poszłam sie umyć. Miałam w planach wziasc  dłuższą kąpiel więc zabrałam ze sobą książkę. Na początek odkręciłam wodę i podeszłam do umywalki aby zmyć makijaż. Po zmyciu nałożyłam maseczkę w płachcie i umyłam zęby.  Do wody wsypalam sól do kąpieli i wlałam płyn o zapachu gumy balonowej.

Siedziałam z godzinę jak nie dwie. Czytanie książki i siedzenie w wannie to była moja ulubiona czynność. Po wyjściu opatulilam sie szlafrokiem i ubrałam czystą bieliznę oraz piżame. Związałam włosy w niedbały kok i wyszłam.

Rodzina Monet- gwiazda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz