Rozdział 6

113 12 0
                                    




Przez resztę lipca Addie próbowała funkcjonować, jakby nic się nie stało. Starała się zachowywać tak, jakby nie straciła najlepszego przyjaciela. Jej każdy dzień wyglądał podobnie. Pracowała od rana do popołudnia, a po pracy spotykała się z Rowanem, Ophelią, Neą, Lloydem i Miles'em, a późny wieczór kończyła na pogaduchach z Marlą.

Pomimo niezbyt najlepszego początku znajomości z przyjaciółmi Rowana, potem było już tylko lepiej i naprawdę ich wszystkich polubiła. W gorące dni lipca chodzili razem nad jezioro, oraz zabierali jedzenie, by rozłożyć piknik o zachodzie słońca, gdzie jedli, pili i śmiali się aż do bólu brzucha przeważnie z powodu Miles'a i Lloyda, którzy okazali się najśmieszniejszymi osobami jakich poznała.

Nea i Ophelia były swoimi przeciwieństwami. Ophelia była delikatna, zawsze opanowana i ciepła, Nea natomiast była chodzącą bombą energii i wszędzie jej było pełno. Nea zdecydowanie była z nich wszystkich najśmielsza i żądna przygód. Rowan okazał się wyrozumiałym przyjacielem i tak jak mówiła Marla - dobrą duszą. Mogła z nim pogadać na każdy temat i miała wrażenie, że naprawdę dobrze się rozumieją.

Tak bardzo się cieszyła, że ich poznała. W małym stopniu załatali oni dziurę w sercu Addie, która była spowodowana Sebastianem, jednak miała wrażenie, że nie wiadomo jak bardzo by się starała pójść naprzód, to nie potrafiła. Ta pustka nigdy nie zostanie załatana. Jedyne co mogła, to pogodzić się z tym.

— Miles, daleko jeszcze? — spytała Ophelia, podpierając się o drzewo, by złapać równowagę. Miles oznajmił im, że zna świetne miejsce nad wodą, dlatego wszyscy wspinali się teraz po stromym, zalesionym wzgórzu. Addie nie wiedziała ile już szli, ale nogi powoli odmawiały jej posłuszeństwa.

— Za wzgórzem i już jesteśmy. — odpowiedział.

— Gdybym wiedziała, że wybieramy się na wspinanie po górach, założyłabym inne buty — przyznała Adeline.

— Ja to bym chciała wiedzieć, gdzie tak właściwie idziemy — zawołała Ophelia w stronę Milesa, który szedł parę metrów przed nami razem z Lloydem.

— Wtedy to nie byłaby niespodzianka.

— Oby była tego warta. Będę miała odciski — jęknęła Ophelia. — Nie mogliśmy użyć proszku Fiuu?

— Ale z ciebie maruda, Ophelia — Rowan parsknął śmiechem.

— Nie, bo ostatnim razem, gdy Ignatia Wildsmith znowu zaczęła gadać do Lloyda, ten zakleił jej taśmą usta. Od tamtego czasu nie pozwala mu się teleportować — zaśmiała się Nea, która próbowała dotrzymać kroku chłopakom z przodu.

— Myślę, że Lloyd nam wszystkim tym wyświadczył przysługę. Gdybym mogła, też zakleiłabym jej usta — parsknęła Addie.

Kątem oka widziała, że Rowan już otwierał usta, by coś powiedzieć, jednak w tej samej chwili dotarli a szczyt wzgórza. Rowan zaniemówił na ten widok, Addie stanęła jak wryta.

— Na Merlina. — szepnęli jednocześnie.

Przed nimi rozprzestrzeniał się widok jak z obrazka. W dole było małe, zamknięte jezioro z wodą tak czystą, że była aż przezroczysta, ukazując złocisty piasek na dnie. Parę metrów na prawo był wodospad, który wpadał do jeziora. Wszystko było otoczone kilometrami łąk i wysokich skał.

— Miles! Tu jest przepięknie — Adeline uśmiechnęła się w stronę chłopaka.

— Nie musicie dziękować — powiedział i jednym ruchem ściągnął koszulkę, rzucając ją na swój plecak. — Następnym razem powinniście nieco bardziej ufać moim pomysłom. Gdyby nie ja, to byście gryźli ściany z nudów. — na te słowa cała pozostała piątka wybuchła śmiechem.

Beyond her magic | Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz