Rozdział VI

32 3 1
                                    

Katty POV:

Tej nocy spałam tylko 2 godziny, a potem gapiłam się w jeden punkt. I tak przez pozostały czas. Rozmyślałam wszystko. Co  kilka minut słyszałam dźwięki wibrującego telefonu. Nie podniosłam się, do momentu, aż zadzwonił budzik. W tej samej chwili weszła Latte, martwiła się o mnie, to było widać. Ujrzała ona nasiąknięty krwią bandaż, po czym przyniosła nowy i zaczęła zmieniać. To było przyjemne, ale do czasu, aż nie zobaczyłam blizn. Zostało ich kilkanaście. 14 nowych, blizn, które były aż bordowe od krwi. Ten widok nie trwał długo, gdyż zasłoniła go Latte nowym opatrunkiem.

- Choć na śniadanie, Katty. - powiedziała.

- Przepraszam, ale nie będę dziś jadła. - złapałam piórnik z kredkami i spakowałam go do futerału z gitarą.

- Nie musisz przepraszać, ale wolałabym abyś jednak zjadła. - odpowiedziała. - Zapakuje Ci jedną kanapkę, jeśli będziesz głodna to zjesz.

- Dziękuje bardzo. - odpowiedziałam, trzymając się za poranioną rękę.

Latte się uśmiechnęła i zeszła na dół.
Wyjęłam z szafy fioletowy sweterek w paski i do tego podarte jeansy. Było dość ciepło, wiec nie zakładałam kurtki. Jeszcze związałam włosy w niski kucyk, po czym sprawdziłam, czy na pewno nie widać opatrunku. Po tym wyszłam z domu.

                                   • • •

Spojrzałam na tamte wiadomości, które przyszły w nocy. To pisał Dylan.

D: Martwię się, długo nie odpisujesz.
D: Niepokoję się...
D: Katty co się stało???
D: Katty odpisz do cholery jasnej!!

Odczytałam i odpisałam „nic takiego, miałam ciężką noc".
Poza tym, odpisałam mu ze nie mogę iść na kawę już wcześniej, więc zaczął mnie wkurwiać.
Udałam się do wejścia, a potem do auli, gdzie miały być warsztaty.
Zobaczyłam zdenerwowanego Dylana, który ewidentnie czegoś szukał. Spojrzał w moją stronę i w sekundę przybiegł.

- Katty, ja bardzo się o ciebie bałem.. - powiedział.

- Niepotrzebnie. - odrzekłam.

Po tych słowach delikatnie naciągnęłam rękaw bluzy na bandaż, aby upewnić się, że go nie widać.

- Siadajcie do stolików, dzieci za chwile przyjdą. - usłyszałam głos Osy.

Oczywiście miałam miejsce koło Dylana.
W tym momencie do sali weszła grupa dzieciaków. Do nas przyszły 3 dziewczynki i jeden chłopiec. Daliśmy im kolorowanki, po czym wyjęłam stary piórnik z kredkami. Mała dziewczynka zaczęła kolorować obrazek akordeonu. Dylan zaś pomagał narysować gitarę. To było słodkie. Nie wiedziałam, że ma on taką rękę do dzieci. Chcieli zacząć kolorować rysunek, więc Dylan sięgnął po brązową kredkę. Była tępa, ale zobaczył w piórniku temperówkę. Gdy włożył do niej kredkę, okazało się, że nie ma w niej ostrzy. Byłam zestresowana i to bardzo. Dylan nachylił się do mnie i powiedział:

- Musimy porozmawiać.

To brzmiało bardzo, ale to bardzo niedobrze. Wiedziałam, że mam przejebane. Ja tylko zapomniałam, że włożyłam z powrotem do piórnika tą jebaną temperówkę.
Dalsze warsztaty przebiegały już normalnie bez większych spin. Musieliśmy jeszcze zagrać dla maluchów i poopowiadać o naszych instrumentach.
Na koniec pomogliśmy posprzątać.

- Dziękuje Wam za to, bez was byłoby ciężko to zorganizować. - Osa zaczęła znowu podlizywać się wicesekretarzowi.

Ja za to chciałam się wymigać od rozmowy z Dylanem. Szybko zabrałam gitarę i chciałam wyjść ze szkoły. Udało mi się, bynajmniej tak myślałam, aż do momentu, gdy ktoś złapał mnie za rękę. Lewą rękę. Bolało i to bardzo. Świeże rany.

- Gdzie uciekasz!? Boisz się mnie czy co? - powiedział ze wściekłością w głosie.

- Ja-a tyl-ko się śpiesz... - nie skończyłam.

- Ile razy jeszcze będziesz używać tych swoich jebanych wymówek?! - był wkurwiony.

- Ja przep-raszam...

Odeszłam. Dylan widział jak łzy leciały mi z oczu jedna po drugiej. Uciekłam mu. Znikałam mu z pola widzenia. Nawet nie próbował mnie gonić.

• • •

Wysiadłam z autobusu. Przed drzwiami do mieszkania założyłam maskę. Tą sztuczną, z uśmiechem.
Weszłam do domu. Zobaczyłam Latte, która siedziała na kanapie i oglądała film.

- Jak ci dziś minął dzień? - odezwała się.

- Nawet spoko. - skłamałam.

- Co dziś na kolacje? - spytałam.

- Zamówiłam pizzę. - odrzekła.

- Ooo mega, miałam na nią ochotę.

- Czytam Ci w myślach. - parsknęła śmiechem Latte.

Dosiadłam się do niej, aby razem z nią skończyć oglądać film. Nie powiem, był nawet spoko. Położyłam głowę na kolanach Latte, a ona się uśmiechnęła. Gdy tak siedziałyśmy, stwierdziłam, że pójdę na górę poczytać sobie książkę. Również przybrałam się w luźniejsze ubrania. Założyłam krótkie, obcisłe spodenki i granatową, za dużą bluzę. Wzięłam z półki książkę, po czym zaczęłam czytać.
Po jakimś czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że na dole jest Latte, więc nie chciało mi się schodzić. Wróciłam do czytania książki.

Latte POV:
Usłyszałam dzwonek, więc podeszłam odtworzyć. Przyjechała pizza, bynajmniej tak myślałam. Otworzyłam drzwi, a ku moim oczom okazał się mężczyzna w czarnym golfie i czarnej marynarce, który trzymał w ręku ogromny bukiet róż.

- O KURWA. - zatrzasnęłam drzwi przed nosem.

Jak najszybciej pobiegłam do pokoju Katty. Wbiegłam do jej pokoju jak dzika.

- Co się stało? - zapytała.

- BO PRZED DRZWIAMI STOI DYLAN. - wykrzyczałam.

- Co ty pierdolisz, Latte. - powiedziała.

- NIE MAM ZWIDÓW, IDIOTKĄ NIE JESTEM. - odpowiedziałam.

Katty POV:

Jak usłyszałam te słowa, szybko zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i stał tam Dylan. Zamurowało mnie.

- Ja chciałem Cię przeprosić za ten cyrk.

Wyglądał jak książę z bajki. Czarne ubrania, eleganckie buty i bukiet czerwonych róż. Brzmi jak marzenie? Ono stało właśnie przed mną.

_______
Zgodnie z obietnicą wlatuje długi rozdział <3

The fucking guitarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz