Rozdział XVIII

17 4 5
                                    

Pamiętajcie, nie bójcie się prosić o pomoc. Nie ukrywajcie swoich problemów.

Gdy dotarliśmy na miejsce, poczułam ścisk w brzuchu.

- Nie martw się. - powiedział i mnie pocałował.

- Zakochana para wysiadamy. - powiedziała Latte śmiejąc się przy tym.

Wyszliśmy z auta, po czym Dylan zamknął auto kluczykiem. Przed nami ukazał się biały budynek, który wyglądał trochę jak jakaś wielka willa.

- Dylan ja bardzo się boje. - powiedziałam nieśmiało.

Ten, chcąc mnie pocieszyć, szybko złapał mnie i zaniósł mnie do drzwi.

- No serio? A ja? - śmiała się Latte, biegnąc za nami.

Po chwili weszliśmy dużymi, automatycznymi drzwiami. Dylan podszedł do recepcji, chwilę rozmawiali, po czym ruszyliśmy w kierunku oddziału psychologicznego.
Dylan cały czas trzymał mnie za rękę. Gdy podeszliśmy pod właściwy pokój praktycznie od razu wyszła pani psycholog i zaprosiła mnie do środka.
Poprosiła mnie, abym usiadła na fotelu niedaleko niej.

- Więc dzień dobry, nazywam się Sophia Code i od dziś będziesz uczęszczała do mnie na terapię. - odezwał się głos.

- Ja nazywam się Katty Halles i.. - ucichłam.

- Dobrze, dziękuję. Będę zadawała różne pytania i notowała poszczególne rzeczy. - odpowiedziała.

- Od kiedy boryka się pani z takimi problemami? - dodała.

- Myślę, że tak z dwa lata. - powiedziałam cicho.

- A na czym one polegają?

- Głównie walczę z głodówkami i jakoś tak. - nie wiedziałam, co mówić.

- A czy ma pani problemy z głodzeniem się czy samookaleczaniem? - zapytała.

- Tak, i z tym, i z tym. - oznajmiłam.

- Czy ma pani może jakieś cele, które mają temu zapobiec? - kontynuowała.

- Staram się, aby moi przyjaciele tego nie widzieli, bo wiem, że mają własne życie i ważniejsze powody niż zajmowanie się mną.

- Pamiętaj, że nie należy tego ukrywać. Ciężko jest o tym mówić, ja to rozumiem, ale jednak lepiej jest rozmawiać. - powiedziała.

- Ja nie potrafię.. - szepnęłam.

Poklepała mnie po ramieniu, czule się uśmiechając.

- Czy miała pani próby samobójcze?

Zapytała z grubej rury. Nie mogłam jednoznacznie na to odpowiedzieć.

- Chyba nie. - odpowiedziałam.

- Coś jest nie jasne? - dopytywała cały czas się uśmiechając.

- Nie wszystko dobrze. Jakoś pierwszy raz trudno to ogarnąć. - odpowiedziałam nieśmiało się uśmiechając.

To było jedno z trudniejszych pytań. Teoretycznie nie, ale w środku tak. Nie wiem, jak to spostrzegać, ale wydawało mi się że jestem coraz bliżej końca.

- Co najbardziej dręczyło panią w najbliższym czasie? - spytała.

- To, że widzieli mnie. - szepnęłam delikatnie.

- W jakim sensie? - dopytywała.

- Leżałam w łazience, rysując po rękach żyletką, ale oni weszli do środka i zobaczyli. - załamywał mi się głos.

- Spokojnie, wiem, że to było trudne dla ciebie i dla nich. - powiedziała.

- A kim oni dokładnie są? - zapytała.

- Latte to moja przyjaciółka, która stara się pomóc mi na wszelkie sposoby i mieszka ze mną, a Dylan to mój chłopak. - wyjaśniłam.

- Czyli mam rozumieć, że w pani życiu znajduje się osoba, która sprawia, że odsuwają się wszystkie problemy? - próbowała zmienić temat, widząc moją minę.

- Tak, chce wyjść z tego dla niego. - odpowiedziałam z nadzieją w oczach.

- Okej, proszę chwilkę poczekać. - odparła kobieta i usiadła do komputera.

Próbowałam być miła i poważna jednocześnie. Dla mnie takie rozmowy były ciężkie, bo nigdy z nikim się aż tak nie dzieliłam takimi informacjami. Latte i Dylan są tu aby mi pomóc i ja to rozumiem, ale i tak trochę głupio mi mówić o tym co ciężkiego przeżywam. Zobaczyli mnie już w takim stanie, że nie wiem co mam o tym myśleć...

- Proszę wypełnić jeszcze tą ankietę i w recepcji umówić kolejny termin. - rozległ się głos kobiety, który wybił mnie z rozmyślań.

Gdy odpowiadałam na zadane w ankiecie pytania, jedno szczególnie przykuło moją uwagę.

Ile czasu poświęca pan/pani na przemyślanie swoich problemów i zmartwień?

Po tym dotarło do mnie, że robie to cały czas. Zrozumiałam, że trzeba coś z tym zrobić, jednak borykałam się z myślą, że będzie bardzo trudno.

Skończyłam ankietę i oddałam ją psychologowi. Strasznie skłoniła mnie ona do jakiś zmian, ale jak tylko o nich myśle to chce mi się płakać. Nie dam rady.

Pożegnałam się z kobietą poprzez uścisk dłoni i wyszłam z gabinetu.
Na korytarzu czekali już na mnie. Dylan wyglądał na bardzo zdenerwowanego i gdy tylko mnie zobaczył, podbiegł i ucałował moje czoło.

- I jak? Czemu tak długo? - pytał zdezorientowany.

- Długo? - spytałam i spojrzałam na zegarek. Minęło półtorej godziny.

- Dobra nie ważne, choć do recepcji. - rzekł i złapał mnie za rękę.
Za nami szła Latte ciągle się uśmiechając.

Czemu taka atmosfera nie trwa długo?

Dylan zapisał mnie na kolejną wizytę i wyszliśmy z budynku.
Po chwili usłyszałam głos Latte:

- No to teraz na lody! - krzyknęła uradowana.

- Ale ja stawiam! - powiedział Dylan.

- A ty nie liczysz kalorii. - szepnął do mnie Dylan.

On się martwi, naprawdę.

Wybraliśmy się do mojej ulubionej lodziarni. Wybrałam solony karmel z czekoladą. Byłam zadowolona, ale i przejęta całą tą wizytą. Próbowałam się nie przejmować, ale to nie jest takie proste. Chcę pozbyć się problemów tylko i wyłącznie dla niego. Na Latte też mi zależy, nie chce aby cierpiała patrząc na moje zakrwawione ręce i nogi..

Boje się ich stracić..

____________
Informuję, że nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział. Narazie mam dość dużo nauki, więc ciężko znaleść mi czas.
Również chciałabym podziękować za taki pozytywny odbiór książki!
ZBLIŻAMY SIĘ DO 300 WYŚWIETLEŃ! <33

Dziękuje każdemu i wyczekujcie kolejnego rozdziału! Postaram się abyście czekali na niego nie więcej niż tydzień!

Karolcia <3

The fucking guitarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz