Rozdział XI

16 5 1
                                    

Cały czas myślałem, jak to wszystko wytłumaczyć Latte. Katty traktuje ją jak swojego psychologa, bo ta troszczy się o nią jak o swoją córkę, a są dla siebie tylko przyjaciółkami, między którymi są 4 lata różnicy. Nie chcę abyśmy się pokłócili o jakieś gówno. Tu głównie chodzi o Katty i jej samookaleczanie.

                                  • • •

Dojechaliśmy. Otworzyłem Katty drzwi, gdy ujrzałem Latte, która stała już w wejściu do mieszkania. Wziąłem wszystkie torby młodej i wniosłem je do środka. Z pośpiechem powiedziałem do Latte:

- Musimy porozmawiać na osobności.

- Hmm? - mruknęła.

- Nie hmm tylko tak. Jest ważna sprawa. - odpowiedziałem.

- No ok. - wzruszyła ramionami.

- Idź to swojego pokoju i zaczekaj. - powiedziałem i w tym momencie do salonu weszła Katty. Od razu rozległ się jej głos:

- Przepraszam, wiem, że miałam być wcześniej.

- Twoja sprawa. - odburknęła.

- Nie bądź zła, proszę. - powiedziała błagająco Katty.

- Nie jestem, ale pomyśl, że martwiłam się o ciebie, bo nikogo innego nie mam. - odpowiedziała Latte.

- Rozumiem, ale Dylan się mną dobrze opiekował. - rzekła.

- No i? Ja i tak się martwię i powinnaś to zrozumieć! - Latte zaczynała krzyczeć na Katty.

- To właśnie ty nic nie rozumiesz! - Katty darła się na nią.

- Ja!? To kto się pierdolił z pierwszym lepszym debilem? - Latte się wydarła.

Trochę to było nie miłe, bo ani tego nie robiliśmy, ani nie jestem pierwszym lepszym debilem.
Widziałem jak Katty zaczyna płakać.

- STOP! PRZESTAŃCIE SIĘ DRZEĆ! - wydarłem się na całe mieszkanie. Spotkałem się z ciszą. W tym momencie Katty skierowała się w stronę łazienki. Wiedziałem co chce zrobić.

- Zaczekaj tu, ja nie skończyłem. - rzuciłem do Latte i pobiegłem za Katty. Udało mi się w ostatniej chwili podłożyć rękę pod zamykające się drzwi. Katty nawet mnie nie zauważyła i zaczęła grzebać po szufladach. Ocknęła się jak chciała zamknąć drzwi. Spojrzała się na mnie, a ja powiedziałem:

- Mieliśmy umowę...

- Al.. - powiedziała, a ja przerwałem.

- Nie udawaj, widziałem, że szukasz żyletki. - odpowiedziałem pewnym głosem. Ona za to podbiegła i wtuliła się we mnie pełna łez.

- Idź do swojego pokoju, ja muszę porozmawiać z Latte. Potem do ciebie przyjdę. - powiedziałem, a Katty skierowała się do swojej sypialni.

Poszedłem do sypialni, gdzie była Latte. Było widać, że jest wielce obrażona.

- Katty, ja przepraszam, że nie dowiozłem jej na godzinę, ale zaspaliśmy.

- Yhy. - mruknęła.

- Ale poza tym jest jeszcze jedna sprawa. Katty mówiła, że ostatnio weszłaś do łazienki, gdy ona robiła sobie krzywdę.

- Powiedziała ci? - powiedziała zaskoczona Latte.

- Nie, ale ja sam to zauważyłem. Niechcący podwinął się jej rękaw od bluzy.  - odparłem.

- Rozumiesz, że fakt, że wiesz o jej cięciu oznacza, że ci bardzo zaufała? Ona nie okazuje swoich ran nikomu, jednak szuka pomocy i atencji. Jest jej ciężko, a ja próbuje coś zrobić. Teraz jesteśmy za to my odpowiedzialni. - powiedziała stanowczym tonem.

-  Chyba obydwoje musimy jej pilnować. - stwierdziłem.

Latte pokiwała głową, a ja podziękowałem jej za rozmowę. Zwróciłem się ku drzwiom pokoju Katty. Okazało się, że były otwarte. Wchodząc do środka, zobaczyłem jak leży skulona na łóżku, cicho płacząc.

- Ej mała nie płaczemy. - delikatnie powiedziałem, klęcząc przed jej twarzą.

- To nie takie łatwe.. - cicho odpowiedziała.

- Musimy nauczyć się panować nad emocjami kochanie. - dodał.

Katty zamilkła. Jakikolwiek temat jej problemów był dla niej trudny. Potrzebowała pomocy, ale nie chciała o nią prosić.
Było już późno i musiałem się zbierać. Pocałowałem ją w czoło i zszedłem do salonu. Poprosiłem Latte, aby ją przypilnowała. Jest w dość ciężkim stanie psychicznym, a nie chce, aby coś jej się stało. Nie wybaczyłbym sobie tego nigdy.
Otworzyłem samochód i skierowałem się w stronę domu. Jutro znowu się zobaczymy tylko, że w Akademii.

Katty POV:

Leżałam jak zdrętwiała. Widziałam tylko Latte, która nad mną czuwała. Nie kodowałam już niczego, co działo się po odjedzie Dylana. Oni są jedynymi ludźmi, którzy starają się pomóc. Boje się jednak, że któreś z nich pomyśli, że je wykorzystuje i staje się ofiarą. Ja tak naprawdę nie chce, aby tak uważali. Ja nie wiem jak wyrazić potrzebę pomocy, nie prosząc o nią. Brzmi skomplikowanie, wiem. Coraz częściej mam wrażenie, że jestem niepotrzebna. Jednak wiem, że Dylan by mnie zabił, jakby dowiedział się o myślach samobójczych. Był już wściekły jak dowiedział się o cięciu. Na szczęście nie wie nic o energetykach. Niby nic złego, ale Dylan potrafiłby zrobić z tego wielką kłótnie...

- Dobranoc słoneczko, późno już, lecę do siebie. - ostatnie słowa Latte jakie usłyszałam.
Potem już tylko patrzyłam się w jeden punkt, dokąd nie zasnęłam.

_________
DZIĘKUJĘ ZA PRAWIE 200 WYŚWIETLEŃ!! <33 To baaardzo dużo dla mnie znaczy. Jesteście cudowni! Nie ukrywam, że mam plan na kolejną książkę... ale to w przyszłości i to chyba dalekiej :))

Karolcia <3

The fucking guitarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz