Ⅰ. The beginning

545 13 1
                                    

- Szybko!, Szybko! -

Kirishima włożył ostatnią walizkę do bagażnika i rzucił na wierzch wszystkie płaszcze. - Kaminari! Ostatnia szansa, żeby pójść do toalety!-

- Byłem już... aż trzy razy tego ranka -  powiedział chłopiec od elektryki, wsiadając do samochodu i natychmiast wciskając się między Ashido i Sero. 

- Przypomnij mi, dlaczego mamy wziąć twój samochód, Bakugou?! - wykrzyknął, szurając nogami, próbując zapiąć pas bezpieczeństwa, unosząc udo Sero, żeby mieć dostęp do sprzączki. Auto było cholernie małe..

- Żaden z was nie ma samochodu -  warknął Bakugou, zamykając maskę i siadając na miejscu kierowcy. - Kim jest skurwiel, który zabrał mój telefon? - zapytał, wpatrując się w trójkę za nim.

 - Kiri go wziął - zachichotała Ashido.  - Powiedział, że chce zadzwonić do Midoriyi...-

Czerwonooki przewrócił oczami.- Kirishima! -  krzyknął kierowca, wpatrując się w rudowłosego mężczyznę, który stał oparty o drzwi samochodu i rozmawiał przez telefon Bakugou.  - Pospiesz się - dodał, sprawiając, że rudowłosy zesztywniał i wślizgnął się na swoje miejsce z przodu.

- Przepraszam, zadzwonię później- zaśmiał się, rozłączając się. - Chcesz nawigacje?- zapytał.

- Powinieneś wiedzieć, że tak – spojrzał na Ashido z tyłu, zdejmującą buty dla komfortu.

- Dobra, dobra - uśmiechnął się rudowłosy, klikając aplikację MAPY. - Gdzie znowu ten adres? -

- Chiba -.

- Okej - mruknął Kirishima, wpisując to i szeroko otwierając oczy, gdy zauważył, ile czasu im to zajmie. - Trzynaście godzin! – wykrzyknął, sprawiając, że drugi rząd z tyłu samochodu praiwe że jęknął z rozpaczy.

- Dokładnie - warknął Bakugou. - A teraz z powodu waszych powolnych tyłków będziemy musieli zatrzymać się w jakimś gównianym motelu, bo nie zdążymy nawet dojechać do naszego. - skrzywił się. - Aw rany... - wymamrotał Kaminari, ładując swój telefon, jego głos był stłumiony przez ładowarkę w jego ustach.

- Stary, dlaczego nie włożysz tego do nosa? - zapytał Sero.

- Bo boli  jęknął - To wcale nie takie fajne 

- Zapnijcie pasy, skurwysyny. Przed nami długa droga - zaśmiał się Bakugou, wzdrygając się, gdy Ashido uderzyła  głową w oparcie jego siedzenia. - Jedziemy 


GODZINA PIERWSZA

W samochodzie panowała cisza, a Bakugou wściekle trąbił. Aby pomyśleć, że będą musieli przetrwać z nim ponad trzynaście godzin, wystarczyła już godzina trąbienia. Właściwie wtedy nie było tak cicho, było dość sporo narzekania. Samochód nie miał sprawnej wentylacji, była to stara Dacia Sandero z 2014 roku. To był jedyny wystarczająco tani samochód, jaki udało mu się znaleźć. Miał zniżkę ze względu na potrzebne ulepszenia, ale Bakugou zdołał za nie zapłacić, oszczędzając pieniądze, które otrzymał ze swojej pracy bohatera.

Ten samochód towarzyszy im od początku ich dni jako bohaterów. I chociaż każdy mógł nim jeździć, to Bakugou częściej był kierowcą tego samochodu. Był jej najbliższy ze wszystkich. Jednak nadużył tego. Bardzo.

Jego oko drgnęło, gdy zobaczył, że samochód przed nim pozostaje w miejscu, gdy światło zmieniło się już na zielono. - Kurwa... jedź! -  wrzasnął przez okno i dawał po swoim klaksonie. Jak zwykle otrzymał trąbkę¹,  samochód przed nim zaczął ruszać.

Fast Car | KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz