Rozdział X

26 10 8
                                    

Obudziłem się zmęczony. Podniosłem rękę i zauważyłem, że nie jestem już podłączony do kroplówki. Odwróciłem wzrok w stronę szklanej ściany. 

Riley siedziała przy biurku i coś robiła.

Wstałem z łóżka i podszedłem do ściany.

- Riley?-zacząłem, ale z braku odpowiedzi nie ciągnąłem dalej.

Odszedłem od ściany i usiadłem na łóżku. Wciąż nie mogłem zrozumieć, dlaczego Riley się na mnie gniewa. Jasne, wspominała, że martwię się tylko o siebie, ale po tym, jak zrozumiałem, co musiała przeżyć po stracie brata, moje nastawienie do niej się zmieniło.

Po chwili do mojego pokoju wszedł profesor Robert.

- Jak się czujesz, Dex?-zapytał.

- Trochę lepiej. Coś się stało?-odpowiedziałem.

- Tak. Masz kolejne badania. Ze względu na twoją alergię na gluten musieliśmy zmienić skład mieszanki, którą ci podajemy podczas badań-powiedział profesor. 

Wstałem z łóżka i poszedłem z nim na kolejne badania. 

- Co się stało między tobą a Riley?-zapytał profesor.

- Zwykła kłótnia. Przejdzie jej-odpowiedziałem.

Szliśmy korytarzem między różnymi pomieszczeniami. Po chwili doszliśmy do końca pomieszczenia. 

- Test psychologiczny. Wejdź tam i nie daj się złamać psychicznie-wyjaśnił profesor.

- Co tam się znajduje?-zapytałem.

Profesor nie odpowiedział, tylko przeciągnął kartę magnetyczną prze czytnik i przystawił kciuk. Drzwi otworzyły się. Zajrzałem do środka.

Zobaczyłem tam chłopaka, skutego w kajdany i siedzącego na krześle przy stole. Na stole natomiast leżał pistolet.

- Żartujecie chyba?-zapytałem profesora, rozumiejąc, na czym polega to badanie.

- Nie, Dex. Twoim zadaniem jest skonfrontować się z zabójcą Maksa Adamsa. Wiem, jak bardzo chcesz się zemścić na Gregore. Po prostu usiądź na przeciwko niego, pogadaj z nim przez chwilę, a potem podnieś pistolet i dokończ robotę-wyjaśnił profesor, wskazując na krzesło naprzeciwko chłopaka.

Usiadłem na wskazanym przez profesora krześle i spojrzałem na chłopaka. Ten podniósł głowę i spojrzał na mnie. Bez wątpienia był to Gregore.

- Dex? Czy to ty?-zapytał słabym głosem.

- Tak, to ja. Dlaczego mnie w to wciągnąłeś?-zapytałem, patrząc to na niego, to na pistolet leżący przede mną na stole.

- Potrzebowałem... kogoś naiwnego. Kogoś, kto posłucha mnie i mi zaufa bezgranicznie. Taką osobą byłeś ty-wyjaśnił Gregore.

- Jakim cudem zostałeś na Ziemi?-zapytałem.

- Rodzice nie chcieli mnie zabrać. Wysłali mnie do tego laboratorium, żebym na coś się przydał. Jak widać, udało im się to-odpowiedział Gregore.

- Wiesz, co muszę zrobić?-zapytałem, patrząc na pistolet.

- Wiem. Też tak bym zrobił na twoim miejscu. Zrób to, co jest koniecznie-odpowiedział Gregore, spuszczając wzrok.

Wstałem, wziąłem pistolet do ręki i wymierzyłem w głowę Gregore. Zawahałem się. Nigdy wcześniej nie odebrałem żywemu człowiekowi życia. 

Profesor cierpliwie czekał, aż wykonam swoje zadanie. Trzymałem pistolet wyciągnięty, ale po chwili go opuściłem.

Post-Ziemia [Ukończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz