Rozdział VII

29 10 11
                                    

P.o.v Dex:

Obudziłem się ze strasznym bólem głowy. Nie wiem, czemu go miałem. Ostatnie co pamiętam, to to, że podszedłem do uzbrojonych żołnierzy i wtedy mi się film urwał.

- Witaj, Dex. Widzę, że się już obudziłeś-usłyszałem czyiś głos.

Otworzyłem oczy. Siedziałem na wózku inwalidzkim przy jakimś stole. Po chwili zauważyłem, że jestem podpięty do kroplówki.

- Kim pan jest? I skąd zna pan moje imię?-zapytałem nieprzytomnym głosem do mężczyzny siedzącego po przeciwnej stronie stołu.

- Nazywam się profesor Robert Maller. Jestem zastępcą premiera Stanów Zjednoczonych i głównym zarządcą laboratorium organizacji ,,BEC". A twoje imię znam z twoich dokumentów-wytłumaczył mężczyzna.

Trybiki w moim mózgu zaczęły pracować pełną parą i wytwarzać wiele pytań. Skoro ludzie wynieśli się w kosmos, to czemu rozmawiam z człowiekiem? I gdzie jest Riley?

- Pan jest... człowiekiem?-zapytałem niepewnie.

Profesor spojrzał na mnie z powagą.

- Tak, jestem człowiekiem z krwi i kości. Co, zdziwiło cię to, że po pięciu latach od startu programu ,,Wyludnienie" spotykasz człowieka, prawda?-odpowiedział mi profesor.

Po chwili wyjął z teczki, którą miał przy sobie, jakieś dokumenty i pomachał mi je przed twarzą.

- Wiesz, co to jest?-zapytał, ale z racji tego, że nie odpowiedziałem, zaczął wyjaśniać-To twoje dane, Dex. Wszystko na twój temat.

Otworzył dokumenty i zaczął czytać:

- Dex Walers. Lat 15. Urodzony 13 grudnia 2013 roku. Matka zmarła, kiedy miałeś 5 lat... bla, bla, bla... O, tu jest coś ciekawego! Kilka miesięcy po śmierci mamy, podobno trafiłeś na komisariat w wyniku jakieś bójki-zatrzymał się i spojrzał na mnie.

Ten dzieciak. Tak krew na jego twarzy. Znowu zobaczyłem tą scenę. Miałem koszmary po tamtym dniu. Nie mogłem zapomnieć o tej sytuacji.

- Ofiarą był nie jaki Max Adams-kontynuował profesor-A to nie przypadkiem brat Riley Adams, twojej towarzyski? Mam tutaj jej dokumentację, mogę ci pokazać-i nie czekając na odpowiedź, zaczął szukać dokumentów w swojej torbie.

Co ja powiem Riley? Jeśli to prawda, znienawidzi mnie jak nie wiem co. Ale będę musiał jej to wyjaśnić.

Po chwili profesor wyciągnął dokumenty. Przyjrzałem mu się dokładnie. Zsiwiałe włosy, zmarszczki na twarzy, chrypka. Typowy profesor.

- Riley Adams-zaczął profesor-Lat 15. Rocznik 2013. Miała bogatą rodzinę, ale najbardziej ceniła swojego brata bliźniaka, Maksa. Cóż, nie będzie zadowolona, jak usłyszy, że jej brat został zabity przez chłopaka, którego spotkała zaraz po przebudzeniu-dokończył profesor.

- Gdzie jest Riley?-zapytałem.

- Dziewczyna? A co ona cię obchodzi? Ciągle myślałeś o sobie, odtrącałeś ją od siebie... Teraz martwisz się jej losem? To do ciebie niepodobne, Dex-powiedział profesor.

- GDZIE. ONA. JEST?!-zawołałem, niemal wstając z wózka.

- Na spokojnie, Dex. Do tego nie dasz rady mi ani strażnikom. Musisz mi zaufać-powiedział spokojnie profesor.

- Zaufać wam? Przecież ja was kompletnie nie znam. To przez was ludzkość jest teraz w kosmosie, a Ziemia umiera. Powiedź, gdzie jest Riley albo skończysz naprawdę źle-powiedziałem.

Chciałem, żeby to zabrzmiało groźnie, ale mi to nie wyszło.

Profesor wstał, podszedł do kroplówki i wstrzyknął jakiś środek ze skrzykafki.

Zaczęło mi się kręcić w głowie. Po chwili usnąłem.

Post-Ziemia [Ukończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz