Dzień ślubu...
P.O.V:Gavi
Obudził mnie Pedro obmacując mnie wszędzie gdzie popadnie. Postanowiłem się odezwać ale przypomniało mi się że dzisaj ślub. Więc pewnie garnitur mi szykuje. Ale i tak się Odezwałem.
-Co ty robisz Pedruś?-Zapytałem podnosząc się.
-A nic kochanie-Powedział z miną psychopatycznego gwałciciela.
-Dzisiaj ślub.-Powiedziałem jak na mnie usiadł.
-Pięknie wyglądasz tak apropo.-Powiedziałem specjalnie bo był w samych gaciach.
-A dzięnkuje panie Gavira-Powedział wrzynajonc we mnie swój dominujoncy głos.
-Takie pytanie mam-Odezwałem się i złapał za kroczę z podniecenia.
-Słucham malutki-Powedział seksownym głosem
-Przygotowałeś coś na noc poślubną?-Zapytałem i cichą jęknąłem bo poczułem jak wchodzi do mnie pod korodłe nie schodząc ze mną.
-Tak będzie ostro ale bezpiecznie aby dziecku nic się nie stało-Powedział seksownym głosem po czym pocałował mnie ustam
-Jak ja to kocham.-Jęknąłem jak zaczął się delikatnie kręcić pocierając nasze krocza o siebie.
-Nie teras panie Gavira-Powedział i pocalował mnie w szyję.
-Ale to ty zacząłeś ahh.-Jęknąłem głośno przyciągając jego ciało do siebie.
-Ja jadę się przygotowywać do ceremonii-Powedział po czym pocałował mnie, wstał Ze mnie. Poszedł się ubrać i wyszedł.
-Ahhh nie mogę się doczekać nocy poślubnej.-Wyjęczałem sam do siebie.
Nie wytrzymałem i musiałem zrobić sobie dobrze z myślą o Pedri. Przypomniało mi się jego nagie ciało. Zrobiłem to i wstałem żeby się przygotować do ceremonii. Ponieważ jest już trzynasta a na pietnastą mamy ślub.
-Pięknie wyglądasz Gavi- Powiedziała Laura, która weszła do mnieszkania.
-Dziękuje ciekawy jestem czy mój tata zdąży żeby mnie do ołtarza zaprowadzić-Powiedziałem zakładając muszkę.
-Jestem już synku-Powedzial mój tata który jak zawszę wyglonda oszałamniajonco.
-To dobrze że jesteś-Powiedziałem biorąc łyka wody której sobie przed chwilą nalałem.
-Mój synek wychodzi dziś za mąnż-Powedział mój tata przytulajonc mnie.
-Nie duś mnie muszę poślubić Pedra-Udałem że się duszę żeby mnie puścił.
-No już dobrze syneczku-Powedział z uśmniechem na twarzy.
-Dobrze dobrze jedziemy? Bo jest czteranasta trzydzieści.-Powiedziałem pojazaując na telefonie godzinę.
-Panowie chodźmy bo się spuźnimy-Powedziała Laura.
-To przed chwilą mówiłem.-Powiedziałem wychodząc z domu.
-Haha, stresujesz się Gavi.-Powedziala po czym dała mi kopniaka na szczęście.
-Nie stresuje się i mnie nie bij.-Powiedziałem otrzepując tyłek.
-Przepraszam panie wieczna marudo-Powedziała przewracajonc oczami.
-Nie jestem maruda, możemy już jechać?-Zapytałem patrząc na nią z byka.
-Tak-Powiedzieli razem po czym wsiedliśmy do białej limuzyny.
-Kurwa-Skomentowałem jak zapiąłem pasy.
CZYTASZ
Czarna róża
RomanceGavi i Pedri są zaręczeni od roku mieszkają razem od kilku lat mają biuro usługowe. Planowali ślub ale Pedro musiał jechać na jakąś konferencje. Pedro ma brata Fernando który podkochuje się w Gavim ale również ma asystętętkę która podkochuje się w n...