P.O.V.:Pedri
-Pablo firma się pali musimy jechać to znaczy ja pojadę ty zostań. -Powiedziałem po czym chciałem wstać.
-Co jak to?!-Wykrzyczał i gwałtownie się podniósł.
-Malutki ty zostań ja pojadę. -Powiedziałem i wstałem.
-Jadę z tobą.-Odparł szybko wstając przez co mógł być upaść.
-Mam cię i nie nie jedziesz ze mną.-Powiedziałem jak go złapałem żeby nie upadł.
-Jadę i koniec.-Powiedział i się podniósł.
-No dobra możesz ale jakbyś się źle poczuł wracamy.-Powiedział i zaczął iść ze mną za rękę do wyjścia.
-No dobra niech ci będzie. -Odpowiedział i wciągnął mnie do samochodu.
-Pedri kochanie za szybko jedziesz- Powiedział tszymajonc się ust jagby zbierało mu się na wymnioty.
-Już jesteśmy czekaj zo kurwa nic się nie pali.-Skomentowałem i zaparkowałem samochód.
-Spokojnie to tylko ćwiczeni,może Laurze się telefon rozładował i nie miała jak dipisać-Powedział nadal tszymajonc renkę na ustach jagby mniał zwymniotować.
-Pabluś wszystko okej?-Zapytałem zaniepokojony.
-Troche mi niedobrze -Powedział cicho.
-Wody chcesz albo coś do picia? Będziesz wymiotować?-Zacząłem pytać jak najęty na co on mnie uciszył tym nudnym sposobem. Pocałunkiem...
-Pedri chcę mi się wymniotować.-Powedział zakrywajonc usta aby nie zwymniotować w samichodzię.
-Już idę.-Powiedziałem i wyparowałem z samochodu a następnie otwarłem mu drzwi.
-Do łazienki szybko-Powedział powstrzymujonc wymioty.
-Już biegnę.-Powiedziałem biorąc go na ręcę i biegnąc do łazięki jeszcze chwila a byśmy nie zdążyli...
-Nie dobrze mi...-Nie dokończył bo znowu zwymniotował.
-Już dobrze jestem tu.-Powiedziałem klepiąc go delikatnie po plecach.
-Już lepiej-Powedział słabym głosem.
-Co się stało?-Zapytałem i otarłam mu usta papierem.
-Nie wiem tak od rana jest-Powedziak cicho słabym głosem.
-Może coś co zaszkodziło?-Zapytałem ale przypomniało mi się że wczoraj nic takiego nie jedliśmy.
-Nie wiem...-Znowu niedokończył ponieważ zaczoł wymniotować.
Zaczynam mieć podejrzenie że Pablo jest w ciąży...
-Jestem tu spokojnie.-Zacząłem go uspokajać.
-Uhm wiele lepiwj-Powedział cicho.
-A możliwe że ostatnio na konferencji cię zapłodniłem?-Zapytałem dla pewności czy nie jest w ciąży.
-Wąntpie w to-Powedział zmnieszany.
-Mie miałeś dni płodnych w tedy nie?-Ponownie zapytałem dla stó procentowej pewności.
-Nie wiem - Powiedział cicho.
-Oho to może będzie dzidzi.-Powiedziałem delikatnie dotykając mu brzuch.
-Wąntpie-Powedział zawstydzony.
-Co ci?-Zapytałem i położyłem mu dłoń na policzku.
-Idę do Laury ona ma coś dobrego zawsze do jedzenia-Powedział z uśmiechem na twarzy.
-Idę z tobą.-Powiedziałem żeby nie protestował.
-Mhm ma ochotę na kiszonki -Powedział z letkim uśmiechem na twarzy.
-Może dla pewności zrobisz test ciążowy?
-Pedro dziś rano wypiłem jogurt a nic nie jadłem a teras poprostu mam ochotę na coś kiszonego -Powedział cicho wesoły.
-Dobra okej to chodź.-Powiedziałem spószczając wodę w toalecie.
-Albo bym sobie tak zjadł coś niestardowego - Powiedział pod nosem.
-Gaviś dobrze się czujesz?-Zapytałem idąc za nim.
-Tak, zjadł bym na przykład śledzia z czekoladą mam ochotę takie coś sprubować-Powedział wesoły.
-To nie wróży za bardzo nic dobrego a może chcesz lody z bitą śmietaną i owocami?-Zapytałem prowadząc go w stronę gabinetu.
-Nie wolę tego śledzia z czwkoladą- Powiedział stanowczo.
-Zrób test.-Powiedziałem podając mu go.
-Naprawde nie muszę go robić on i tak będzie negatywny-Powedział odajonc go spowrotem.
-Ale wolę żebyś sprawdził dalej chodź.-Powiedziałem i zaprowadziłam go do łazięki.
-Kochanie jak jutro będę wymniotowal to zrobię szkoda testu-Powedział cicho.
-Rób i nie marudz wole mieć pewność.-Powiedziałem i oparłem się o drzwi.
-Nie Pedri jutro zrobię naprawdę. -Powedział błagalnym głosem.
-No dobra chodź tu.-Powiedziałem i poszedłem go przytulić.
-Wracajmy do domu już jest godzina 23:20 ja chcę spać.-Powedział ziewajonc.
-Dobra to chodź.-Powiedziałem i wyprowadziłem go z firmy po czym pojechaliśmy do domu.
-Dobranoc Pedri-Piwedzial zasypiajonc.
-Dobranoc Pabluś.-Powiedziałem dając mu buziaka na dobranoc.
Rano się obudziłem bo usłyszałem głosy wymniotów włazisnce spojrzałem że nie ma Pablo wienc wrzystko wydawało się jasne.
-Rób ten test u nie marudz. -Powiedziałem dając mu test.
-Nie-Odpyskował po czym znowu zwymniotował.
-Robisz już ja o to zadbam.-Powiedziałem dając mu test do dłoni.
Pablo zrobił i czekaliśmy na wynik.
-I jak?-Zapytałem.
-Ja ......-Nie dokończył ponieważ głos mu zadrzał.
CZYTASZ
Czarna róża
RomansaGavi i Pedri są zaręczeni od roku mieszkają razem od kilku lat mają biuro usługowe. Planowali ślub ale Pedro musiał jechać na jakąś konferencje. Pedro ma brata Fernando który podkochuje się w Gavim ale również ma asystętętkę która podkochuje się w n...