P.O.V:Pedro
*K:Panie Gonzàlez paczka doręczona do paczkomatu.
Przeczytałem wiadomość od kuriera i się uśmiechnąłem po czym szybko wyłączyłem telefon.
-Co robisz?-Jęknął Pabloś przytulajac się do mnie od tyłu.
-Nic, Pablośiu ty mój-Powiedziałem, macajonc go.
-Ahhh jeszcze?-Wyszeptał mi na ucho i musnął je ustami a następnue wskoczył mi na plecy.
-Pablito burrito.-Powiedziałem tak, aby go wkurzyć.
-Co zrobiłem?-Wystraszył się nie wiem z jakiego powodu.
-Nic malutki -Uspokoiłem go głaskająnc po policzku.
-Pedri-Odchrząknął cały czerwony.
-Co Pablito burrito?-Spojrzałem na niego z wzrokiem kocięnta.
Nic nie odpowiedział i pobiegł do łazienki zakrywając się. Znartwioło mnie to i poszedłem za nim ale zamknął się na klucz.
-Idź sobie Pedro-Powiedział z smutkiem w głosie.
-Pablo proszę otwurz te drzwi, przepraszam że tak na ciebie powiedziałem..-Wydukałem to z siebie po czym zacząłem płakać.
-Nie twoja wina, nie płacz słoneczko proszę-Jęknął cicho a po chwili nie odpowiadał już wcale.
-Pablo otwurz te drzwi proszę.-Odpowiedziałem, mu płacząc i osuwając się o drzwi.
Zdenerwowałem się i wywarzyłem drzwi gdzie zobaczyłem Pablo w kałuży krwi.Szybko go i siebie ubrałem i zawiozłem do szpitala.
Czekam na lekarza przed salą gdzie jest Pablo cały czas płacze i nie mogę się uspokojić -To wszystko mojia wina.-Mówie dam do siebie w swoich myślach.
-Nic mu nie będzie, ale jego stan jest poważny-Powiedział facet w białum kitlu z skwaszonym wyrazem twarzy.
-A jeśli mogę spytać kim Pan jest dla niego?-Kontynuował nadal skwaszony.-Mężem-Tyle tylko z siebie wygukałem z tych wszystkich nerwów.
-Mhm-Skwasił się jeszcze bardziej i gestem powiedzial że mogę wejść.
Odrazu wszedłem do sali gdzie jest Pablo u upadłem przed łóżkiem na którym leżał.
-Co się stało?-Wymamrotał ledwo słyszalnie i słabo nie mogąc się ruszyć.
-Znalazłem cię w kałuży krwi-Podniosłem głowe po aby go zobaczyć.
-I dlaczego mnie nie zostawiłeś?-Zapytał nadal słabo i ledwo słyszalnie.
-Bo cię kocham-Chwyciłem go za dłoń i ją pocałowałem.
Nie odezwał się już a użądzenie do którego był podpiętych zaczeło pikać.
-Lekarza!!!!!-Zawołałem płacząc, dostałem ataku paniki.
-Proszę wyjść zajmiemy się nim-Wyprosił mnie inne lekarz i dużo milszy niż tamten, a nastempnie zamknął mi drzwi przed nosem.
Upadłem na podłoge i zaczołem płakać i się tsząńść.
Po około dwóch godzinach z chaczykiem lekarz wyszedł i zaczął gadać że go uratowali. Nie pozwolił mi wejść bo Gaviś jest w ciężkim stanie.
Nadal nie mogę się uspokojić,wstałem i zacząłem walić głową o ścianę.
-Panie Gonzàlez!-Krzyknęła pielęgniarka i podeszła do mnie.
Zignorowałem ją i nadal waliłem głową o ścianę.
-Proszę się uspokoić pacjeńci schcą spać-Powiedziała i odepchnęła mnie od ściany.
CZYTASZ
Czarna róża
RomanceGavi i Pedri są zaręczeni od roku mieszkają razem od kilku lat mają biuro usługowe. Planowali ślub ale Pedro musiał jechać na jakąś konferencje. Pedro ma brata Fernando który podkochuje się w Gavim ale również ma asystętętkę która podkochuje się w n...