4

42 4 0
                                    

Kiedy wszedłem do środka czułem się dziwnie. Jakbym jednak miał emocje. Czułem podekscytowanie, radość i coś jeszcze. Udało mi się zamaskować emocje. Muszę przyznać że trochę bałem się tego co może mnie spotkać na Baker Street. Holmes naprawdę pięknie grał do tego specjalnie dla mnie 40 symfonię Mozarta.
- Niektórzy ludzie pukają - mruknął odkładając instrument. Miał naprawdę piękne skrzypce
- Nie jestem większością Sherly - odparłem patrząc na niego. Kurwa jak bardzo chciałbym mieć go nagiego przed sobą. Tylko mojego. Na zawsze. Lekko oblizałem wysuszone usta ale tak żeby Sherlock tego nie zauważył. Oh jakbym w ciebie wchodził skarbie. Jęczałbyś podemną z rozkoszy. Brałbym cie na swoim biurku. Albo w łóżku. Na dywanie też. Boże Sherly zostaw tego doktorka i bądź z prawdziwym królem Seksu. Mogę ci dać o wiele więcej niż on. Otrząsnąłem lekko głową
- Mogę? - spytałem. Spojrzałem przelotnie na fotele
Sherlock Skinął głową
- Jasne. Usiądź zaraz zrobię herbatę
Wskazał mi fotel Johna. Eh Sherly skarbie ty mój niczego się nie nauczyłeś. Uwielbiam siadać w twoim fotelu. Czuć twój zapach na litość boską. Usiadłem na fotelu Sherlocka co mój kochany detektyw skomentował cichym westchnieniem. Kiedy udał się do kuchni spojrzałem na jego jędrne pośladki. Były cudowne. Spodnie opinały się na nich. Jezu zaraz nie wytrzymam i cie wypieprzę. Te pośladki idealne. Sebastian możesz być zazdrosny. Zauważyłem że Sherlock Uśmiechnął się mimowolnie. Czyli zauważył co robiłem. Bardzo dobrze. Do tego podobało mu się to. Jeszcze lepiej. Chwyciłem jabłko. Zacząłem mu się przyglądać. Było ładne, całe czerwone
- Jesteśmy tacy sami Sherlock - odezwałem się po chwili ciszy. Nie lubie jak jest cicho. Chciałem nakłonić mojego nieśmiałego detektywa do rozmowy
- Wiem Jim. Powiedziałem Ci to na dachu szpitala
- Od kiedy nazywasz mnie po imieniu? - spytałem i uśmiechnąłem się lekko. Niech się cieszy. Mój pierwszy szczery uśmiech nie licząc tego przed drzwiami.
Sherlock uniósł brwi
- A ty od kiedy się uśmiechasz?
Przestałem natychmiast. Wystarczy tych czułości. Ileż można. Sherly chyba był zawiedziony. Jak pozwolisz mi w siebie wejść to wtedy będę się tak uśmiechał że będę przypominać Grincza. Sherlock podał mi herbatę po kilku minutach.
- Jak przeżyłeś? I dlaczego wróciłeś?
Upiłem łyk herbaty
- Na pierwsze pytanie sam sobie odpowiedź. Na drugie mogę odpowiedzieć. Nachyliłem się do niego - Wróciłem dla ciebie Sherlock. Przysunąłem się bliżej. Chce to zrobić. Od zawsze chciałem. Kiedy znalazłem się bliżej jego twarzy delikatnie musnąłem ustami jego usta. Zimne styknęły się z zimnymi. Zbliżyłem się jeszcze bardziej tak że siedziałem mu już na kolanach. Wsadziłem rękę w jego włosy. O dziwo nie protestował. Pocałowałem go. Pocałowałem Sherlocka Holmesa

~✨️I Hate Myself for Loving You✨️~ - Sheriarty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz