Kiedy obudziłem się rano, Jima już nie było. Mruknąłem niezadowolony z tego obrotu spraw. Chciałem żeby został na dłużej. Przeciągnąłem się. Była 9.30. Głowa bolała mnie od za dużej ilości snu. Spojrzałem na pościel. Było tam pełno mojej spremy. Trzeba wymienić prześcieradło zanim John zauważy. Właśnie. John. Sprowadziło mnie to na ziemię. Będzie wściekły a nawet gorzej. Zostawi mnie. Popełniłem błąd kochając się z Jimem wczoraj. Musiałem go naprawić. Zerwać relacje z Moriartym i zająć się moim przyszłym mężem. Dobrze słyszycie. Chce oświadczyć się Johnowi. Od dawna chciałem to zrobić ale wiedziałem że muszę zaczekać aż mój kochany doktor będzie gotowy. Wstałem z łóżka. Założyłem swoje spodnie oraz fioletową koszule. Zapiąłem ją i wyszedłem z pokoju. Później zajmę się tym syfem na łóżku. Czy to wogóle możliwe żebym zakochał się w Jimie? Nie. Nie mogłem kochać kogoś takiego. Ten człowiek chciał zabić moich przyjaciół jeśli Gavina, Molly i panią Hudson mogę nazwać przyjaciółmi. Jim wiedział że John jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Czyżby zazdrość? Tak. Nie dopuszczałem do siebie myśli że Moriarty mógłby mnie kochać. Tak szczerze kochać. Nie pieprzyć mnie z jakiś egoistycznych pobudek lecz naprawdę darzyć miłością. Nie sądzę żeby było to możliwe ale nie mogę tego wykluczyć z pośród innych domysłów. Skierowałem się do kuchni
- Sherlock musimy porozmawiać - usłyszałem za sobą głos Johna. Krótki żołnierski rozkaz. Spojrzałem na niego. Jest źle. Skrzyżowane ramiona, postawa żołnierska, mina poważna. Dowiedział się o tym. Zauważył plamy na pościeli
- O czym chcesz porozmawiać Jawn?
John Podszedł do mnie
- Dlaczego spałeś z Moriartym? Zdradzasz mnie z nim? - spytał spokojnie. Nie lubie kiedy mówi takim opanowanym głosem. Już wolę żeby krzyczał.
- Nie spałem z Moriartym - prychnąłem. Poczułem lekki ból spowodowany tym co powiedziałem. Byłem świadomy że kłamię. Zakochałem się w Jimie. Kochałem go od momentu na basenie. Nie tylko za umysłowy intelekt ale również za Charakter jeśli takiego jak on można za to kochać
- Wiem że kłamiesz Sherlock. Zmusił cię do tego? Poczułem jak obejmuje mnie w pasie. Przygarnąłem jego głowę do swojej piersi. Włożyłem rękę w jego blond włosy. Kochałem go. Czułem w tym momencie wiele sprzeczności. Cóż chyba czeka mnie wizyta u mojego "naukochańszego" brata Mycrofta.
- Nie zmusił.. ja sam tego chciałem - szepnąłem cicho gładząc jego włosy - Przepraszam John
Poczułem jak wtula się we mnie. Uśmiechnąłem się lekko. Jawn jest taki słodki
- Wybaczę Ci wszystko. Bo cię kocham. Najbardziej na świecie - mruknął w moją pierś
Zaśmiałem się cicho
- Gadasz do mięśnia sercowego
John też się Zaśmiał. Ma taki śliczny śmiech
Sentymenty drogi bracie? Trzeba cie nauczyć żebyś nie był taki czuły bo już mam odruchy wymiotne.
Zamknij się Mycroft. Jestem zajęty przytulaniem Johna a ty jedyne co możesz przytulić to swoje ciasta. Ile dziś przytyłeś? 2 kilogramy? Przepraszam za nieścisłość. Dwa i pół.
Powiem to mamie
- Kocham cie John. Pocałowałem doktora w głowę. John Zamruczał
- Też cie kocham. Lepiej żeby Moriarty trzymał się z dala. Jesteś moim chłopakiem a nie jego. Wogóle jak on może kogoś kochać? To jest wogóle możliwe?
Nie odpowiedziałem. Byłem pewien że Jim prędzej czy później powie te dwa proste słowa. A jednak znaczą one tak wiele..
- Idę do Mycrofta. Wrócę na obiad - mruknąłem mu do ucha. Odsunąłem się delikatnie co John skomentował cichym westchnieniem niezadowolenia
- No dobrze tylko się tam nie zabijcie. Pozdrów go ode mnie
Skinąłem głową żeby dać mu znak że zrozumiałem. Odwróciłem się i skierowałem się do wyjścia. Założyłem nieodłączny płaszcz. Wyszedłem z mieszkania
***
Mycroft Holmes
Siedziałem w moim biurze popijając Earl Grey. Na biurku leżały akta Jima Moriartiego. Przeglądałem je od czasu do czasu. Kiedy Sherlock napisał mi krótką wiadomość że Jim wrócił do życia.. zaraz zaraz. Od kiedy do cholery zacząłem mówić na tego człowieka po imieniu? Jak zawsze musze mieć ten defekt przywiązywania się. No po prostu odpychające. Prychnąłem cicho. Spodziewałem się że chociaż dla mnie Jim będzie nijaki. Ale przez ten czas kiedy musiałem uganiać się za nim żeby nie podpalił i nie zniszczył mojego miasta to można powiedzieć że nawiązałem jakąś relacje z nim. Chodziaż niematerialną i nie fizyczną. Eh te ludźkie nieścisłości. Gdyby nie to bylibyśmy idealni. Pogrążony w rozmyślaniach nie usłyszałem dźwięku otwieranych dzwi. Poznałem od razu że do brat. Do tego jeszcze jest dziwnie zaniepokojony i przygaszony. Lekko uspokojony przez przytulanie Johna.
- Wchodź Sherlocku ja nie gryzę - mruknąłem upijając łyk herbaty. Czekałem aż ściągnie płaszcz I zawiesi go na wieszaku. Wieczorem mam umówione spotkanie z Gregorym i nie chciałbym się na nie spóźnić. W sumie inspektor Lestrad to jedyny pierwiastek ludzki którego potrzebuje. Oprócz brata oczywiście. Jego też w jakiś sposób potrzebuje. Sherlock Wszedł do mojego biura
- Muszę z tobą porozmawiać Fatcroft. Usiadł na fotelu. Przewróciłem oczami. Drażnił mnie tym przezwiskiem od jakiegoś miesiąca. Nie wytrzymam tu z nim jak będzie nosił w sobie tyle emocji
- Sherlock przestań czuć emocje bo głowa mnie już boli - oparłem się plecami o swój fotel. Zauważyłem jak mój młodszy braciszek przewraca oczami.
- A ty przestań uganiać się za Grahamem. Masz umówione z nim spotkanie i już nie możesz się doczekać żeby go zobaczyć. Podoba Ci się i chcesz mu dziś to wyznać.
Spiąłem się lekko. Napiłem się herbaty.
- Nic ci do tego Sherlock.
Mój brat Uśmiechnął się złośliwie
- Może jeszcze go pocałujesz? Złożył usta jak do pocałunku
- Zamknij się bo inaczej stąd wylecisz. Z hukiem. Dobrze więc porozmawiajmy o tym co czujesz do Jima. Mój kochany braciszek opowiedział mi wszystko. Niestety nie szczędził mi szczegółów. Krzywiłem się kiedy mówił jak Moriarty go pieprzył. Sam fakt że Sherlock go do siebie dopuścił było wręcz absurdalne. Nie wiedziałem że mój brat może się posunąć do takich rzeczy. Jeszcze uważał że Jim go nie wykorzystuje. Prychnąłem z pogardą
- Jesteś naiwny. Z tego co udało mi się ustalić on ma partnera. Więc pewnie pieprzył się z tobą z egoistycznych pobudek i dlatego że musiał się wyładować.
Sherlock Skrzywił się
- Mycroft widziałem to w jego oczach. Nie wmawiaj mi czegoś co nie jest prawdą - odparł po czym Wstał z fotela. Wzruszyłem ramionami. Żeby tylko do mnie nie przychodził i nie płakał w ramię kiedy będę mieć rację. Mój brat wyszedł trzaskając drzwiami. Widać że wkurzony. Pomyślałem o Gregu
- Moja złota rybka - uśmiechnąłem się pod nosem. Dzisiejszy dzień jest pełen niespodzianek.
CZYTASZ
~✨️I Hate Myself for Loving You✨️~ - Sheriarty
Romance"[...] Objawi obraz szczęścia, jakie spływa Na nas oboje w tym błogim spotkaniu.[...]" - Romeo i Julia William Szekspir "Niech ludzie nieznający miłości szczęśliwej twierdzą, że nigdzie nie ma miłości szczęśliwej. Z tą wiarą lżej im będzie żyć i um...