Prolog

2.1K 107 7
                                    

Erwin

Kilka lat minęło odkąd przeprowadziłem się do Los Santos po śmierci matki. Gdyby nie udało mi się uciec z poprzedniego stanu, mógłbym mieć niezłe problemy. Zresztą, gdzie nie postawie nogi, tam problemy pojawiają się same.

To nie tak, że chciałem by moja przyszłość wyglądała w ten sposób. Ja po prostu nie miałem innego wyjścia. Zawsze byłem ze wszystkim pozostawiony sam, a po tym cholernym dniu kiedy ją znalazłem, wszystko pogorszyło się dziesięciokrotnie. Narkotyki same zaczęły mi wpadać w ręce, pozwalając by choć na chwile zostawić za sobą przeszłość.

Nigdy nie zaznałem miłości. Ojciec nas zostawił, gdy byłem jeszcze małym gnojkiem, a matka, pomimo iż mnie kochała, to od zawsze traktowała mnie z dystansem. W związki nie potrafiłem się zaangażować. Wolałem umówić się na zwykły, szybki seks, który chociaż trochę sprawi mi przyjemności.

Decyzja o wyjeździe zmieniła wszystko.

Poznałem w mieście cudownych ludzi, którzy od dłuższego czasu pracowali ze mną. Mimo tego, iż nie otwierałem się za bardzo przed nimi, to i tak darzyłem ich ogromnym zaufaniem. Byli dla mnie jak rodzina, chociaż nie umiałem tego tak nazwać. To słowo było dla mnie za bardzo... bolesne?

Wszystko współgrałoby ze sobą idealnie, gdyby nie on. Na początku myślałem, że mi się przewidziało, że to nie może być prawdziwe. A jednak. Od informatorów dowiedziałem się, że przenieśli go tutaj kilka tygodni wcześniej, gdyż w naszym mieście brakowało wykwalifikowanej osoby, która miałaby prowadzić zarząd policji. Przeklinałem wszystko i wszystkich dookoła. Tylko on był wtedy ze mną i widział mnie w tym stanie.

Przeszłość zaczęła powoli mnie doganiać, a ja bałem się co przyniesie z każdym kolejnym dniem. Bałem się jej skutków, do których sam doprowadziłem. A najbardziej nie chciałem pamiętać, tego co było między nami.

Gregory

Nikt się nie spodziewał, że ten dzień aż tyle zmieni. Dzień, w którym dostałem zgłoszenie o znalezieniu martwego ciała kobiety w jednym z domów na znajomej mi dzielnicy. Prawda okazała się być gorsza, niż się tego spodziewałem.

Po przyjeździe na miejsce śmierci, po raz pierwszy ujrzałem jego pusty wzrok, który nagle stracił wszystko, co mu zostało. Znałem go, często wezwania były właśnie do jego domu. Od dłuższego czasu, ich dwójka miała problemy z narkotykami, a kobieta dodatkowo z alkoholem. Kilka razy próbowałem im już pomóc, lecz nic nie poskutkowało.

Bolał mnie jego widok.

Przez jakiś czas po wypadku starałem się nim jakkolwiek zaopiekować, chociaż on wcale mi tego nie ułatwiał przeróżnymi wykroczeniami. Starałem się tuszować wszystkie jego akcje,, lecz w nim i tak nie było widać zmiany na lepsze. Płomień w jego oczach gasł z dnia na dzień. A jednego dnia zniknął cały on. Bez słowa odszedł.

Minęło kilka lat od tej sytuacji, a ja zdążyłem już zapomnieć. Praca wypełniła pustkę, którą niegdyś on pozostawił. Starałem się spełniać zawodowo i jakkolwiek dbać o swoje dzieci. Po długich latach służby, wreszcie otrzymałem zasłużony list o propozycji stanowiska szefa policji w Los Santos. Nie zamierzałem się nawet nad tym zastanawiać i już kilka tygodni później zostałem przeniesiony do nowego oddziału.

I wtedy zobaczyłem tam jego.

Po raz pierwszy zacząłem kwestionować swoją decyzje. Kolor oraz wyjątkowość tych tęczówek rozpoznałbym wszędzie, lecz coś jednak w nich się zmieniło. Ich blask wracał, odkopując uczucia z przeszłości.

Tylko my we dwoje Morwin +18 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz