Gregory
Gdy Erwin wsiadł do samochodu, zrozumiałem jak bardzo ponownie zjebałam sprawę. Miałem go ponownie po tylu latach przed sobą i po raz kolejny pozwoliłem mu uciec. Chciałem mu tak wiele powiedzieć, jednak jakimś jebanym trafem, los mi to uniemożliwiał. Wszystko między nami działo się tak szybko, że nie potrafiłem nad tym zapanować.
Czerwony pojazd oddalał się coraz bardziej, pozostawiając masę krzyku oraz zamieszania za sobą. Przetarłem dłońmi policzki, by zetrzeć pozostałości po chwili słabości. Byłem przekonany, że ta część mnie już dawno nie istnieje.
- Co tu się odjebało? I gdzie do cholery pojechał Erwin? - Usłyszałem zdenerwowany głos kuzyna. Jego wzrok z przerażeniem padł prosto na mnie.
Widziałem jak kilka osób rzuciło się w kierunku swoich samochodów i ruszyło za nim w pogoń. Po kilku chwilach, również po nich nie było ni widu, ni słychu.
- Kto mu kurwa dał jebane kluczyki?! - Krzyczał jeden z nich, pociągając przy tym za swoje białe kosmyki włosów.
- Grzesiek? - Wybił mnie z zamyśleń głos bruneta. Nie potrafiłem skupić się na niczym. Ciałem byłem z nimi, lecz dusza poleciała za Erwinem.
Nie wiedziałem, co mam mu powiedzieć. Widziałem ogromne przejęcie i zmartwienie w oczach Włocha, czego nie potrafiłem zrozumieć. Dlaczego tak bardzo się o niego martwili? Erwin nie był już dzieckiem, a miałem wrażenie, że wszyscy latają obok niego jakby zaraz miał coś odwalić. Czy przez te lata nic się nie zmieniło? Może w końcu przyszedł czas na wyjawienie wszystkich tajemnic.
- Pamiętasz sprawę z tym dzieciakiem od narkotyków, o którym ci opowiadałem? - Westchnąłem na wspomnienie sprzed kilku lat.
- Co ma to do rzeczy teraz? - Zapytał zdezorientowany. Brunet wyciągnął telefon z kieszeni i szybko wystukiwał coś na klawiaturze.
- To że Erwin był tym dzieciakiem, którym się zajmowałem. Który uciekł z miasta i którego szukałem pierdolony szmat czasu. - Przetarłem dłońmi twarz ze stresu.
Nie takiego wieczoru się spodziewałem. Miałem odpocząć, pogadać z kuzynem i poznać jego znajomych. Wkręcić się w klimat nowego otoczenia i zapoznać z ludźmi, których będę spotykał na swojej drodze. Natomiast ponownie spotkałem najpiękniejsze oczy na ziemi, który błyszczały czystym złotem ze szczęścia, bądź stawały się szare, pozbawione swojego naturalnego blasku, gdy tylko jego ciemność pochłaniała go od środka.
- Ja pierdole, robisz sobie ze mnie jaja w tym momencie, prawda? - Podniósł wzrok znad telefonu i z ogromnym przejęciem przypatrywał się mi.
- A czy ja wyglądam, jakbym miał ochotę żartować? Oczywiście, że mówię prawdę!
- Kurwa, jest gorzej niż myślałem. - Wrócił do wystukiwania w telefonie. - Jebany wyłączył lokalizację. Zajebie go kiedyś.. - Przyłożył następnie telefon do ucha wykonując połączenie. - Carbo, nie mamy z nim żadnego kontaktu. Wyłączył lokalizacje w telefonie. Zbieraj wszystkich, co się da, zanim będzie za późno. To gówno jest głębsze niż myśleliśmy. To siedzi w nim od lat!
Próbowałem cokolwiek zrozumieć z ich rozmowy, ale nic nie miało sensu. Po co im była jego lokalizacja, i co mieli na myśli, mówiąc, że zaraz będzie za późno?
- San, powiesz mi, co się dzieje do cholery? On nie jest dzieckiem, by go pilnować.
- Grzesiek, ty nic nie rozumiesz. Jedź już, prosze cię, do domu. Musimy znaleźć Erwina, zanim to się źle skończy. - Podszedł do swojej dziewczyny i przekazał jej coś na ucho. Dziewczyna udała się następnie wgłąb domu i zniknęła nam obu z oczu.
CZYTASZ
Tylko my we dwoje Morwin +18
FanfictionCoś co kiedyś połączyło nasze serca na zawsze wygasło, zostawiając bolesny ślad w naszej przeszłości. Nasze ścieżki się rozeszły, a uczucia poszły w zapomnienie, zastępując to pracą. Gdyby ktoś mi powiedział, że jeszcze kiedyś się spotkamy, wyśmiałb...