"Zazdrość: uczucie niezadowolenia/przykrości/frustracji spowodowane brakiem czegoś, co bardzo chce się mieć"
Znajomość Felixa z Chanem trwała już równe dwa tygodnie i Felix musiał przyznać, że przez te dwa tygodnie naprawdę się do siebie zbliżyli. Spotykali się niemal codziennie, a wieczorne rozmowy do prawie drugiej rano stały się ich codziennością. Lix naprawdę zaczął czuć się dobrze w towarzystwie Chana. Miał wrażenie, iż znalazł swoją bratnią duszę. Ramiona loczka wydawały się być zbyt bezpieczne, a serce Felixa biło mocniej niż powinno na samą myśl o bariście. Musiał przyznać sam przed sobą, iż zaczynał darzyć tego chłopaka pewnym uczuciem. Zauroczył się w nim, a to zauroczenie z każdym dniem przeradzało się w coś mocniejszego.
Poza Hanem, Bang był jedyną osobą, którą Yongbok obdarzył tak wielkim zaufaniem i to w tak krótkim czasie. W tak krótkim czasie stał się ważna postacią w życiu pieguska. W tak krótkim czasie skradł jego serce i nie wyglądało na to, aby w najbliższym czasie miał w planach je oddać. I może każdemu wydawać się to głupie, ale loczek bez ostrzeżenia wszedł do życia Felixa i nieumyślnie je rozświetlił. Stał się jego promyczkiem nadziei w całym tym bagnie zwanym jego życiem. Był osobą, która wyciągnęła w jego stronę pomocną dłoń i zaczęła prowadzić go przez tą ciemność.
Felix stał przed lustrem zapinając białą koszule i pierwsze negatywne myśli nadeszły. Osoba w odbiciu była jedynie maską. Czy Chan polubiłby go jeśli zobaczyłby prawdziwe oblicze? Jeśli opuściłby maskę i ukazał swoją prawdziwą twarz, czy wtedy Chan wciąż by go lubił? Uciekłby czy został? Co by zrobił gdyby dowiedział się o koszmarach? Pomogłby? Byłby jego oparciem podczas, gdy on staczał nierówną walkę? Opatrzyłby jego rany? Stałby się jego tymczasowym schronieniem? Myśli i wiążące się z nimi pytania przebiegały przez głowę Yongboka, niczym stado koni. Utkwił w pętli myśli i nie zabierało się na to, aby prędko się z nich uwolnił.
Na szczęście negatywne myśli zostały rozproszone poprzez telefon, który powiadomił o nowej wiadomość. Siedemnastolatek na szybko zarzucił marynarkę i sięgnął po urządzenie, które odblokował i wszedł w wiadomość, a widząc jego nadawcę, uśmiech sam zawitał na jego twarzy.
Od: Channie<3
Dzień dobry! Mam nadzieje, że się wyspałeś. Miłego dnia i do zobaczenia później kochanie<3
Wysłano 7:30
Odczytano 7:31Szeroki uśmiech Yongboka dość szybko przerodził się w ten nieśmiały, a policzki nabrały różanej barwy. Stado motyli w jego brzuchu nagle się obudziło, a swoimi skrzydłami gilgotały jego wnętrze. Po raz kolejny mu pomógł nawet o tym nie wiedząc. Sprawił, iż ciemne myśli w sekundę odeszły w zapomnienie.
⋆。˚ ☁︎ ˚。⋆。˚☽˚。⋆
W drodze do placówki szkoły piegusek szedł cały w skowronkach. Jedna wiadomość wystarczyła, aby rozjaśnić jego dzień bardziej niż słońce. Jedna wiadomość wystarczyła, aby szczery uśmiech nie opuścił jego ślicznej buźki. Jedno zdanie wystarczyło, aby jego serce oszalało. Jedno zdanie o treści "kochanie" wywołało tyle przyjemnych i za jednym razem nowych emocji. Jedno zdanie wystarczyło, aby uczucie prawdziwego szczęścia znów pojawiło się w życiu Felixa.
Siedemnastolatek był tak pogrążony w swoich myślach, iż nie zarejestrował momentu w którym jego przyjaciel wszedł do klasy, a co dopiero usiadł obok i przyglądał się jego zamyślonej twarzy, zupełnie jakby to miało mu pomoc w rozczytaniu myśli oraz emocji blondyna.
-Lee Felix odbiór tu agent zero zero siedem aka Han Jisung! Czas wracać na ziemie z świata zakochanych! - brunet przyłożył nadgarstek do ust, zupełnie jakby znajdował się tam mały mikrofon i niczym z filmów akcji skontaktowałby się z piegusem. Życie jednak nie jest filmem akcji i tak też się nie stało, przez co ramie Felixa zostało nieprzyjemnie mocno spotkane przez dłoń wiewiórczego chłopaka.
CZYTASZ
The devil from my nightmares ~ Hyunlix
FanfictionKoszmar: marzenie senne o treści wywołującej u śniącego uczucie strachu Linia między koszmarem, a rzeczywistością jest cienka. Wystarczy jedno mocniejsze szarpnięcie, a linia się urywa. Przestajesz odróżniać rzeczywistość od koszmaru i Felix coś o t...