Witaj w domu

2.4K 75 12
                                    

Reszta drogi minęła nam spokojnie, chłopcy rozmawiali, śmiali się i mimo, że przyglądałam się widokom za oknem, to Lorenzo starał się mnie zagadywać. Było to dla mnie dziwne uczucie, przytulanie, ciągłe rozmowy, w końcu wiem o ich istnieniu tylko kilka dni, nie wiem czy dam radę tak szybko im zaufać. 

W końcu stanęliśmy pod jakąś bramą, bramą do ogromnej willi, nie wiedziałam o co chodzi do końca, czy oni tu mieszkali? Owszem wiem, że są bogaci, ale nie wiedziałam, że aż tak. Dom był duży i beżowy, wjechaliśmy do garaży, który był na prawo od głównego wejścia od domu. Na dole, było pełno drogich i szybkich pojazdów. Z wrażenia miałam otwartą buzię, dopiero śmiech braci przywrócił mnie do porządku.

-Dobrze, wiec jak widzisz tutaj jest nasz garaż, w nim trzymamy wszystkie auta i jak zdasz prawko będzie też tu stało twoje.- Powiedział do mnie tata, po czym się uśmiechnął.

-Chodźmy teraz na górę, tam poznasz resztę rodzeństwa. Mateo nie może się doczekać.- Oznajmij mi z uśmiechem Filippo. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się do windy, która zaprowadziła nas do dużego, jasnego holu, była tam duża ładna komoda w kolorze jasnego brązu, oraz drzwi prowadzące do innych pomieszczeń.

-Chodź chłopcy pewnie są w salonie.- Powiedział najstarszy z braci, po czym wskazał mi drogę. Lekko zestresowana szłam na ojcem, a za mną szli najstarsi bracia. Weszliśmy do salonu, gdzie był duży stół, przy którym mogło siedzieć na spokojnie 10 osób, na przeciwko była ciemna kanapa, na której siedziało dwóch nieznanych mi jeszcze mężczyzn. Jeden wysoki, dobrze zbudowany z duża ilością tatuaży i małym kolczyku w uchu brunetem z postawionymi na żel włosami, to musiał być Riccardo. Oraz drugi trochę niższy, ale również dobrze zbudowany, z tatuażami na rękach oraz z brązowymi lekko roztrzepanymi włosami. Uśmiechnęli się na mój widok.

-Sofii to jest Mateo i Riccardo, twoi bracia.- Przedstawił ich Diego i zaraz byłam objęta ich umięśnionymi rękoma. Delikatnie odwzajemniłam uścisk, dalej czując się lekko skrępowana. Nie spodziewałam się takich emocji po tak groźnie wyglądających mężczyznach.

-Ja jestem Riccardo, ten najprzystojniejszy.- Powiedział wyższy chłopak, mam wrażenie, że swoim wzrostem górował nad resztą swojego rodzeństwa.

-Ta jasne, ja jestem przystojniejszy, jestem Mateo siostrzyczko.- Puścił mi oczko mój brat bliźniak.

-Dobra dajcie jej trochę ochłonąć, niedawno się dowiedziała, ze ma starszych braci, a wy już na nią naskakujecie.- Powiedział Lorenzo, po czym położył mi swoją ciepłą dłoń na ramieniu.

- Mateo może pokażesz Sof jej pokój, w końcu mieszkanie obok siebie.- Powiedział ojciec. Mateo uśmiechnął się i gestem głowy pokazał, abym poszła za nim. Wyszliśmy z salonu w kierunku dużych schodów zrobionych chyba z białego marmuru.

-Jak pewnie wiesz jesteśmy bliźniakami, dlatego jakbyś miała jakiś problem możesz uderzać do mnie. Polecam też zdobycie jakiś haków na chłopaków, czasem się przydają. - Odwrócił się do mnie i uśmiechnął co odwzajemniłam.

Weszliśmy na piętro, gdzie był jeden długi korytarz. Było tam kilka par drzwi, pewnie od pokojów reszty z mojego rodzeństwa.  W końcu zatrzymaliśmy się przed ostatnimi drzwiami, na których widniało moje imię i przyklejony był mały aniołek.

-Proszę oto twój pokój, jeśli chciałabyś cos zmienić, albo coś nie krępuj się i mów śmiało.- Powiedział i otworzył drzwi od pokoju. Był on duży, jasne ściany, duże łóżko na środku, a pod duża ścianą zrobioną ze szkła biurko. Było też duże lustro obok łóżka oraz duża szafa, na której zmieściła by się góra książek. 

-Więc jak widzisz tutaj jest miejsce do spania, a te drzwi prowadzą do garderoby.- Wskazał dłonią na kolejne drzwi Mateo. Otworzyłam je i faktycznie w środku była masa półek, moje rzeczy bez problemu zajęłyby 1/10 tej garderoby. Na środku pomieszczenia była kanapa, a obok niej stolik z karafką wody i szklankami. 

-Drugie drzwi natomiast prowadzą do łazienki. Każdy z nas ma prywatną.- Ponownie uśmiechnął się Mateo, a ja zauważyłam w jego oczach łzy, nie wiedząc co zrobić zdecydowałam się do przytulić.

-Czemu płaczesz coś się stało?- Zapytałam, a po chwili jego ramiona przycisnęły mnie do siebie.

-Ja po prostu, nie mogę  uwierzyć, że tu jesteś. Tak długo marzyłem o tym momencie, ale wreszcie się udało. Pewnie nie pamiętasz, ale w dzieciństwie byliśmy nierozłączni, dopóki ta kobieta cię nie porwała. Gdy rano się obudziliśmy, a ciebie nie było wpadłem w szał.- Zaśmiałam się na jego wypowiedź, szał dwulatka. Chłopak oderwał się ode mnie i spojrzał prosto w oczy, już nie chciało mi się śmiać.

-Przepraszam, ale wyobraziłam sobie szał dwulatka i w moim wyobrażeniu, wygląda to co najmniej śmiesznie.- Odparłam spuszczając wzrok na buty.

-Nie musisz przepraszać, sądzę, że gdyby nie chodziło o ciebie tylko o jakąś zabawkę chłopacy też by się ze mnie śmiali. Dobra nie przeszkadzam ci, kolacja jest za godzinę, przyjść po ciebie czy dasz radę trafić sama?- Zapytał chwytając za klamkę od pokoju.
-Myślę, że dam radę sama, ale jakby mnie długo nie było możesz przyjść po mnie.- Puściłam oczko bratu. Odpowiedział mi tylko śmiech. Wyjęłam rzeczy z torby i zabrałam się za wypakowywanie, gdy wreszcie skończyłam wykładać ubrania przyszedł czas na łazienkę, której swoją drogą jeszcze nie widziałam. Pomieszczenie było dość spore, na ścianach i podłodze położone ciemne kafelki. Całość rozjaśniał biały puchaty dywan. Znajdował się tam prysznic oraz dość sporych rozmiarów wanna, na przeciwko był zlew z lustrem. Skromnie, ale ładnie tak bym podsumowała łazienkę. Zabrałam się za rozkładanie rzeczy, gdy nagle przeszkodziło mi pukanie do drzwi. Westchnęłam, ale wstałam i otworzyłam drzwi. Stal w nich Mateo uśmiechając się promiennie.
-Kolacja już jest.- Powiedział i przesunął się tak, abym mogła przejść.
-Jasne już idę.-Uśmiechnęłam się w jego stronę i wyszłam z pokoju, ten od razu zarzucił swoje rękę na moje ramiona.
Szliśmy w przyjemniej ciszy, doszliśmy do salonu i Mateo odsunął mi krzesło abym usiadła, zrobiłam to i rozejrzałam się. Na czele stołu siedział ojciec, następnie po jego prawej stronie Lorenzo, a po lewej Filippo, obok niego siedział Riccardo, na przeciwko Ric'a siedział Mateo, a ja obok niego. Wszyscy uśmiechnęli się do mnie serdecznie, a gosposie zaczęły wnosić jedzenie do salonu. Przygotowane były różne tradycyjne włoskie potrawy :Ziemniaczane gnocchi z sosem serowym, ragù w stylu bolońskim oraz inne, których nazw nie znam. Nałożyłam sobie trochę gnocchi, ponieważ było bez mięsa, a ja byłam wegetarianką. Chłopcy rzucili się na resztę potraw, a obsługa nalewała starszyźnie wina.
-Nie fair, my też chcemy.- Powiedział Ric.
-Nie jesteście jeszcze pełnoletni.- Powiedział z wrednym uśmiechem Figi i napił się łyka napoju.
Wśród głosu sztućców i krótkich rozmów chłopców nie działo się zbyt wiele. Dopiero czekając na deser, wzrok wszytskich spoczął na mnie.
-Jak ci się podoba pokój?- Zapytaj Lorenzo.
-Jest piękny.-Powiedziałam uśmiechając się do wszystkich.
-Cieszę się księżniczko, witaj w domu.- Uśmiechnął się i puścił mi oczko.

....................…............…………….…………………

Hej misie!
Trochę się nie spodziewałam się, że napisanie tego rozdziału zajmie tak mało czasu, ale jest kolejny ❤️

Odnaleziona Księżniczka - porcelanowa filiżankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz