Rozdział 5

95 4 1
                                    

...To była żółta bluza. Yūdō-tō syczał na postać.

- Co ty tutaj robisz? - Zapytał się chłopak/mężczyzna.

- Przyszłam aby pobyć sama - Odpowiedziałam trochę podirytowana przez tą akcję z wczoraj i dwa dni temu.

- Przepraszam cię za wczoraj - Powiedział siadając obok mnie a Yūdō-tō patrzył się na niego z moredm w oczach.

-... Wow myślałam że chcesz przeprosić za coś innego - Odpowiedziałam ukazując moją "arogancką" stronę.

- O co ci chodzi? - Zapytał jakby kompletnie zapomniał o tym co się stało dwa dni temu.

- O nic - Powiedziałam prubujac brzmieć jak jakaś ludzka dziewczyna która ma focha.
On jedynie się na mnie patrzył jakby próbował sobie coś przypomnieć.

- Okej, poddaje się nie wiem o co ci chodzi ale przepraszam okej? - Powiedział a ja tylko się na niego spojrzałam.

- Dlaczego w ogóle chcesz mnie przepraszać? Czemu zależy ci na moim wybaczeniu? - Zapytałam a on się patrzył na dół.

- Sam nie wiem. Po prostu... Jak zobaczyłem cię wczoraj na ziemi mającą atak paniki zrobiło mi się ciebie żal - Powiedział.

Nie wiedziałam jak odpowiedzieć. W moich myślach było że zapewne przyszedł przeprosić i chciał by być moim przyjacielem, ale jak widać nigdy nie jest tak jak ci się wydaje.

Po prostu się na niego patrzyłam.

- A więc~ przyjmujesz moje przeprosiny? - Zapytał a ja tylko odwróciłam wzrok. Zobaczyłam cienie dwóch innych osób wchodzących do jaskini.

Kiedy weszli głębiej zatrzymali się patrząc na mnie. Yūdō-tō zaczął znowu syczeć na nich.

- Ach czyli tu się skryła - Powiedział ten w białej masce.

Albo on po prostu grał na czas...

- Nie wiem o co wam chodzi ale proszę aby mnie zostawić w spokoju - Powiedziałam bardziej kierując moje słowa do chłopaka/mężczyzny po mojej lewej.

Yūdō-tō Wdrapał się na moje ramię a ja wstałam. Słyszałam jak chłopak/mężczyzna też wstaje.

- Nie możemy ci pozwolić wyjść - Powiedział ten z białą maską.

- Nikt nie pytał cię o zdanie - Powiedziałam już podirytowana. Yūdō-tō tylko miauknął. A chłopak/mężczyzna obok niego się tylko zachichotał.

- Dlaczego ty!! - Krzyknął na co ja tylko cofnęłam się trochę do tyłu.

Dopiero teraz zorientowałam się że, Odpowiedziałam impertynencko. Yūdō-tō otarł się o mój policzek przez co spojrzałam się na niego, pokazał ruchem głowy coś przez co kątem oka zauważyłam inną szczelinę do wyjścia, skąd wiem że do wyjścia? bo widać promienie światła.

- Chwila czy coś się nie poruszyło w głębi jaskini? - Zapytałam a oni się na mnie spojrzeli.

- Nie idą ci się wydostać próbując tą taktykę - Powiedział ten z białą Maską na co ja tylko się nieswojo uśmiechnęłam.

- Emmm... Pa - powiedziałam i zaczęłam biec do tej drugiej szczeliny na co oni rzucili się za mną.

Udało mi się wybiec, jednak oni nadal za mną biegli. Yūdō-tō trzymał się mnie mocno. Próbowałam ich zgubić jednak to się nie udało. W pewnym momencie na kogoś wpadłam i oboje upadliśmy. Byłam na tej osobie. Yūdō-tō Był na moich plecach.

- Przepraszam - Powiedziałam schodząc z tej osoby. A Yūdō-tō zeskoczył na ziemię.
Tamta trójka w końcu dobiegła.

- Kate! Nie pozwól jej uciec - Powiedział ten z białą Maską.
Ja tylko się spojrzałam na osobę na którą upadłam.

Creepypasta ( Hoodie x Sky )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz