Rozdział 17

71 6 4
                                    

Po godzinie lub dwóch zalgo oraz jego żona opuścili rezydencje Splendora. Zastanawiam się gdzie są moi bracia, zawsze pojawiają się kiedy wszystko ich omija.

- Sky! - Cherry donie podbiegła i przytuliła.

- Witaj Cherry - Powiedziałam odwzajemniając gest.

- Może chcesz pójść ze mną i Saddie do lasu na spacer? - Zapytała się.

Po chwili zastanowienia kiwnełam głową.

Wyszliśmy z rezydencji i zaczęłyśmy spacerować. W ludzkich lasach jest dość cicho, oprócz tego że są tu mordercy. Ale i tak jest miło.

Poszłyśmy nad rzekę, Choco został w rezydencji z Nickiem.

Usiadłyśmy na brzegu i zaczęłyśmy rozmawiać.

- A więc Sky, skąd znasz tamtą czwórkę? - Zapytała się Saddie i od razu wiedziałam o kogo jej chodzi.

- Hoodie'go poznałam na samym początku od nad tu jestem, uratował mnie przed niedźwiedziem, Masky'ego oraz Toby'ego poznałam trochę później a Kate jak u uciekałam przed nimi - Powiedziałam a Saddie i Cherry patrzyły się zaskoczone.

- Wow, Trochę zagmatwane - Zachichotała się Cherry. Ja kiwnęłam głową po czym usłyszałyśmy szelest i zobaczyłyśmy jak siedem osób wpada do rzeki przed nami. Wszyscy się bili pod wodą. Po chwili wypłynęli na powierzchnię.

- Chwila.... Czy to nie są..... Tak to oni!..... - Powiedziała Cherry wstając. Saddie ibja się na siebie popatrzyliśmy po czym znowu na Cherry.

- Kim są "oni"? - Zapytałam a Saddie kiwnęła głową.

- Chodzi mi o The Raka, Clockwork, Judge Angels, Liu I Jeff'a! - Powiedziała Cherry a Saddie rozszerzyła oczy.

- Kogo? - Zapytałam po czym spojrzałam na osoby wychodzące z wody i potem znowu w stronę wody, zobaczyłam dwie sylwetki które zaczęły się wymuszać. Kiedy zorientowałam się kto to od razu wstałam i zaczęłam zdejmować buty.

- Sky? - Zapytała się Saddie a Cherry pochyliła głowę w geście pytającym (nie wiem czy tak to się mówi po polsku).

Słyszałam jak kilka osób idzie w naszą stronę potem zatrzymuje się niedaleko mnie ale obok Saddie i Cherry. W końcu udało mi się zdjąć moje buty po czym szybko wbiegłam do wody.

- Czy ona idzie pomyc tym demonom? - Zapytał się Głos chłopaka, tylko nie zwracałam którego.

- Sky! Zostaw ich! - Powiedziała Cherry zaniepokojona, ja jedynie podpłynęła do nich i wzięłam jednego na moje plecy owijając jego ręce wokół mojej szyi, a drugiego wzięłam za ramię i zaczęłam płynąć do brzegu gdzie są Cherry, Saddie i tamta piątka osób.

Kiedy dotarłam to potworo-zwierzo podobne coś podbiegło i chciało wsiąść jednego z nich, jednak ja zasyczalam na co się cofnął. Położyłam szybko tego na moich plecach na ziemię tak samo jak i tego drugiego.

- Saddie możesz im jakoś pomóc? - Zapytałam patrząc się na Saddie ze łzami w oczach. Saddie wyglądała na zszokowaną jednak kiwnęła głową i podleciała obok mnie. Ja wstałam u dałam jej robić tą ludzką magię.

- Nie wiem kim jesteś ale chyba nie wiesz że powinno się zabijać te potwory - Powiedziała dziewczyna z zegarkiem w oku.

- też nie wiem kim jesteś ale trzymaj swoje zasady dla siebie, po za tym ni- - Nie dokończyłam ponieważ usłyszałam jak ktoś kaszle, kiedy się odwróciłam w stronę tej osoby uśmiechnęłam się i podbiegłam do niego.

- Mark! Tak się cieszę że nic ci nie jest! - Powiedziałam przytulając mojego młodszego brata.

- Sky....... A co z Sorą? - Zapytał patrząc się w stronę Sory. Saddie mu pomagała po czym też zaczął kaszleć.

- Sora! - powiedział i przytuliłam mojego drugiego braciszka.

- Okej, co tu się dzieje i skąd wy się znacie?! - Powiedział Penny Wise (tak się pisze imię tego klauna z TO?) wanna be.

- Sky.....? - Powiedziała Cherry podchodząc bliżej.

- Zgaduje że to jest twoje rodzeństwo które miało do nas przyjść - Powiedziała Saddie a ja kiwnęłam głową.

- Chwila rodzeństwo? Ale ona jest człowiekiem - Powiedziała dziewczyna która jest ubrana całą na biało jak anioł.

- to nie wasza sprawa - Powiedziałam patrząc się a stronę tamtej piątki.

- Może jus wracajmy zanim czas się tu wydarzy - Powiedziała Cherry ja kiwnęłam głową i pomogłam wstać moim bracią.

Tamta piątka coś mówiła o posiedzeniu tego ich szefowi jednak mi nie zwracaliśmy na to uwagi, jesteśmy teraz w salonie w rezydencji Splendora, pokazałam moim bracią Loki'ego i Choco od razu się w nich zakochali.

Mark wydają się dla każdego jako chłodny i wiecznie wkurzony chłopak jednak w sercu jest potulny miły jak baranek, tak bynajmniej Cherry powiedziała, a Sora.... To. Chodzący ciekawy i miłosny chłopak, kocha wszystko co słodkie.

Loki leży u mnie na kolanach a Mark I Sora bawią się z Choco, The Cat Hunter siedzi obok mnie, i moi bracia są zszokowani że jeszcze nie uciekłam od niego, uśmiechnął się na ich reakcje co spowodowało jeszcze większy szok u nich.

Nagle zaczęłam się robić senna i mój wzrok znowu zaczął się zmieniać w czarną pustkę. Po chwili jestem w ciemnym miejscu i nagle zaczął ukazywać mi się salon w tej rezydencji, byłam tam mała ja, Zalgo..... I zapewne mój tata, obok nas był Splendor a na kanapie siedzieli Wojsk Trenderman, i jeszcze jeden facet też wyglądał jak Wojsk Splendora ale był bardziej....... Rozebrany, mając to na myśli, nie miał bluzki nosił bluzę/koszulę/kurtkę rozpięta i miał róże w dłoni na którą się patrzył i uśmiechnął się, jego żeby były tak ostre jak żeby Cerbera.

Zaczęłam się powoli budzić, pierwsze co zobaczyłam to był pyszczek Loki'ego. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po głowie. Nagle skapnęłam się że moja głowa jest oparta o czyjeś ramię, kiedy spojrzałam w górę ujrzałam maskę The Cat Huntera, potem spojrzałam się w stronę moich braci którzy patrzyli w niedowierzaniu że nie szaleje bądź nie uciekam.

- Dzięki - Powiedziałam podnosząc głowę i uśmiechając się do niego on jedynie kiwnął głową.

- Jakim cudem ty jeszcze tu jesteś Siostra - Zapytała się Sora.

- No tak zapomniałam wspomnieć, mój strach zaczyna znikać, teraz wiem że nie wszyscy z płci męskiej są tacy źli - Powiedziałam z lekkim uśmiechem.

























------------------------------------------------------------------

Creepypasta ( Hoodie x Sky )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz