Rozdział 21

29 3 1
                                    

- Zapewne czegoś szuka - Powiedziałam i popatrzyłam się na Toby'ego.

- Powiedzcie, wy nie jesteście od tego brata Splendora do którego idziemy, prawda? - Zapytałam i kątem Iga spojrzałam na Masky'ego który patrzył się na mnie trochę z zazdrością.

- N-Nie - Powiedział.

- .... Możecie mi obiecać że wasz szef się o mnie nie dowie? - Zapytałam, i spojrzałam na Masky'ego, mając na myśli żeby ci którzy mnie widzieli nic nie mówili, i chyba załapał o co chodzi.

- Dlaczego? - Zapytał zdejmując maskę, i ukazując jego twarz, brązowe oczy, oraz bokobrody(sideburns).

- Ponieważ...... Nie zabardzo mogę powiedzieć dlaczego.... Ale to są bardzo personalne sprawy - Powiedziałam i spojrzałam się na śpiąca Cherry potem na Masky'ego.

- No dobra, zadbamy o to, ale jak przyjdziecie, co zapewne zrobicie, masz nam powiedzieć o co chodzi - Powiedział trochę z irytacją ale się zgodził, to plus.

- Piw-wiedz Sky, czy macie je-jeszcze jakiś śpiwór? - Zapytał się Toby który też już nie miał swojej maski i gogli, jego brązowe bursztynowe oczy odbijały blask księżyca, i miał rozochrane brązowe włosy, miał też rozcięty lewy policzek.

- Nie, ale mogę wam użyczyć mój - Powiedziałam wychodząc z mojego śpiworu.
- Jest wystarczająco duży dla dwóch osób - Powiedziałam.

- A ty gdzie będziesz spać? - Zapytał się Masky.

- Na podłodze...... I tak jestem do tego przyzwyczajona.... - Wyszeptałam ostatnią część tak żeby nie usłyszeli.

- Co to było to ostatnie? - Zapytał Maksy który kładł się obok Toby'ego, i chyba widziałam trochę rumieńca ale mrok oczywiście nie pozwala tak dobrze dojrzeć.

- Nic takiego - Powiedziałam i usiadłam na podłodze. - Dobranoc - Powiedziałam zamykając oczy.

- Dobranoc - Powiedział Masky.

Po chwili słyszałam jak spał, tak samo Toby, a po chwili i ja zasnęłam.

Następnego dnia, obudziłam się do krzyku przez co bardzo szybko otworzyłam oczy i spojrzałam się skąd on dobiegał, kiedy w końcu znalazłam miejsce skąd dobiegał krzyk, był to Masky ktory chhba zapomnial że śpi obok Toby'ego, skad wiem? Bo siedzi z rumieńcami patrząc się przed siebie, i widząc to że nikt inny oprócz mnie się nie obudził wnioskuję że śpią jak kamień.

- Krzyczysz jak dziewczyna - Powiedziałam przez co na mnie spojrzał a jego rumieniec zrobił się bardziej czerwony.

- Czemu nie śpisz? - Zapytał próbując uspokoić jego rumieniec.

- Jesteśmy w miejscu gdzie może nas ktoś zaatakować, ktoś musi być czujny - Powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Co się w ogóle z tobą stało? Kiedy cię poznaliśmy byłaś strachliwa - Powiedział chyba dopiero teraz sobie przypominając się się go na początku bałam.

- Trauma, wywołana przez mojego ojca, ale inni z rezydencji Splendora mi pomogli ją przełamać - Powiedziałam odwracając wzrok.

- Rozumiem, ale nadal, w pewnym momencie w ogóle się nie bałaś, pamiętam - Powiedział, a ja się na niego popatrzyłam.

- Jeśli chodzi ci o to w jaskini, to poprosi byłam podirytowana Hoodiem i nie zważałam do kogo mówię - Powiedziałam trochę zawstydzona.

- aha, no to bardziej zmienia postać rzeczy - Powiedział wstając i chyba zapominając że spał obok Toby'ego bo się jeszcze raz zarumienił myśląc że nie widzę i zakrył się szybko maską.

Jednak postanowiłam to olać i odwróciłam wzrok jak zdjął bluzkę żeby się przebrać.

- Nie rozumiem jak wy możecie to robić bezwstydnie - Powiedziałam.

- No wiesz, bo kilku latach jest się już przyzwyczajonym - Powiedział, ja zamknęłam oczy.

- Mam dwóch braci, a nadal, nawet się wstydzę widzieć ich bez bluzek - Powiedziałam czekając aż powie że już założył bluzkę.

- No to jest akurat trochę dziwne, dlaczego miała byś się wstydzić swoich braci? - Zapytał.

- Wiesz, są takie osoby które będą się wstydzić nie ważne czy to rodzina czy nie - Powiedziałam.

- Wiem ale nadal nie to dziwi - Powiedział, i słyszałam szelest czyli zapewne założył bluzkę, odwróciłam się z powrotem do niego i miałam rację.

- Będziemy mogli pójść z wami? - Zapytał nagle.

- Mnie nie pytaj, musisz porozmawiać z Cherry - Powiedziałam.

- Oczywiście - Powiedział wzdychając a ja się zachichotałam.

Minęło dość sporo czasu i Cherry oraz Toby już wstali a Nick nadal spał.

- Będzie je mogli, ale jeśli zobaczę że chcecie coś zrobić Sky po was - Powiedziała.

- Przecież wiesz ze- - chciałam powiedzieć ale mi przerwała palcem na ustach, i wzrokiem mówiącym żebym była chicho.

- Kto budzi Nick'a? - Zapytał się Toby.

Ja wskazałam nadal nie mogąc mówić na Cherry.

- No dobra - Wymamrotała i poszła obudzić Nick'a.

- Wreszcie - Powiedziałam wzdychając.

Po tym jak obudziła Nick'a zaczęliśmy iść dalej, ja rozmawiałam z Toby'm a Maaky czasami coś dopowiedział, Cherry i Nick prowadzili.

- Cz-Czyli znasz jeszcze kil-kilka demonów? - Zapytał Toby z gwiazdkami w oczach.

- No tak ale nie formalnie, bardziej się dogaduje z Markiem i Sorą - Powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- A więc ile dokładnie znasz demonów? - Zapytał się Masky.

- no dziesięć, wliczając Mark'a i Sore - Powiedziałem.

- To nadal dużo, my tylko znamy Lazari no i..... Zalgo - Powiedział Masky, ale kiedy wymawiał imię Zalgo, głos miał taki jakby go wykręciło, a dobrze znam to uczucie.

- Też znam Zalgo, a wręcz go nienawidzę, zrujnował mi życie - Powiedziałam z gniewem w głosie, aż Toby się na mnie spojrzał.

- Wow, b-brzmisz trochę jak de-demon - Powiedział, a ja się na niego spojrzałam ze smutkiem.

- Sorki, sama nie wiem dlaczego tak się dzieje jak jestem zła - Powiedziałam, a Cherry próbowała po chwili zmienić temat wcinając się do naszej rozmowy.





















------------------------------------------------------

Creepypasta ( Hoodie x Sky )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz