X. Szopka.

401 16 8
                                    



Powoli robiło się coraz zimniej, ponieważ zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Ta zima było wyjątkowo chłodna, ponieważ na dworze były tylko dwa stopnie.

Nicholas strasznie cieszył się z powodu zbliżających się świąt, ale ja miałam sprzeczne odczucia. Święta zawsze kojarzyły mi się z moją przykrą przeszłością.

Po zjedzeniu śniadania chciałam udać się, jak najszybciej na górę, ale zatrzymał mnie głos bruneta.

- Wszystko w porządku? - zapytał.

- Tak. - odpowiedziałam, spuszczając wzrok.

- Dziwnie się zachowujesz. - drążył.

- Skończ, wszystko jest dobrze! - podniosłam głos.

- Kogo ty próbujesz oszukać?  - zapytał, a w jego głosie wyczułam zirytowanie.

- Czy mógłbyś nie interesować się moim życiem? - zapytałam chłodno, przypominając mu, że jestem tu tylko w interesach.

- Rivero, chciałbym cię bliżej poznać, jeśli mamy założyć wspólny kartel. - powiedział spokojnie, a ja poczułam dziwne ciepło w podbrzuszu.

Ten okres był dla mnie cholernie trudny, ale postanowiłam w końcu komuś o tym powiedzieć. Nie chciałam już trzymać tych wszystkich emocji w sobie. Dobrze wiedziałam, że nie powinnam szukać przyjaciół w tym świecie, ale jednak poczułam, że Montiemu mogę uchylić kawałka tajemnicy.

Wskazałam głową na biuro Nicholasa, gdzie po kilku sekundach już byliśmy.

- W wigilię moi rodzice mocno się pokłócili. - zaczęłam, a brunet uważnie mnie słuchał.

- Mój ojciec wpadł w szał. Nie znosił, gdy ktoś mu się sprzeciwiał, a moja matka pierwszy raz to wtedy zrobiła. - na chwilę zamilkłam, bo w moim gardle pojawiła się nieprzyjemna gula.

- Najpierw ją uderzył, a później mocno popchnął. Moja mama zatoczyła się i uderzyła głową w kant stołu. Próbowałam ją ratować, gdy ojciec dzwonił do swoich ludzi i mówił o jakimś zatajeniu dowodów. Moja mama umierała mi na rękach, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. - na końcu moje oczy niezauważalnie się zaszkliły.

- Rivero, zrobię wszystko, żeby udowodnić ci, że święta wcale nie są takie złe. - powiedział szczerze patrząc mi prosto w oczy, a po moim ciele rozlało się ciepło.

Później wyszłam z biura Montiego i udałam się prosto do swojej sypialni, żeby wszystko przemyśleć i porozmawiać z moimi ludźmi.

***

Brunet naprawdę mocno przyjął swoje słowa do siebie, ponieważ zaprosił mnie na wspólne robienie szopki.

Gdy weszłam do salonu na stole były już wszystkie potrzebne rzeczy.

- Robiłaś kiedyś szopkę? - zapytał mężczyzna unosząc jedną brew, a Alessandro przyglądał się wszystkiemu z fascynacją.

- Tak. - podrapałem się po głowie.

Zasiadłam koło bruneta, a on na spokojnie zaczął mi wszystko tłumaczyć.

Byłam zafascynowana, że mogłam choć na moment oderwać się od mafii i stać się normalnym człowiekiem.

Wzięłam do ręki trochę drewnianych kawałków i zaczęłam powtarzać ruchy bruneta.

- Naprawdę dobrze ci idzie. - delikatnie się uśmiechnął co odwzajemniłam.

Zrobienie całego projektu zajęło nam z cztery godzinny, nawet przyłączył się do nas Mario, który był zafascynowany wielkością i szczegółowością budynku.

Później poszłam wziąć szybki prysznic, ponieważ delikatnie pobrudziłam się klejem.

Kiedy wróciłam do sypialni na łóżku leżał biały, średniej wielkości miś, który trzymał białą róże w rączce, a przy nim leżała karteczka.

Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Gdy zobaczyłem go w sklepie nie mogłem się powstrzymać, żeby ci go nie kupić.

                                            Nicholas Monti.

Wzięłam pluszaka w ręce i delikatnie się uśmiechnęłam.

Wielki mafioso kupujący misie swojej sojuszniczce.

Ta wizja była tak przerażająco śmieszna, że delikatnie parsknęłam.

_______________________________

De Mine ( Korekta )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz