Odpoczynek to zdecydowanie jedna z najbardziej potrzebnych do życia potrzeb. Zawsze się sprawdza, np. Gdy jesteśmy chorzy, wykończeni po całym dniu lub źli na cały świat.
Przetarłam swoje oczy dłonią. Uniosłam głowę, patrząc niemrawym wzrokiem na przednią szybę. Wpatrywałam się w nią, ale po chwili do mnie dotarło to, że samochód się nie porusza, a samego Lincolna nie ma na miejscu kierowcy. Złapałam za klamkę i wyszłam z fioletowego mustanga, by za chwilę i tak usiąść na siedzeniu, bo mroczki przed moimi oczami co rusz bardziej się nasilały. Po chwili one ustały, a do moich oczu dostał się mocny pomarańczowy neon. Nicholas musiał zatrzymać się na jakieś stacji paliw, bo przez przeszklone ściany mogłam zauważyć go przy kasie. Podrapałam się po głowie nie umiejąc sobie przypomnieć kiedy i jak zasnęłam. Wyjątkowo byłam wypoczęta i pełna życia po spaniu, a ja nigdy nienawidziłam spać w aucie. Ustanęłam na proste nogi, delikatnie się rozciągając. Poprawiłam ręką włosy, a następnie sięgnęłam po mój telefon z beżową obudową. Szybko sprawdziłam godzinę, a następnie zamknęłam drzwi, opierając się o nie.
Zaczęłam odpisywać na wiadomości moich przyjaciół, którzy co chwilę pytali się kiedy będziemy, bo bez nas jest nudno. Także polubiłam wszystkie posty na instagramie, które wstawili dzisiaj znajomi. Zrobiłam szczerze chyba wszystko w social mediach, cierpliwie czekając na Lincolna. Dopiero gdy drzwi automatycznie się otworzyły, uniosłam mój wzrok znad telefonu. Brunet szedł w stronę fioletowego mustanga trzymając w dłoniach dwa papierowe kubki z napojami w środku.
- Nie wiedziałem jaką kawę mam Ci wziąść, więc kupiłem Chocolate Cream Frappucino. - podał mi jeden napój z pianką na górze.
- Dzięki - mruknęłam, biorąc łyka czekoladowej kawy - Ile jeszcze nam zostało do Carlsbad?
- Na głównej drodze był jakiś wypadek, musiałem jechać poboczną drogą, trochę dłuższą, ale zostało nam jakieś dwadzieścia minut. - kiwnęłam głową ze zrozumieniem.
Okolica, mimo tego, że wyglądała na zadupie, była przyjemna. Natura, która rozciągała się wokół nas pachniała świeżością powietrza. Słońce zachodziło na horyzoncie, a dźwięk odbijających się fali oceanu spokojnego, sam uspokajał. Palmy stały w prostej linii, a za nami był las, który świecił swoim zielonym kolorem. Po prostu ten klimat był... idealny.
Czuć było, że wjeżdżamy do Carlsbad, bo to miasto było...
Magiczne.
Przymknęłam powieki, a następnie odchyliłam głowę czując spokój w głowie, którego strasznie mi brakowało w dzisiejszym dniu. Poraz pierwszy od dawna poczułam, że nie muszę się niczym martwić. Ani tabletkami, które muszę brać codziennie, o atakach paniki, które mogą pojawić się w każdym momencie, o szkole, która stresowała mnie bardziej niż rozmowa o niestosownych rzeczach z moją mamą, ani o mój i Nicholasa chwilowy zakopany mur pokojowy.
Było idealnie, tak, jak chciałam by było.
Pragnęłam tego spokoju na zawsze, ale wiedziałam, że tak nie będzie. Każdy z nas musi mieć jakieś problemy, a następnie znaleźć swoją ostoję bezpieczeństwa i odechnienia ze zmęczenia. Nie wiem, czy chwilową, czy taką, która będzie z nami na zawsze. Bo każdy z nas zasługuje chociaż na chwilę czasu na marginesie.
Tego się zawsze trzymałam, że w końcu nadejdzie dzień, w którym wypuszczę ostatni oddech ze strachem i będę się czuła spokojnie w swoim wnętrzu.
Zachodzące promienie słońca przyjemnie pieściły moją skórę. Zwilżyłam usta kawą, a następnie otworzyłam oczy, gdy poczułam świdrujący wzrok Lincolna.
- Czego znowu? - westchnęłam zdruzgotała. Poprawiłam bluzę, która... delikatnie wisiała na mnie, a następnie uniosłam brwi, posyłając Nicholasowi irytujący wzork.
CZYTASZ
Execution
Teen FictionBeverly Hills to małe, ale dość znane miasteczko w stanie Kalifonii. Siedemnastoletnia Rosaline Miller choć nie przepadała za tym miasteczkiem to miała do niego pewny sentyment, który uważała za wyjątkowy. Blondynka przez lata od kiedy się przeprowa...