Rozdział 2 Niedokończone sprawy

348 4 2
                                    

Iris i Kirke spędziły sporo czasu na rozmowie, lecz z każdym zdaniem nadchodził czas pożegnania.
— Muszę już iść...- Powiedziała ze smutkiem Kirke, podchodząc do okna, za którym zaczynało się ściemniać

— Wiem. Mimo to dziękuję za rozmowę, za jaki czas mogłyśmy spędzić razem. Mam tylko nadzieję, że nie jest to ostatni raz.

Wtedy właśnie rozległo się znajome krakanie, a po chwili w oknie pojawił się Synin z wiadomością.
— Szybko mu poszło — Iris pokiwała głową z uznaniem, po czym podeszła do kruka i rozwinęła list, który przyniósł.

"Udało mi się ustalić, że przywódcy sabatów nie mają pojęcia czym tak naprawdę jest Dzień Jedności. Poza spiskującymi oczywiście. Co więcej udało mi się wkraść w szeregi KOTa (Nie pytaj skąd ta nazwa) i okazuje się, że mają całkiem niezły plan, ale sama wiesz jak to jest z planami... lubią nie wypalać. Dlatego przydałaby się im twoja pomoc. Luz i jej przyjaciele ruszają do rezydencji Blightów aby zdobyć coś co pozwoli zneutralizować abominatrony i przy okazji mają jeszcze swoje prywatne sercowe sprawy. Wiem, że nie lubisz mówić o swoich relacjach z Odalią, ale wasza znajomość mogłaby pomóc tym dzieciakom i załatwić sprawę bez walki. Jeśli będziesz mnie później szukać to będę gdzieś niedaleko miejsca rytuału, więc pomogę ci jeśli zdołam. Uważaj na siebie.

I.

— Wychodzi na to, że nie mamy wiele czasu — Kirke wyciągnęła dłoń na pożegnanie. — Do zobaczenia.
Iris jednak, zamiast uściskać jej dłoń, przytuliła ją.

— Do zobaczenia.— Po czym odprowadziła Kirke do jednego z wyjść, a kiedy była już sama, przystąpiła do otwierania portalu prowadzącego do domu Odali.
Iris miała nadzieję, że wszystko przebiegnie w miłej atmosferze tak jak podczas ich ostatniego spotkania i że Odalia zrozumie, że na interesach z Belosem nigdy dobrze się nie wychodzi.


— Dzięki łasce cesarza, będziemy niczym królowie w nowym świecie, może nawet dostaniemy korony — Odalia zdawała się bagatelizować słowa swojego męża.

— To przesada. Nawet jak na ciebie- odpowiedział Alador i już miał zaatakować swoją żonę, kiedy powietrze przeciął charakterystyczny syk, a po chwili pojawiły się iskry, które zaczęły wirować, by w końcu zmienić się w portal, płonący pierścień rozrywający rzeczywistość. Z portalu powoli wyszła Iris, trzymają w dłoni swój palizman.

— Nie będzie żadnych królów, bo nie będzie żadnego nowego świata. — Powiedziała i jednym gestem zamknęła portal.- Zawsze uważałam, że z waszej dwójki to ty jesteś najmądrzejsza Odalio, przynajmniej jeśli chodzi o konsekwencje podjętych decyzji.

— TO TY!— Warknęła Kikimora i kiedy miała się rzucić na Iris, nagle jej abominatron zamarzł.
— Nie wtrącaj się Kiki. To sprawa między mną a Odalią- warknęła.

— Iris?— Spytała zaskoczona Odalia.— Dlaczego tu jesteś?

— Chcę cię ocalić przed podjęciem najgorszej decyzji w życiu.— Odparła Iris i zmierzyła wszystkich zebranych swoim pozbawionym emocji wzrokiem.— Nie słuchasz, męża, dzieci, ale może posłuchasz mnie. Przez wzgląd na to, co nas kiedyś łączyło. Ciągle przecież jesteśmy przyjaciółkami. Jeśli to wszystko coś dla ciebie znaczy, to odpuść. Zapomnij o umowie z cesarzem. Ona nie jest tego warta.

— Ktoś może mi wyjaśnić, co tu się dzieje?!— Wtrąciła Amity.

— Znam prawdę o dniu jedności, wiem, co planuje Belos i jestem po waszej stronie, a jestem tutaj, bo Belos ma armię składającą się z abominacji, którą stworzył twój ojciec i aby nie tracić na nie czasu, potrzebuje klucza dezaktywującego.

Sowi Dom Zapomniana OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz