Rozdział 5 Podróż w głąb siebie

271 2 2
                                    

Wiele dni później.

Iris przyzwyczaiła się do nowego "życia", co nie znaczy, że się jej to podobało. Sporo czasu spędzała na rozmyślaniach oraz medytacji. Wspominała swój powrót na Wrzące Wyspy, to jak została napadnięta, a później aresztowana za użycie dzikiej magii.
*Belos tamtego dnia dał mi szansę na odkupienie... tak przynajmniej mi się wtedy zdawało. Prawda była tak, że wiedział od początku z kim ma do czynienia i chciał, abym dołączyła do niego z własnej woli, a ja głupia się zgodziłam. Pozwolił mi zachować mój palizman oraz korzystać z dzikiej magii, ale był pewien haczyk, ponieważ oddał mnie pod opiekę Złotego Strażnika. Kiedyś myślałam, że to ktoś z rodziny Huntera, a tak naprawdę był to jedna i ta sama osoba. Klon brata Belosa, ale wtedy nawet by mi to nie przeszło przez myśl...

Zamek Belosa. Prawie 41 lata wcześniej.

Iris wraz ze Złotym Strażnikiem weszła do pomieszczenia, gdzie wydawano ekwipunek nowym rekrutom, Iris dojrzała, że na środku pomieszczenia stoi nowiutki uniform Cesarskiego Sabatu tak ładnie wyeksponowany, że chciała go zaraz przymierzyć.
— Nie sądź, że możesz tu po prostu wejść, zarzucić to na siebie i nazywać się członkinią Cesarskiego Sabatu!— Warknął Złoty Strażnik.
Na te słowa Iris błyskawicznie się wyprostowała, ale rozumiała jego zachowanie. Była nowa i wiedziała, że musi się wykazać.
—To ja będę twoim opiekunem i z czasem dowiem się, czy masz prawo nosić te szaty...

*Złoty strażnik najczęściej uczył mnie o cesarskim sabacie oraz pozostałych sabatach ich strukturach, pochodzeniu i celach. Lata historii ściśnięte w kilka krótkich dni... Opowiedziałam mu o tym, co spotkało moją matkę. O przysiędze, którą złożyłam, że zemszczę się na tych, którzy za to odpowiadają. Złoty Strażnik wyjaśnił mi, że odpowiedzialni za to są renegaci, którzy sprzeciwiają się Belosowi i idei sabatów i kultywują starym tradycją. No i przewodzi im nikt inny jak mój własny ojciec. Strażnik powiedział, że jeśli mam służyć Belosowi, mój ojciec i wszyscy, którzy mu pomagają, są moimi celami. A więc pracowałam ciężej. Uczyłam się szybciej, ale mimo wszystkich moich postępów było jasne, że jeszcze wiele pracy przede mną. Trzy tygodnie później Złoty Strażnik zginął z ręki mojego przyrodniego brata, a ja dopadłam go kilka dni później. Chciałam go zabić, ale powstrzymałam się, wiedziałam, że on nie okazałby mi łaski, jednak uznałam, że powinien odpowiedzieć przed Belosem. Wyrok był jeden. Zamiana w kamień. Wtedy właśnie wręczono mi mój strój, byłam jedną z nich, pierwszym moim zadaniem było odnalezienie mojego ojca i pozbycie się go wszelkimi dostępnymi środkami. Wtedy właśnie poznałam Ignaza, najbardziej nieobliczalna i najbardziej lojalna osoba, jaką poznałam od mojego powrotu. Belos liczył, że mi się nie uda i zginę, że osłabi to mojego ojca. Pomylił się. Udało mi się. Pokonałam go, ale była to walka na śmierć i życie. Gdyby nie nauki mojego mistrza Kalida nie udałoby mi się, a tak nie dość, że dokonałam zemsty (tak mi się przynajmniej wtedy zdawało) to zniszczyłam potwora, jakiego chciał wypuścić na świat mój ojciec. Pożeracza Strachu, olbrzymiego robala, który im więcej strachu pochłonął, tym był potężniejszy, broń idealna. Ten sukces sprawił, że szybko awansowałam i w ciągu roku byłam już prawą ręką Beolsa. A dalej sprawy potoczyły się same.

25 lat wcześniej.

* Miałam już 33 lat i Wrzące Wyspy u stóp, buntownicy, albo uciekli, albo dosięgła ich sprawiedliwość, tak czy siak nie było już nikogo, kto mógłby stanąć mu na drodze, lecz jak się okazało nie wszystkich... moja przyrodnia siostra planowała zemstę i prawie się jej udało. Gdyby nie poświęcenie Złotego Strażnika Belos byłabym wtedy zimnym trupem, ale niestety kolejny Złoty Strażnik zginął na służbie. Mimo że nigdy nie widziałam go bez maski, był taki sam jak jego poprzednik, pełen poświęcenia dla wyższej sprawy i oddany idei sabatu do samego końca. Ścigałam swoją przyrodnią siostrę przez kilka dni, ale prawda okazała się znacznie bardziej skomplikowana. Ona nie chroniła siebie, ale kogoś... swojego syna, za którego ona i jej mąż oddali życie, a przewrotny los sprawił, że ten dzieciak został kilkanaście lat później moim uczniem i moją rodziną.

Sowi Dom Zapomniana OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz