I

299 16 10
                                    

Brunetka leżała na łóżku w swoim pokoju. Koło niej spał biały kot, który co chwilę lekko machał ogonem. Było dosyć późno w nocy, za oknem nie można było się niczego dojrzeć oprócz słabego blasku latarń. Okno miała otwarte aby wsłuchiwać się w odgłosy na zewnątrz. W jednej chwili zwierzątko przebudziło się i podbiegło do drzwi. Jakby przeczuwało, że zaraz coś się stanie. Yn niechętnie wstała z wygodnego łóżka i podeszła do drzwi aby je otworzyć. Nie miała dziś już na nic ochoty. Kolejny atak paniki w tym tygodniu to było coś od czego jeszcze bardziej straciła jakiekolwiek chęci do życia. Ciemno zielone oczy zwierzęcia uporczywie się w nią wpatrywały tylko czekając aż właścicielka otworzy mu drzwi.

- Imbir, nie patrz się tak na mnie, już ci otwieram - złapała za zimną klamkę i uchyliła drzwi. Kot przez nie przeszedł lecz zatrzymał się na korytarzu. Czekał aż brunetka za nim pójdzie. Znowu wpatrywał się w nią swoimi zielonymi ślepiami.

- Już idę - westchnęła i wyszła na korytarz. Podążała za białym zwierzakiem, który doprowadził ją do  salonu. Albo kuchni. Można było tylko zgadywać ponieważ salon był połączony z kuchnią. Imbir podszedł do okna intensywnie wpatrując się w zamknięte drzwi tarasowe. W końcu dziewczyna zdecydowała, że wypuści go na dwór. Gwiazdy, których wcześniej w ogóle nie było widać teraz zaczęły mocniej świecić.

Dziwne. Przysięgam że jeszcze pół godziny wcześniej było tak ciemno, że nic nie widziałam.

Podeszła do barku znajdującego się w części kuchennej, otworzyła szafkę i wyjęła szklankę. Już miała sobie nalać wody kiedy usłyszała głośny trzask rozbitego szkła a ona momentalnie się odwróciła.

Do jej pokoju przez okno tarasowe wpadła blondynka, przy okazji rozbijając całe okno i skutecznie przyprawiając Yn o chwilowe zatrzymanie pracy serca.

Brunetka nie długo myśląc podbiegła do młodej kobiety. Ten nawiedzony kot wiedział, że coś się stanie. A teraz jak na złość zwierzę uciekło przez rozbite drzwi.

- Co się do jasnej cholery stało?! - krzyknęła brunetka będąc już przy nieznajomej. Popatrzyła się w jej oczy próbując ocenić w jakim jest stanie. Blondynka gwałtownie zamrugała oczami próbując przyswoić co się stało.

Ona jest dziwnie znajoma

Może gdyby Yn była wyspana a ten tydzień nie był taki męczący to od razu zorientowałaby się kto zawitał do jej mieszkania.

Dziewczyna już miała wstawać kiedy brunetka złapała ją za ramię skutecznie uniemożliwiając jej jakiekolwiek ruchy. Nieznajoma miała rozbiegany wzrok, nie wiedziała na czym go skupić.

- Siadaj - poleciła wskazując na kanapę koloru granatowego z mnóstwem czarnych i złotych poduszek. Pospieszyła po apteczkę do łazienki. Nie minęło pół minuty i już znalazła się przy blondynce.

Szybko obiegła ją wzrokiem lustrując jaki obrażenia odniosła. Największą raną była ta na ramieniu. Od postrzału, ciężko krwawiła a na kanapie już odznaczyła się pokaźna plama krwi.

- Będzie boleć - spojrzała się na blondynkę na co ta tylko lekko skinęła głową. Umiejętnie wyjęła kulę, po krótce przyglądając się jej z jakiego pistoletu mogła pochodzić. Zabrała się za dezynfekowanie rany na co dziewczyna syknęła - Przepraszam - powiedziała szybko, nie spojrzała na nią, nie przerwała tego co robiła. W tym momencie cieszyła się, że robiła to już nie raz i doskonale wiedziała jak się zachować. Gdy zdezynfekowała rozcięcie i zszyła ranę w końcu podniosła wzrok na nieznajomą.

A może wcale nie taką nieznajomą.

Jasne włosy, pełne malinowe usta, śliczne zielone oczy.

Na bogów

Przecież to Yelena Belova

Yelena Belova jakimś jebanym cudem znalazła się w moim mieszkaniu.

Rozbiegany wzrok blondynki spoczął na Yn. Teraz intensywnie wpatrywała się a twarz brunetki, na której malował się nieodgadniony wyraz. Jakby wszystkie jej emocje zmieszały się i nie wiedziała co powinna czuć.

Opanuj się. Nie byłaś wychowywana tak żeby nie wiedzieć co ze sobą począć.

- To teraz powiesz co się stało? - powiedziała słodkim głosem brunetka i zaczęła oczyszczać jej rany i zadrapania na twarzy. Blondynka milczała dlatego Yn stwierdziła, że skoro nic nie chce mówić, nie zmusi jej. Prędzej czy później się dowie.

Belova oparła głowę na oparciu kanapy i głęboko odetchnęła. Przez cały ten czas była spięta, gotowa do walki ale ból w końcu nie mógł być powstrzymywany przez słaby organizm. Myśli dopuściły do tego aby ból się nasilił. Serce dopuściło do tego, że na ten moment powierzyło jej życie w ręce nieznajomej osoby, która znajdowała się przed nią.

- Zostań tu - spojrzała się na nią mierząc ją wzrokiem. Niemalże pobiegła do swojego pokoju. Wpadła do niego jak strzała i porwała z szafki telefon. Wychodząc z pokoju wybierała dobrze znany jej numer. Stanęła w korytarzu tak aby mieć oko na jej nową pacjentkę lecz na tyle daleko aby jasnowłosa nie słyszała tego co mówi.

- Moje mieszkanie. Teraz - rozłączyła się. Wróciła do pokoju. Stanęła przed blondynką myśląc co powinna powiedzieć. Albo czy w ogóle powinna coś powiedzieć. W końcu usiadła na łóżku uprzednio odkładając apteczkę i inne rzeczy na podłogę.

- Poczekamy sobie - powiedziała brunetka, jej głos był nie wiele głośniejszy od szeptu.

Czy ona może w końcu się odezwać?

Po kilku chwilach wstała i podeszła do jednej z szafek w kuchni. Wyjęła zmiotkę i podeszła do drzwi tarasowych. A raczej do tego co po nich zostało. Szybko uporała się ze szkłem, które wcześniej leżało wszędzie na podłodze w pomieszczeniu.

Wyrzuciła odłamki szkła do śmietnika i umyła ręce aby nie mieć na niej krwi. Skaleczyła się w kilku miejscach przy sprzątaniu odłamków szkła lecz to teraz nie było ważne. Teraz ważne było to aby dowiedziała się co się stało i aby upewniła się że Yelenie nic poważnego się nie stało. Posprzątała apteczkę i położyła ją na stolik, stojący blisko kanapy. Znajdowało się na nim kilka książek i telefon, który chwilę temu tam odłożyła. Niespodziewanie rozległ się odgłos dzwonka a urządzenie zaczęło wibrować i na ekranie pokazał się znajomy numer. Lecz nie ten na który wcześniej zadzwoniła.

Zgarnęła telefon ze stolika, nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła urządzenie do ucha.

- Tak Fury? - odezwała się dziewczyna.

- Czy to co usłyszałem to prawda? - męski głos odezwał się domagając się odpowiedzi. Całości przysłuchiwała się Yelena.

- Ciebie też miło słyszeć - odrzekła sarkastycznie brunetka patrząc się przez rozbite drzwi tarasowe jednocześnie bawiąc się pierścionkiem na palcu lewej dłoni.

- Czy to co usłyszałem od- zaczął lecz Yn słysząc jego podenerwowany głos szybko odpowiedziała:

- Tak, to prawda. Belova u mnie jest ale chcę się najpierw dowiedzieć jak to się stało bo księżniczce język odjęło - spojrzała się na blondynkę. Niestety nie zaszczyciła jej kontaktem wzrokowym tylko odwróciła wzrok, skupiając się na obrazie zawieszonym na przeciwnej ścianie. Przedstawiał on całkiem ładny widok. Po lewej stronie znajdował się las z niewielką drewnianą chatką z komina której wylatywał dym. Po prawej zaś były góry obsypane śniegiem.

Brunetka wyszła z pomieszczenia aby przeprowadzić szybką, krótką i na tyle zwięzłą rozmowę jaka była możliwa. Gdy tak stała w korytarzu rozmawiając z Nick'iem podeszła do szafy wbudowanej w ścianę. Cicho ją otworzyła i stanęła na palcach aby dosięgnąć do najwyższej półki z której wyjęła mały, czarny, poręczny pistolet.

Po niecałych pięciu minutach wróciła do salonu. Jej serce biło niemiłosiernie szybko lecz uspokoiło się gdy zobaczyła blondynkę na kanapie. Leżała, głowę miała opartą na którejś z poduszek a jej klatka piersiowa miarowo się unosiła.

Po kilku chwilach Yn usłyszała dzwonek do drzwi. Zostawiła Yelenę samą i sama poszła je otworzyć.

Nieznajoma | Yelena Belova X Reader Story Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz