Świadomość odzyskała gdy poczuła nie przyjemne mrowienie w miejscu, gdzie wcześniej została wbita igła z jakimś środkiem usypiającym. W dodatku odczuwała pulsujący ból w prawym udzie i ręce. Miała tylko nadzieję, że nie jest to żadne złamanie. Do jej nozdrzy dopadł nieprzyjemny zapach i momentalnie się skrzywiła.
Nie miała zasłoniętych oczu dlatego gdy tylko zmusiła się aby otworzyć powieki mogła zorientować się gdzie się znajduje. Pomieszczenie miało ostre, zielone oświetlenie. Została przywiązana do krzesła stojącego mniej więcej po środku nie tak dużego pokoju. Znajdowały się tam parę szafek, krzeseł i jedno biurko. Meble były ciemno brązowe a ściany koloru szarego, podobnie jak drzwi, które były zamknięte i nie wyglądały aby szybko dało je się otworzyć. Nie było tam żadnych okien, co skutecznie uniemożliwiało ucieczkę. W dodatku jej ręce i nogi były skrępowane tak mocno, że nawet nie miała szans aby się ruszyć, czy co dopiero uwolnić. Jej moce również zostały jakoś ograniczone. Możliwe że przez podany jej środek nie mogła już ich kontrolować.
Świetnie...
Pomyślała z sarkazmem a zaraz potem próbowała się domyślić jak długo pozostała nie przytomna. Nie mogło minąć jakoś wiele czasu. Usłyszała jakiś łomot za drzwiami. Pozostało jej jedynie się domyślać na jakim piętrze się znajdowała. Bo, to gdzie była już akurat zdążyła się domyślić. Będąc szczera, nie miała żadnego realnego planu co mogła by zrobić. Była jedyne na siebie zdenerwowana, za to że tak łatwo mogli ją złapać i owinąć wokół palca. Jak na razie mogła tylko czekać aż ktoś do niej przyjdzie.
Przecież nie mogli o niej zapomnieć a trzymanie jej tu bez żadnego lepszego powodu było bez sensu...prawda?
Zaczęła dokładniej rozglądać się po pomieszczeniu, może była w stanie dowiedzieć się czegoś więcej. Za drzwiami znowu rozległ się jakiś hałas. Westchnęła głośno z frustracji. Na biurku nie znalazło się nic ciekawego prócz paru dokumentów, czystych kartek papieru i długopisów. Szafki były zamknięte, niektóre na klucz a inne tylko lekko, tak aby nie pokazywać ich zawartości.
Jednak w rogu znajdowała się kamera. Jej lampka jednakże nie świeciła się ani na czerwono ani na żaden inny kolor, znaczyło to, że jest wyłączona. Przez następne kilka minut próbowała poluźnić sznury, które już dawno zdążyły poranić jej nadgarstki i kostki. Miejscami skóra była tak zdarta, że zauważyła krople krwi, lecz to akurat nie było teraz ważne. Pulsujący ból w ręce ustał gdy ten w udzie się nasilił. Z niepokojem zauważyła tam bandaż przesiąknięty krwią. Widać było, że ktoś spieszyły się przy jego zakładaniu.
Cholera
Miała tylko nadzieję, że to nie to co myśli. Odwróciła się i zobaczyła, że kamera, która wcześniej była wyłączona, teraz jest w pełni aktywna a czerwone światełko pali się i ciekawsko do niej mruga. Na swoje oko oszacowała, że minęło jakoś pół godziny odkąd odzyskała przytomność. Niespodziewany trzask za drzwiami spowodował, że dziewczyna aż podskoczyła na krześle a sznury otarły się o jej skórę powodując nie przyjemny ból. Nie minęła minuta a usłyszała jak ktoś przekręca kluczyk w zamku od drzwi po drugiej stronie. Zmrużyła oczy próbując dostrzec kto wchodzi do pokoju. Zaraz osoba się zbliżyła i zielone światło padło na jej twarz.
Boże, znowu on
Brunetka miała już tego wszystkiego dosyć. Jak zaraz się stąd nie wydostanie lepiej będzie jeśli ktoś ją zabije. Albo zabije siebie samą. Jeszcze kilka godzin tu pobędzie i z powrotem zwariuje. Poczuła nie przyjemny skurcz w brzuchu gdy ten sam mężczyzna z parku się do niej zbliżył a ona mogła wyczuć zapach jego mocnych perfum.
- Diego, do jasnej cholery mógłbyś mnie wypuścić? Na nic się nie przydam a nie powiem wam nic co mogło by wam pomóc - niespokojnie poruszyła się na krześle.
- Masz nową misję - zaczął lecz kobieta mu szybko przeszkodziła:
- Nie jestem już waszą własnością - prawie wykrzyknęła te słowa w jego twarz. Brunet się do niej zbliżył i korzystając ze swoich pokładów cierpliwości znowu zaczął:
- Słuchaj mnie bo nie będę się powtarzał- nie dokończył ponieważ Yn jak mantrę powtarzała jedno słowo.
- Nie nie nie nie nie nie - zaczęła kręcić głową jak małe dziecko gdy coś mu się nie spodoba.
Nachylił się nad nią i chwycił za podbródek tak, aby jej oczy spojrzały się na niego i aby skupiła się tylko na tym co on teraz mówi.
- Hydra to twój dom a ty jesteś naszą własnością dlatego będziesz robiła co my ci każemy. Tak jak wspomniałem, mój przyjaciel ma problem. A ty go rozwiążesz ponieważ tak się składa, że winien jestem mu przysługę. Masz z powrotem sprowadzić Yelenę Belovę do Red Room. Dreykov nie był by zły jeśli przyprowadziła byś też Romanoff. - przerwał na krótko, po czym dodał - Nie to, żebym na to liczył - wzruszył ramionami.
- A jeśli tego nie zrobię?
- Myślisz że było by tak łatwo? - odpowiedział pytaniem na pytanie - Zrobimy to za ciebie - uśmiechnął się a w jego zimnych oczach czaił się nieprzyjemny błysk. - Tylko w trochę inny sposób w jaki ty byś to zrobiła.
Odpowiedź może mogła nie być zadowalająca lecz ona już za długo w tym wszystkim siedziała aby teraz nie domyślić się co zrobili.
- Mam rozumieć, że traktujecie mnie jak psa i wczepiliście mi jakiś jebany chip? Nadajnik?
Już miał odpowiedzieć gdy na korytarzu ponownie rozległ się hałas. Tym razem jednak nie był on taki jak wcześniej i zaintrygowało to również mężczyznę. Odwrócił uwagę od Yn i spojrzał na nią z groźbą w oczach. Pewnie pomyślał, że to jej sprawka lecz dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.
Wyszedł na korytarz uprzednio rozglądając się po pokoju. Wziął mały, poręczny pistolet do ręki, tak na wszelki wypadek.
Yn próbowała się wychylić aby coś zobaczyć ponieważ Diego nie zamknął drzwi, niestety na marne dlatego jedyne co jej pozostało to przysłuchiwać się odgłosom. Usłyszała kilka strzałów i niezrozumiałych krzyków. Mogła się domyślać, że w budynku pojawił się intruz. Po niespełna dwóch minutach drzwi otworzyły się szerzej a w progu stanęła rudowłosa kobieta.
- O, cześć Natasha - przywitała się Yn szczerząc zęby w uśmiechu, co agentka skomentowała przewróceniem oczami.
Podbiegła do niej i szybko uwolniła brunetkę. Brązowooka momentalnie wstała pocierając sobie zaczerwienione nadgarstki.
- Trochę nam zajęło znalezienie ciebie.
- Nie szkodzi, zabiłaś kogoś? - zapytała się jakby była to najnormalniejsza rzecz o jaką można zapytać inną osobę.
- Pytasz się a znasz odpowiedź, chodź młoda, wynosimy się stąd. Rogers na nas czeka.
Wyszły podziemnymi tunelami, zajęło im to o wiele szybciej niż miały by wychodzić normalną drogą. Nie miały żadnych problemów - no prawie - i gdy tylko wyszły z tego okropnego budynku Yn zobaczyła w oddali auto i pomachała do Steve'a siedzącego za kierownicą.
CZYTASZ
Nieznajoma | Yelena Belova X Reader Story
ספרות חובביםŻycie było by łatwiejsze gdy pewnej nocy do mojego mieszkania nie wpadła by pewna blondynka i nie zniszczyła moich drzwi tarasowych. Ale z pewnością nie było by ciekawsze. ,,Girl, I've never loved one like you" #3 in Yelena Belova (05.06.2023) #1 i...