X

152 12 12
                                    

Yn's pov:

- Czyli twoje obawy są prawdziwe - stwierdził rzeczowo przyglądając się mi z zainteresowaniem.

- Oczywiście, że, kurwa są. Możesz mi pomóc?

- Nie martw się. Wyciągniemy to z ciebie ale najpierw muszę nad tym pomyśleć. Lokalizacja czipu jest dosyć niebezpieczna a my nie możemy ryzykować, że coś ci się stanie. - westchnął - Nadal nie mogę w to uwierzyć, że masz takie coś w organzimie.

- Dużo eksperymentów w Hydrze miało nadajniki i lokalizatory. Ja miałam nadajnik, żeby móc mnie o wiele łatwiej kontrować. Pozbyłam się tego dawno temu ale teraz najwyraźniej stwierdzili, że zrobią to ponownie - zrobiłam krótką pauzę -  Powybijam ich do do jednego. Przysięgam.

- Spokojnie, nie zapędzaj się tak Yn. Uspokój się trochę.

- Traktują mnie jak swoją własność! Jakbym była jebanym psem na każde ich zawołanie - niemal wykrzyknęłam ze złością będąc do granic Polski zbulwersowana zaistniałą sytuacją.

- Musimy zająć się tym jutro. Dziś raczej nic nie możemy zdziałać. - pokręcił lekko głową ze zmartwieniem.

Choć w środku cała się gotowałam to zachowałam względny spokój i podziękowałam Bannerowi za poświęcenie mi czasu i pomoc a następnie opuściłam pomieszczenie. Dobrze chociaż, że Bruce powie to tylko Nick'owi. Oczywiście sama powiem to też kilku osobom ponieważ zwyczajnie zasługują na szczerość z mojej strony. Ludzie ci są mi bardzo bliscy memu sercu i czułabym się źle ukrywając taki fakt przed nimi. Do tego grona osób należał Steve, Bucky, Tony i Natasha. No i może jeszcze Clint. Jednak najbardziej obawiałam się reakcji tego drugiego. Barnes potrafił być bardzo porywczy a na wzmiankę o Hydrze potrafi być bardzo nieprzewidywalny i narwany co nieszczególnie jest jego dobrą cechą. Gniew bruneta naprawdę trudno uspokoić. Wszystko potęguje jednak fakt, że avengersi odkąd tylko pamiętam uganiają się za Hydrą próbując ją zniszczyć na wszystkie możliwe sposoby. Kiedy kilka lat temu jak wszyscy sądzili ta organizacja została zrównana z ziemią przez następne miesiące było spokojnie. Do czasu. Spokój ten jednak przerwała wiadomość o odnowieniu tego wszystkiego. Odtąd znowu każdy próbuje teraz, raz na zawsze zniszczyć ten cały bajzel.

Siedząc w swoim pokoju myślałam nad zajęciami, które mogłam wykonać aby chociaż na chwilę odwrócić głowę od tej gonitwy myśli. Przez mój umysł przewijało się tysiące informacji i każdą z nich analizowałam co najmniej po pięćset razy.

W końcu, zdecydowana udałam się na szybką przebieżkę po parku. Nałożyłam na ramiona białą bluzę i z prędkością światła opuściłam pomieszczenie.

Będąc pogrążona w swoich myślach nie zauważyłam jak szybko upływa czas.

~~~~~

Brunetka siedziała w pokoju wspólnym rozmawiając ze Steve'm, który w tym momencie patrzył się na nią zdezorientowany.

- Ale wyciagną to z ciebie? - zapytał się zdawkowo przyglądając się jej krytycznie.

- Tak, nie martw się, raczej bałabym się o innych niż o siebie - odpowiedziała wpatrując się gdzieś w dal.

- Nie czujesz, że...że jesteś przez kogoś kontrolowana? - musiał chwilę się zastanowić jak skonstruować pytanie.

- Steve, mówię poważnie. Nic mi nie jest a chciałam ci tylko to powiedzieć bo jesteś moim przyjacielem a ja nie chcę mieć przed tobą sekretów - przewróciła oczami - Nie zachowuj się jak moja matka - dodała z rozbawieniem.

- Gdyby Bucky się o tym teraz dowiedział było by o wiele gorzej. Ja przynajmniej potrafię panować nad emocjami i nie rozniosł bym wszystkiego w drobny mak - przetarł dłonią zmęczoną twarz. Kilka godzin temu wrócił z misji i już wyklinał ten dzień w diabły a teraz jeszcze został potraktowany informacją, która mu przekazała Yn. Zwyczajnie się o nią martwił bo wiedział, że każdy z nich przeszedł wiele lecz nikt się do tego nie przyznawał.

- Właśnie, gdzie jest Bucky? - zapytała się po zorientowaniu się, że nie widziała dziś nigdzie Barnesa.

- Fury zlecił mu misję, powinien wrócić jutro z samego rana - odpowiedział kapitan wychodząc z pokoju.

Jedyne czego teraz chciała to dopóki sprawa się nie rozwiąże żeby ograniczyła kontakt z Yeleną. I będzie dobrze.

Błagam żeby to Nat była jutro na treningu

~~~~~

Siedząc na łóżku i przeklinając wszystko i wszystkich brunetka próbowała się skupić na czymś co nie było w żadnym związku skupione z Hydrą i ofertą od Nick'a, ponieważ na to nadal nie miała odpowiedzi.

Skoro nie mogła spać to niech przynajmniej wyjdzie z tego pokoju bo jak tak dalej pójdzie, całą noc zamiast spać, będzie analizować wszystko po tysiąc razy.

Zakładając białą bluzę i skarpetki aby nie zmarzła wymknęła się z pokoju tak aby nikt tego nie usłyszał. Nie chciała żeby ktoś został obudzony w środku nocy ze względu na to, że ona ma problem ze sobą i nie może zebrać myśli i krząta się po siedzibie.

Idąc korytarzem usłyszała przytłumione dźwięki dochodzące z kuchni. No to najwidoczniej nie jest sama i ten ktoś również ma problemy ze snem.

Weszła więc do pomieszczenia z zamiarem zobaczenia kto się tam znajdował.

Mogłam tu, kurwa nie przychodzić i zostać w pokoju a demony mojej przeszłości by mnie pożarły. W końcu nie miała bym problemów.

Westchnęła gdy zobaczyła blondynkę opierająca się o marmurowy blat trzymającą w dłoni fioletowy kubek z parującą cieczą.

- Widzę, że nie tylko ja mam problemy ze snem - powiedziała brunetka podchodząc do Yeleny.

Ta jedynie przyglądała się jej nic nie mówiąc lecz po chwili odpowiedziała:

- Wątpię, że ktokolwiek z nas potrafi przespać więcej niż trzy noce bez koszmarów.

- Każdy ma jakieś problemy, taka kolej rzeczy - odpowiedziała niemal natychmiast - Co pijesz? - zapytała się sceptycznie.

- To nie kawa, nie patrz się tak na mnie. Piję kakao - odparła lekko się uśmiechając i posyłając jej pełne dezaprobaty spojrzenie.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko podeszła do szafki z zamiarem wyjęcia z niej kubka aby zrobić sobie czegoś do picia. Belova jednak torowała jej drogę i zanim mogła się zorientować, ręce brunetki powędrowały na jej talię a ona została odsunięta od mebla.

Gwałtownie wciągnęła powietrze na nagły dotyk zimnych dłoni na jej skórze.

- Stało się coś? - Yn zauważając jej zachowanie mając już w ręku kubek odsunęła się od blondynki i zmierzyła ją wzrokiem.

- Nie - odparła szybko spoglądając się w jej w oczy. Jednak szybko odwróciła wzrok i zaraz zadała jej jedno nurtujące ją pytanie odkąd tylko brunetka znalazła się w wieży:

- Dlaczego mnie unikasz?

- Nie unikam, wydaję ci się, Belova - sposób w jaki to powiedziała sugerował, że dla niej ta krótka rozmowa się zakończyła. Yelena odłożyła pusty już kubek do zlewu i wyszła z kuchni a z jej ust wyrwało się ciche przekleństwo.

Jak mogła tak szybko jej odpuścić?

Z pewnością zaczęła by się z nią o to kłócić ale... właśnie, ale co? Z każdą inną osobą pokłóciła by się a teraz zwyczajnie odjęło jej mowę z niewiadomych powodów.

Nieznajoma | Yelena Belova X Reader Story Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz