Słońce schowało się gdzieś za chmurami i chwilowo wyglądało, że będzie się zanosiło na deszcz. Wiatr nieznacznie ustał, temperatura wynosiła około 15 stopni a brunetka w tym momencie kłóciła się dlaczego w tą piękną pogodę nie mogła wyjść z siedziby. No, może pogoda aż tak ładna nie była, ale mogło być gorzej.
- Obudziłaś się dosłownie kwadrans temu. Daj mi zrobić kilka badań i będziesz wolna - zaczął Bruce spoglądając z założonymi rękoma na Yn.
- No właśnie, obudziłam się to znaczy że już pozbyłam się tego ustrojstwa - zaczęła ale w tej chwili do pokoju wparował Tony.
- Możesz mi kurwa wytłumaczyć o czym gada Steve i Bucky? No do jasnej cholery jaki - nie skończył ponieważ z drugiego pokoju dało się usłyszeć głos Steve'a wołającego, że mają się odzywać i nie przeklinać.
- Tony, uspokój się - powiedział spokojnym głosem Banner.
- Byłaś przez nich kontrolowana? - tym razem zapytał się spokojniejszym głosem.
- Nie, nie byłam. Chyba. No nie ważne - machnęła na to lekceważąco ręką - Hydra jak już mówiłam często zakłada nadajniki swoim obiektom - Ta organizacja od zawsze miała... niekonwencjonalne pomysły. - Ale to nic poważnego, Tony, naprawdę. Oni... powiedzmy, że traktują swoje obiekty jako swoją własność. - Wzruszyła ramionami.
Tony zamyślił się na chwilę. Po czym stwierdził, że brunetka ma zezwolić na wszystkie badania Banner'owi. Oczywiście spotkało się to z zawodzeniem brunetki, że ,,jak tak można, tak się nie robi" lecz Stark skutecznie uciął rozmowę wychodząc z pokoju.
Kiedy było po wszystkim zadowolona z siebie Yn wyszła ze skrzydła szpitalnego kierując się do swojego pokoju. Niestety nic nie mogło być idealne. I choć ten dzień zapowiadał się właśnie na taki, jak zawsze wszystko musiał szlag trafić.
Yn pov:
- Czego wy do cholery się tak drzecie? - zapytałam wybita z dobrego humoru kiedy zbliżałam się do źródła hałasu. Oczywiście, że w środku tej całej kłótni musiała uczestniczyć ta jedna osoba. Gdyby nie ona (i Bucky) większości kłótni nawet by nie było. Ale nie żebym jakoś bardzo narzekała, przynajmniej było ciekawie.
- Czego nie interesujesz się własnymi sprawami? - zaczęła z przekąsem blondynka kiedy całą swoją złość przeniosła na mnie. Obok niej stał Sam przyglądając mi się zwycięsko, niezmiernie ucieszony, że to nie on jest teraz powodem rozdrażnienia Belovy. Kłótnie tej dwójki były swego czasu dość częste lecz nikt nie wiedział dlaczego. Cóż, pewnie Bucky wiedział, ale za każdym razem zarzekał, że nic nie wie. Nie szkodzi, dowiem się prędzej czy później.
- Sam, o co chodzi? - zapytałam jeszcze raz, kierując swój wzrok na mężczyznę.
Zanim jednak jakiekolwiek słowo uciekło z jego ust Belova kopnęła go w kostkę szepcząc coś, czego nie mogłam usłyszeć chociaż bardzo bym chciała.
Sam tylko odparł, że może powie mi to kiedyś i odszedł na co ja spojrzałam na blondynkę krytycznym wzrokiem. Chwilę zatrzymałam się na jej oczach, ślicznych, zielonych, w których czaiły się resztki gniewu pomieszane z tysiącami innych, niezrozumiałych dla mnie uczuć.
W tej chwili usłyszałam kroki na korytarzu i wesoły głos mężczyzn. Był to Tony i Bruce, ten pierwszy bardzo ucieszył się na nasz widok.
- Dziewczyny moje miłe - zaczął brunet.
Oho, to nie może być nic dobrego
- Wszyscy są na misji albo po prostu są zajęci. A ja niestety dziś muszę wyjść z Pepper a ktoś się zająć Morgan...
CZYTASZ
Nieznajoma | Yelena Belova X Reader Story
FanfictionŻycie było by łatwiejsze gdy pewnej nocy do mojego mieszkania nie wpadła by pewna blondynka i nie zniszczyła moich drzwi tarasowych. Ale z pewnością nie było by ciekawsze. ,,Girl, I've never loved one like you" #3 in Yelena Belova (05.06.2023) #1 i...