Butterfly // Carlando

557 19 51
                                    

   Dedykacja dla mojej ukochanej eklerkaleclerca123 Kc <3

   Kiedy do pokoju nastolatka wpadły pierwsze promienie słońca z ust chłopaka wyrwało się ciche przekleństwo. Sen Norrisa nigdy nie był głęboki, ale ostatnio nastolatek zaczął sypiać coraz gorzej. Przez wieczorne kłótnie rodziców nie mógł nawet zdjąć słuchawek z uszu, bo inaczej zostałby skazany na ich krzyki. Dlatego do pierwszej w nocy przeglądał social media, rysował lub się uczył. Przynajmniej to uspokajało go w jakimś stopniu. Potem męczył się z zasypianiem. Mimo martwej ciszy dookoła do jego głowy napływały inne przerażające myśli.

   Myślał o Carlosie. Dawnym przyjacielu z dzieciństwa. Teraz największym wrogu w całym jego życiu. Carlos był kapitanem drużyny koszykówki. Gdyby byłby przynajmniej przyjaznym człowiekiem, może jeszcze jakoś by go znosił. Niestety starszy był największym
chamem – przynajmniej w mniemaniu szatyna – w szkole, wymieniał dziewczyny jak skarpetki, a zawsze uchodziło mu to płazem. Skradał serce każdej osoby w szkole. W tym serce Lando. Nastolatek jednak nie potrafił przyjąć tego do wiadomości, więc ukrywał swoje uczucie głęboko w środku. Niestety nocami to wszystko wychodziło, a przed oczami pokazywały mu się obrazy z meczy, gdzie ścierał pot z twarzy koszulką, czy nawet ją ściągał aby nie było mu aż tak bardzo gorąco.

   Lando zazwyczaj podciągał kolana do klatki piersiowej czując motylki w brzuchu. Krył się ze swoim uczuciem. Nie z racji na to, że był gejem. To wiedziała calusieńka szkoła. Chował to dlatego, że nie chciał pokazać Sainzowi, że tak naprawdę tęskni za dzieciństwem gdzie cały dzień spędzali razem. Oglądali wyścigi, bawili się na podwórku czy chodzili na plac zabaw na karuzelę. Czasem te wypady kończyły się tragediami. Jednak z Carlosem wszystko było idealne. Kiedy spadł z płotu posto na kamień łamiąc kostkę to on zaniósł go na plecach do domu i całą winę wziął na siebie. Wciąż nosił na kostce bliznę po tym złamaniu. Starał się ją zakrywać jak tylko mógł.

   Chciał aby jego trzynaste urodziny nigdy nie nadeszły. Aby pomyśleli dwa razy zanim wzięli whisky z barku jego ojca. Chciał aby to wszystko poszło w niepamięć. Aby nie wyszli wtedy z domu całkowicie pijani. Aby nie spotkali grupki starszych nastolatków, którzy szybko zamienili Carlosa na największego idiotę w szkole. Lando tak bardzo żałował, że nie zostali wtedy w domu jedząc pizze i oglądając wyścigi Formuły 1.

   Teraz zakładając bluzę dojrzał kolejną bliznę. Tym razem po krzaku malin, który przecharatał mu skórę na żebrach, kiedy przechodzili do ich nowej bazy. Oczy nagle wypełniły się nikłymi łzami. Brytyjczyk tęsknił za dawnym Carlosem. Nie potrafił przyjąć do wiadomości, że nie są już przyjaciółmi. Nie potrafił patrzeć na Carlosa śmiejącego się razem z Charlesem czy Maxem podczas przerw, kiedy on siedział sam lub z Oscarem. Nie narzekał na Piastriego. Chłopak był naprawdę miły i super się z nim gadało. Czuł się również nieco jak starszy brat w jego otoczeniu, ale on sam wciąż czuł gorycz patrząc na tą trójkę podczas przerw.

   Zszedł po schodach na dół domu chcąc zjeść przynajmniej śniadanio-podobny posiłek. Nie miał siły na tworzenie wykwintnych potraw, więc postawił na płatki z mlekiem, które tak bardzo uwielbiał. Usiadł przy wyspie kuchennej powoli wpychając w siebie kolejne łyżki posiłku. Kiedy usłyszał na schodach kroki Olivera – jego starszego brata – westchnął głośno wiedząc, że nie obejdzie się bez tatusiowego sucharu.

   — Ooo mój młodszy braciszek! Ogólnie to mama pyta Jasia dlaczego płacze no nie?
- Jasiu dlaczego płaczesz?
- Bo śniło mi się, że szkoła się paliła
- Spokojnie to tylko sen
- Dlatego płacze

    — Idź się lecz. To nie jest zabawne. Ja chce aby ta buda spłonęła — Mruknął cicho opierając głowę na ręce. Oczy zamykały mu się od samego patrzenia przed siebie. Bał się co będzie na historii, gdzie nauczyciel miał głos tak monotonny, że mógłby usypiać Angielskich żołnierzy. Modlił się aby ktoś podstawił im bombe pod szkołę. Nie musiałby przynajmniej patrzeć na tych wszystkich idiotów, nauczycieli i nie dostałby już żadnej zgerypały z matmy.

Formula 1 being chaotic || one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz