Dzięki bogu.

1.2K 16 4
                                    

***********POV Tony***********
Siedziałem w tej jebanej poczekalni az nagle zobaczylem że Vince już wraca, jak na zawolanie wstałem na równe nogi i czekałem aż zacznie coś mówić.

-No i jak z nią?- Spytał Dylan
-Halo? Ziemia do Vinca! - Dar się Shane prawie na cały szpital.
-Nie podnoś głosu.-Uspokoił go Will- Vince? co z nią ?

-Zatrzymała się na 3 minuty.
-Co kurwa!?!- wydarł się Dylan.
Ja jedynie przeklinałem w myślach.
-Ale jest z nią już dobrze, za 4 godziny powinna się wybudzić
-Całę szczęście!!- Krzykną Will
-Dzięki bogu. - powiedziałem pod nosem.
Nagle podeszła pielęgniarka, oni to mają zajebiste poczucie czasu

-Państwo Monet? - spytała
-Tak.- odpowiedział niemal od razu Will
-Możecie państwo wejść do siostry.
-Dziękujemy za informację.- powiedział chłodno jak to miał w zwyczaju Vince.

Weszliśmy wszyscy do Sali naszej dziewczynki.
Dylan usiadł na kanapie koło drzwi
Will na fotelu obok Hailie
Shane po drugiej stronie niż Will również na fotelu
Vincent powiedzial że musi coś załatwić ( związanego z Jerrym)
Ja za to usiadłem na parapecie wpatrywałem się w okno i słuchałem muzyki. Muzyki którą kiedyś pokazała mi Hailie, wyśmiałem ją wtedy że ta muzyka jest głupia ale tak szczerze od początku mi sie podobała. Jak się obudzi powiem jej to, powiem jej że ta muzyka jest super, dobra wystarczy tego rozmyślania pod oknem była kanapa druga w tym pomieszczeniu zeszłem z parapetu, położyłem się i zasnąłem.

**********POV Hailie***********

Do sali nagle weszli moi bracia każdy gdzieś usiadł, tak jakby czekali na to aż się obudzę. Ale halo ja jestem i żyje normalnie na nich patrzę ale oni tego nie widzą?
Spróbowałam się ruszyć ale nie mogłam. Spanikowałam, nagle maszyny wokół mnie zaczeły piszczeć.

**********POV Will************

Już prawie usypiałem na krześlę obok Hailie ale nagle urządzenia do których była podpięta zaczeły piszczeć. Szybko zawołałem lekarza i zostaliśmy wyproszeni z sali i poproszeni o przyjazd prawnego opiekuna. Więc zadzwoniłem do Vincenta.

**********POV Vincent*********

Dowiedziałem się od Willa że coś stało się z Hailie i muszę przyjechać do szpitala. Szkoda ponieważ właśnie namierzyłem tego całego Jerrego. Ale trudno Hailie jest ważniejsza.

Gdy dojechałem do szpitala zawołał mnie ten sam lekarz. Tym razem obyło się bez zbędnych pytań od razu przeszedł do rzeczy.

-Hailie dostała Ataku Paniki.
-Czy to pogorszyło jej stan zdrowia?
-Ze stanem zdrowia nic się nie stało, ale Hailie wybudzi się jednak za 3 dni, oprócz tego nic złego związanego z nią nie występiło.
-Dzięki bogu. Czy to wszystko?
-Tak.
-Dobrze. Do widzenia.
-Do widzenia.
Dzięki ci boże że Hailie nic nie jest.- Pomyślałem.
-Przepraszam jeszcze coś- usłyszałem z za plecó -O nie czyli jednak cos się stało.

-Tak?
-Chciał bym dodać jeszcze że Hailie prawdopodobnie wszystko widzi oraz słyszy ale nie może się
ruszać z tąd atak paniki.
-Jest pan pewny?
- Tak właściwie to w 100%.
-Dobrze, dziękuję.

Zacząłem szukać reszty.

461 słów
Przepraszam za błędy.

Na dzisiaj to ostatni rozdział jutro może coś wstawię❤️💋

Rodzina Monet wymyślona opowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz