25

50 4 1
                                    

Piękny poranek i zapach świeżych bułek , chłopak leżał na łóżku przyglądając się biżuterii na szyi. Nie miał pojęcia, że jego życie zmieni się w bajkę.
- proszę skarbie - Olivier przyszedł do pokoju z tacką jedzenia.
- zjesz ze mną - zrobił maślane oczka.
- ja już jadłe.....okej - wziął jedzenie do ręki.
- dziękuję - Olivier dostał buziaka w policzek.
- jesteś uroczy - uśmiechnął się.
- a ty kochany...czuje się jak jakaś księżniczka -
- bo nią jesteś , -
- jestem ?-
- a nie jesteś ?-
- nie wiem - wzruszył ramionami. Mężczyzna ucałował jego twarz.
- kocham cię -
- też cię kocham -
- dziś jedziemy do mojej mamy - powiedział Olivier.
- dzisiaj ?!- krzyknął zdesperowany.
- tak -
- jejku...nie wiem czy mam takie ładne ubrania - zestresował się.
- w wszystkim jest ci ładnie - słodził mu, chociaż go to nie przekonywało.
- a co jeśli twojej mamie się nie spodoba? - jego ciało zaczęło się trząść.
-  ważne, żeby ci było wygodnie...a mojej mamie nawet jakbyś ubrał spódniczkę to by jej nie przeszkadzało...- powiedzał a następnie dodał - szczególnie mi...- uśmiechnął się cwano.
- Olivier! - krzyknał zawstydzony.
- oj no, przecież żartuje...chociaż chciałbym zobaczyć cię w spódniczce- przygryzł wargę.
- nie jest to w ogóle śmieszne! - tupnął nogą obrażając się na mężczyznę.

- myślisz, że ten sweterek będzie pasował? - spytał, pokazując mu czerwony sweter.
- na tobie wszystko dobrze leży - wysłał mu przelotnego buziaka.
- oj no weź nie wiem co ubrać - Olivier westchnął i podszedł do chłopka.
- jesteś piękny wszystko ci pasuje - ucałował Harrego.
- emmm...więc ten sweterek - Harry zarumienił się, a Olivier nie mógł złapać oddechu .
-bardzo zabawne - zrobił poirytowaną minę.
- uf nie wierzę -
- no to ten czy nie -
- tak ten -
- no dobra a o której jedziemy ?-
- za pół godzinki -
- okej idę do łazienki -
- jasne -

Minęła godzina chłopaki ruszyli do rodzinnego domu Oliviera .
- skarbie stresujesz się ?- spytał patrząc na drogę.
- tak trochę - bawił się palcami.
- będzie dobrze uwierz mi - złapał go za dłoń całując wewnętrzną część.
- okej - jego głos drżał.
- możemy się cofnąć - powiedzał powoli hamował samochód.
- nie! Znaczy nie wszystko w porządku- ścisnął dłoń mężczyzny.
- na pewno?-
- tak myślę -
- chcesz się zatrzymać na chwilę? - wziął jego rękę gładząc delikatnie.
- nie, naprawdę wszystko dobrze - przytulił się do dłoni Oliviera.
- ale i tak to zrobię - mężczyzna zakręcił na pobocze.
- choć niedaleko jest tu park - chcąc wyjść z samochodu, ale dłoń młodszego trzymała go naprawdę mocno.
- a....-
- zadzwonię, że się spóźnimy, okej? -
- okej- wysiedli z auta kierując się w stronę lasu.
Lekki podmuch wiatru i śnieg padający na głowy zakochanych.
- wszystko dobrze skarbie? -
- teraz tak, dziękuję -
- dla ciebie wszystko -
- wracamy? -
- jak chcesz  - mężczyzna złapał rękę chłopka ściskając ją.
- jutro mam pracę - powiedział, gdy weszli do pojazdu.
- oh - Harry posmutniał.
- ej nie smutaj dla ciebie wrócę o 18 okej? - dotknął jego polika.
- nie, masz pracę nie jestem dzieciakiem, żeby mnie pilnować -
- oj ale się tak zachowujesz -
- ej -
- no właśnie jak dziecko - zaśmiał się mężczyzna
- ej nie prawda - napuszył poliki.
- oj Prada prawda -

****
Coś koło godziny dziewiętnastej  Harry i Olivier dojechali do domu rodzinnego mężczyzny . Otworzyła im starsza kobieta po siedemdziesiątce.
- kochanie jak ja cie dawno nie widziałam, a to...o jejku to ten uroczy chłopak o którym wspominasz na każdym obiedzie i kolacji - staruszka podeszła do Harrego i przytuliła go do siebie.
- miło cię poznać kochanie jestem Eva- uśmiechnęła się wesoło.
- dzień dobry bardzo miło mi panią poznać jestem Harry - przywitał się z uśmiechem na twarzy.
- och jesteś piękny taki jak opisywał mój syn -
- bardzo mi miło -
- może wejdziemy do środka zjemy ciasto i pogadamy sobie co wy na to -
- już panią kocham - chłopak podreptał za Evą.
- mamo nie zabieraj mi go - powiedział płaczliwie.
- też cię kocham skarbie jesteś wspaniały - staruszka udawała, że nie słyszała.

Z jakiego powodu?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz