Jak się obudziłam od razu zobaczyłam koło siebie Dylana, który robił coś w telefonie. Mój zegar na ścianie wskazywał dopiero 11:40 czyli spałam jakieś ok. 3 godz.
- Hailie, zjedz śniadanie - powidział pokazując ręką na talerz z dwoma naleśnikami z czekoladą
- mhm - odpowiedziałam i zabrałam się za jedzenie
szło mi to opornie ale po 20 min udało mi się zjeść oby dwa naleśniki. Dylan wyszedł po jakieś leki a ja piłam herbatę która leżała na moim stoliku nocnym. Dylan przyszedł z dwoma syropami i jakimiś trzema tabletkami. Pierwszy syrop był malinowy i bardzo dobry za to drugi jakiś mocno miętowy i nie dobry. Połknełam tabletki i Dylan poszedł po termometr, zmierzył mi temperature
- Hailie masz 38 stopni ide jeszcze po syrop na gorączkę a ty się połóż
Mimo iż spałam już długo byłam tak zmęczona jak bym nie spała 3 nocy. Położyłam się ale nagle zaczełam się dusić i kaszleć na zmiane. Szybko sięgnełam po telefon i zadzwoniłam do Dylana:
- Hailie co się stało? - D
- Ddd..d.....d.y...l.an..a.n - H
- Już biegne - D i się rozłączył
5 sekund później wszedł do mojego pokoju jak by się paliło. Doskoczył do mnie i dał mi kolejne leki które od razu pomogły
- Dzięki Dylan gdy by nie ty nie wiem co by się stało - powiedziałam i uśmiechnełam się blado
- Dziewczynko po to tu jestem a teraz się kładź - rozkazał
Ja się położyłam a Dylan w miedzy czsie pisał z Vincentem
Czat Dylana i Vincenta:
Dylan: Vince, Hailie ma 38 stopni, kaszle mokrym kaszlem i jest cała blada nie wiem co się dzieje.
Vince: Spokojnie Dylan dzisiaj o 15 przyjdzie lekarz i zobaczy co z nią jest.
Dylan: To dobrze.
Vince: Co teraz robi?
Dylan: Leży chyba śpi
Vince: Jak się obudzi powiedz jej że do niej przyjde
Dylan: Spoko
- Dziewczynko śpisz? - zapytał się Dylan jak oderwał się od telefonu
- Nie - odpowiedziałam
- Vince chciał by porozmawiać może przyjść? - zapytał
- Może - Odpowiedziałam a dylan zaczął coś klikać w telefonie
10 minut później przyszedł Vince ja akurat leżałam i smarkałam nos
- Witaj Hailie, jak się czujesz? - zapytał Vince
- Jak bym nie spała od 3 tygodni - odpowiedziałam
- O 15 przyjdzie do nas lekarz do tej pory leż w łóżku, a czy wiesz może co spowodowało u ciebie tą chorobę? - zapytał Vince
Zamarłam, nie wiedziałam co powiedzieć miałam nadzieje że tego po mnie nie widać i odpowiedziałam
- Nie Vince, nie wiem - Odpowiedziałam z małą chrypką
Vince pokiwał głową i wyszedł z pokoju. A ja ponownie zasnełam. Obudziłam się o 14:03 bo Dylan stwierdził, że powinnam coś zjeść. Mogłam zjeść w pokoju albo spróbować zejść na dół. Miałam dość siedzenia w łóżku więc postanowiłam spróbowac zejść. Próbowałam wstać z łóżka, najpierw podniosłam się na łokcie ale od razu zakręciło mi się w głowie i upadłam na poduszke. Dylan to zauważył i zaproponował że mnie zaniesie ale odmówiłam. Próba druga podniosłam się na łokciach zakręciło mi się w głowie ale wytrzymałam. Podniosłam się do pozycji siedzocej, Dylan ciągle mnie asekurował żebym nie spadła. Wstałam, trzymałam się Dylana żeby nie upaść. Zaczełam iść powoli, szłam i szłam i nagle schody.... . To był zły pomysł (pomysł żeby zejść po schodach jak by ktoś nie skumał) więc niechętnie poprosiłam Dylana żeby mnie zniósł. Dylan delikatnie mnie podniósł i zaniósł do jadalni. Chwile później Eugenie podała mi lazanie. Zaczełam jeść, zjadłam może jedną czwartą kiedy usłyszałam trzask dzwiami od garażu, wrócili bliźniaki. Chłopaki weszli do kuchni a ja ledwo dźwignełam się na nogi ale podbiegłam do Shane'a i się przytuliłam
- Mała jak się czujesz? - zapytał Shane
- Jak by mnie coś przejechało - odpowiedziałam i nakaszlałam mu w koszulke
- Co jej jest? - zapytał Tony Dylana
- jeszcze nie wiemy za 30 min przyjdzie lekarz - odpowiedział Dylan
Shane mnie podniósł i znowu posadził na krześle a ja znowu zaczełam męczyć tą lazanie. Zjadłam może pół kiedy przyszedł lekarz. Dylan zaniósł mnie do pokoju na łóżko a lekarz zadawał mi pytania
- Od kiedy czułaś się źle? - zapytał
- Od dzisiaj, dzisaj około 3:40 obudziłam się i nie mogłam spać - odpowiedziałam i w tym momencie do pokoju wszedł Vince a Dylan wyszedł. Lekarz kazał mi zdjąć koszulke żeby mnie osłuchać. Potem zajrzał mi do gardła i do ucha, następnie zaczął mi dotykać brzuch
- Tu boli? - zapytał
- nie - odpowiedziałam
- A tu?
- Nie
- a t... - chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam
- Ałł
Lekarz zaczął coś zapisywać i pozwolił mi się ubrać. Razem z Vincentem poszli porozmawiać przed pokojem. Vince wrócił po około 5 minutach
- Hailie okazało się że masz zapalenie płuc - Wystraszyłam się bo uczyłam się o tej chorobie na biologi
- Vince co lekarz ci powiedział? - zapytałam
- Lekarz zalecał żebyś przez conajmniej 2 tygodnie siedziała w domu, żebyś ograniczyła wysiłki fizyczne, najlepiej dużo piła i spała oraz zapisał ci antybiotyk który będziesz brać zawsze rano - wytłumaczył mi Vince i dodał - codziennie będzie z tobą zostawał któryś braci, zazwyczaj ktoś z świętej trójcy ale czasami też Will. Jutro Tony z tobą zostanie
- Okej dzięki Vince
- A i Hailie Shane właśnie poszedł po leki więc zaraz weźmiesz antybiotyk bo dzisiaj możesz wziąć teraz
Uśmiechnełam się a Vince wyszedł z pokoju. Ja leżałam w łóżku i myślałam, że przecież oni mają przezemnie same problemy, gdyby nie ja nie musieli by się mną opiekować. Wszystko moja wina mogłam nie wychodzić na ten balkon wogóle mogłam jechać tym samochodem z mamą i babcią. Zaczełam cicho płakać jak o tym wszystkim pomyślałam. Płacz = katarowi a katar = kaszel więc nagle zaczełam głośno kaszleć. 2 minuty później do pokoju wszedł Will i podał mi leki, zaczął mnie uspokajać
- Spokojnie Malutka co się stało? - zapytał
- Nic Will wszystko dobrze - skłamałam nic nie było dobrze
Will tylko mnie przytulił i zaczął kołysać. pewnie bym zasneła gdyby nie Shane który właśnie wszedł do pokoju
- O hej Will, przyniosłem antybiotyk - powiedział Shane
Will wyjął z opakowania łyżeczkę i antybiotyk, zaczął czytać instrukcję ile powinien mi podać. Po chwili podał mi 2 łyżeczki ochydnego płynu który musiałam popić bo myślałam że zwymiotuje. Will mnie przytulił a Shane wyszedł z pokoju zrobić mi herbatę o którą poprosiłam. Po 3 minutach wrócił z kubkiem parującego napoju. Will niestety musiał już iść ale Shane ze mną został. Wypiłam herbatę i Shane zaniósł mnie na dół na kanapę bo chciałam coś pooglądać.
------------------------------------
Hej co tam u was? Podoba się rozdział? <3
1035 słów
CZYTASZ
Rodzina Monet moja historia
Teen FictionTo nie jest kontynuacja, Postacie od Weroniki Marczak, rzeczy z książki wydarzyły się, ale to jest tak jak by życie Hailie. Niektóre rzeczy mogą być czymś inspirowane sorry. Sorry za wszystkie błędy i zapraszam. Okładkę robiłam sama