Rozdział XI

737 26 3
                                    

Pov Hailie
Obudziłam się w swoim pokoju strasznie bolała mnie głowa pewnie od płaczu. Poszłam się przebrać. Ostatnie co pamiętam to że byłam w ramionach Willa. Była 10:11 w sumie późno, nie wiem czemu nikt mnie nie budził. Wyszłam w pokoju i zeszłam na dół, w kuchni siedział Will
- Cześć Will - powiedziałam wchodząc do kuchni
- O cześć Malutka, jak się spało? - zapytał
- Dobrze - odpowiedziałam i zaczełam szukać przeciw bólowych
- Powiesz mi czemu płakałaś? - znowu zapytał Will
Zawahałam się nad odpowiedzią, po prostu nie wiedziałam co powiedzieć. Bałam się że za prawdę mnie wyśmieje a nie chciałam kłamać.
- Eeee... - zawachałam się
- Nie musisz mi mówić jak nie chcesz
- No bo moja Babcia miałaby dzisiaj urodziny - powiedziałam a w moich oczach zebrały się łzy
Will podszedł do mnie i mnie przytulił ale nie tak zwyczajnie tylko tak mocno. Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
Pov Will
Było mi się przykro zrobiło jakby to była moja babcia, tak to się odbijało od Hailie.
- Spokojnie Hailie, Babcia na pewno nie chciałaby żebyś w jej urodziny płakała - powiedziałem i podałem jej leki
- mhm
Hailie poszła do góry a ja napisałem do chłopaków
  Czat Monetów (bez Hailie)
Will: Chłopaki wiem czemu Hailie jest smutno!
Shane: Gadaj!
Vince: Shane ty w szkole nie jesteś?
Shane: Nie ważne, co z Hailie
Tony: Właśnie
Will: Dzisiaj urodziny miałaby jej babcia :(
Shane: Ohh
Dylan: To wszystko wyjaśnia
Vince: Dowiedz się od Hailie czy w ogóle spała w nocy, bo mówiłeś że źle wyglądała
Will: Spała dowiedziałem się że Hailie przyszła w nocy do Tonego i z nim spała od trzeciej
Vince: Tony jesteś chory i pozwoliłeś siostrze z tobą spać?
Tony: Hailie była na skraju histeri a ja miałem jej kocyk od babci
Vince: To czemu jej go nie oddałeś?
Tony: Bo powiedziała że będzie mi zimno, ludzie Vince nic jej nie jest
Dylan: Ej! ja mam lekcje przestańcie pisać
Tony: Od kiedy cię szkoła interesuje? xd
Po zakończonej konwersacji poszedłem pracować
Pov Hailie
W domu trochę mi się nudziło więc jak zwykle poszłam do biblioteki i poszłam pograć na pianinie. Zaczełam grać smutną melodie która trwała aż 10 minut! Potem zagrałam jeszcze jakąś Etiude i poszłam grać na skrzypcach. Na skrzypcach tak mi się miło grało że zapomniałam totalnie o babci nie, ja zapomniałam o wszystkim, w tym momęcie istniałam tylko ja i szkrzypce. To było takie super, najszczęśliwsza rzecz w tym dniu. Z mojego grania wyrwało mnie powiadomienie. Okazało się że to przypomnienie z kalendarza o urodzinach babci, znowu się popłakałam. Wybiegłam z pokoiku a potem z biblioteki (oczywiście zamknełam wszystko żeby nikt nic nie zauwarzył) Wbiegłam do mojego pokoju i było mi tak źle że nie wiedziałam co robie. Chciałam żeby mi ulżyło chciałam ukoić ból psychiczny. Pomyślałam że najlepiej byłoby się lekko pociąć, wyciągnełam tęperówkę i już chciałam wykręcać ostrze kiedy z plecaka wypadły mi materiały z warsztatach o depresji. Przypomniały mi się wszystkie złe słowa o okaleczniu, nie wiedziałam co robić. Chciałam ukoić ból psychiczny ale nie chciałam zawieść braci więc zdecydowałam. Wyciągnełam telefon i zadzwoniłam do Willa:
-Willlllllllllll!!! Przyjdz prosze nie dam rady dłużej
- Co? Malutka o co chodzi?
- Poprostu chodźźźź
Rozłączyłam się i nie mineła nawet minuta i już u mnie był
- Will weź tęperówkę i apteczkę (bo w niej była żyletka) i wywal gdzie kolwiek proszę!!! - powiedziałam
- Ale czemu?
- Poprostu to zrób zaraz ci powiem
Will posłusznie wywalił apteczkę i tęperówkę za drzwi po czym mnie przytulił. Na moje nieszczęście apteczka poleciała tak daleko że walneła w drzwi na przeciwko. A na przeciwko pokój miał nie kto inny jak Tony. Po chwili Tony wyszedł z pokoju i zobaczył mnie zapłakaną wtuloną w Willa. Od razu podbiegł
- co się stało? - zapytał Tony
- Hailie do mnie zadzwoniła i kazała mi wywaliś tęperówkę i apteczkę za drzwi - powiedział Will - Hailie powiedz dlaczego?
Trochę się uspokoiłam i zaczełam mówić
- No bo wiecie bardzo było mi źle i smutno że dzisiaj byłyby urodziny babci i miałam myśli żeby się pociąć - powiedziałam po cichu ale wiedziałam że wyłapali każde słowo.
Will od razu mocniej mnie przytulił i wyszeptał mi do ucha:
- Jesteś najsilniejszą osobą jaką znam
oderwałam się od niego i powiedziałam:
- Nie prawda Vinca nikt nie pobije - Will się uśmiechną i znowu mnie przytulił
Trwaliśmy w uścisku do momentu jak się zupełnie nie uspokoiłam. Potem poszliśmy zjeść obiad bo była już 14:47. Na dole siedział Vince
- Will czemu wybiegłeś z pracy? - zapytał Vince jak tylko weszliśmy do kuchni
popatrzyłam na Willa błagającym wzrokiem żeby nic nie mówił ale on i Tony usiedli do stołu i Will powiedział
- On musi wiedzieć Malutka - powiedział Will a ja westchnełam
- O czym muszę wiedzieć? - ponownie zapytał Vince
- Hailie chciała się pociąć - powiedział Will a ja usiadłam przy stole i zaczełam patrzeć na moje spodnie - ale na szczęście mamy mądrą siostrę która do mnie zadzwoniła i kazała mi wywalić ostre rzeczy w pokoju - opowiedział Will
Vince chyba na mnie patrzył ale nie wiem bo nadal gapiłam się w spodnie. Kątem oka zauważyłam że wstał, nie wiedziałam co się dzieje i wtedy stała się rzecz niespotykana Vincent mnie przytulił naprawde VINCENT MNIE PRZYTULIŁ. Byłam tak oszołomiona że nie wiedziałam co się dzieje
- Hailie jesteś najmądrzejszą dziewczynką na świecie - powiedział mi do ucha a ja się uśmiechnełam
I powiedziałam mu coś o czym myślałam już dawniej wiedziałam że to mi pomoże
- Vince..
- mhm
- ...czy mogłabym chodzić na terapie? - zapytałam go
- Oczywiście Hailie, bardzo mnie cieszy że chcesz rozwiązywać problemy za pomocą terapi a nie tego co chciałaś zrobić - odpowiedział mi Vince
Vincent wrócił na miejsce i wszyscy zaczeliśmy jeść.
Po jedzeniu wróciłam do biblioteki i do pokoiku. Zaczełam grać na gitarze ulubioną piosenkę mamy a potem babci potem moją a na końcu Willa. Nawet nie zauważam kiedy robi się 19:40 i Shane do mnie dzwoni
- Hailie gdzie ty jesteś? W domu cię nie ma
- Jestem w bibliotece - mówie i wychodze z pokoiku
- Jak? Podobno Dylan sprawdzał
- Może jest ślepy już ide na kolacje bo pewnie po to dzwonisz prawda?
- prawda mała Hailie
- pa
i się rozłączyłam. Wyszłam z biblioteki i poszłam do kuchni.
----------------------------
Hej sory że tak późno ale w tym tygodniu pisze 4 sprawdziany i 5 kartkówek więc trudno mi się pisze <3
słowa - 1022

Rodzina Monet moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz