Obudził mnie dzwoniący telefon, dzwonił Will. Odebrałam i od razu usłyszałam głos mojego brata
- Hej Malutka ja i Vince wracamy ze szpitala na obiad, jak tam u ciebie
- Cześć Will, u mnie dobrze - ziewnełam i odpowiedziałam zaspanym głosem
- Śpisz? - zapytał Will
- Już nie - odpowiedziałam i zaczełam się przeciągać strasznie bolały mnie plecy i zdrętwiała mi noga
- Dobrze zaraz będziemy - i się rozłączył
Poszłam się ogarnąć i ubrać żeby jakoś wyglądać ale nadal bolały mnie plecy pewnie źle spałam. Dopiero jak się ogarnełam i zeszłam po szklankę wody zobaczyłam że jest już 13:54 JAK? Aż tak długo spałam? Mówi się trudno. Kilka minut później do domu weszli moi dwaj najstarsi bracia ja akurat siedziałam w jadalni i nakładałam sobie zupy pomidorowej
- Hej - rzuciłam jak weszli do kuchni
- Cześć - powiedzieli w tym samym momencie i usiedli do stołu, Will koło mnie a Vince na przeciwko
- Co z chłopcami? - zapytałam
- Przeżyją - odpowiedział mi Will i nałożył sobie zupy a ja spróbowałam się wyprostować ale nie mogłam przez ból pleców, cicho jęknełam
- Co się dzieje Hailie? - chyba jednak nie tak cicho jęknełam bo zapytał mnie o to Vincent, który właśnie odłożył swoją zupę żeby sie na mnie skoncentrować
- Źle spałam i bolą mnie plecy - odpowiedziałam
- Czyżby materac w twoim pokoju nie był odpowiedni? - zapytał Vince
- Nie spałam na łóżku - westchnełam a Vince uniusł brew - Wieczorem mi się nudziło i poszłam poczytać książkę i w końcu zasnełam na kanapie - przyznałam się cicho
Will mnie przytulił a Vince westchnął i wrócił do jedzenia swojej zupy. Dokończyłam swój posiłek i poszłam do toalety, która była na dole. Okazało się że miałam okres więc szybko przemieściłam się do mojego pokoju po podpaski i położyłam się spać. Spałam krótko, wywnioskowałam to z tego że jak się obudziłam byłą 14:53 a budził mnie Will bo powiedział że za chwilę jedziemy do chłopców i mam się przyszykować. Ogarnełam się w nie całe pięć minut i ciągle zastanawiałam się co ja mam im powiedzieć mam byc zła? Czy może się o nich martwić? Jak schodziłam na dół rozbolał mnie brzuch każdy wie dlaczego więc przed wyjściem poszłam do kuchni po tabletki na bóle i skurcze brzucha.
Do szpitala dojechaliśmy w niecałe 20 min. Moi bracia od razu zaprowadzili mnie do sali chłopaków bo podobno wszyscy byłi razem. Weszliśmy i mnie zamurowało chłopcy wyglądali okropnie w sumie czego sie spodziewałam jak spadli z dachu ale nie wiedziałam że jest aż tak źle. Wszędzie otarcia, rany, siniaki, bandarze a dookoła kilka urządzeń, na szczęście wszyscy byli przytomni. Vince lekko pchnął mnie do środka bo zatrzymałam się w drzwiach i blokowałam wejście. Nagle zawładneła mną taka złość że nawet nie wiedziałam że tak potrafie
- CO WYŚCIE SOBIE MYŚLELI?! - zapytałam, nie ja krzyknełam
- nie drzyj się bo mnie głowa boli - powiedział olewczo tony ("olewczo" jest takie słowo w ogóle?? xdd)
- A DLACZEGO CIĘ GŁOWA BOLI? MOŻE DLATEGO ŻE ZJEBAŁEŚ SIĘ Z DACHU!!!
- Słownicto - upomniał mnie nie kto inny jak mój kochany najstarszy brat
- Co tak dramatyzujesz przecież żyjemy - powiedział Dylan
Nagle zrobiło mi się strasznie wesoło, nie wiedziałam co się dzieje. Uśmiechnełam się później podeszłam do każdego brata i dałam im buziaka w policzek. Wszyscy patrzyli na mnie jak na kosmitę. Podeszłam do Shane'a władowałam mu się do łóżka i zaczełam płakać
- Co się dzieje? - zapytał brat z którym leżałam w łóżku
- Ale co? - zapytałam już uśmiechnięta i w ogóle nie było po mnie widać że płakałam
- To że przed chwilą na nas wrzeszczałaś potem nas całowałaś potem ryczałaś a teraz znowu jesteś uśmiechniętas- sprostował Dylan a ja sie rozpakałam. Płakałam może z 3 minuty a potem nagle przestałam i zapytałam
- Co się tak gapicie jak byście kosmite zobaczyli?
- jesteś dziwna - stwierdził Tony
- i kto to mówi po prostu okres mam - powiedziałam obojętnie
Wszyscy na chwilę wstrzymali oddech
- Czyli przez kilka dni mamy diabła w domu - zażartował Dylan, zignorowałam go i zapytałam
- Jak to się w ogóle stało, że weszliście na dach
- założyliśmy się - powiedział Shane a ja Will i Vince wywróciliśmy oczami
- to wiemy, co tam się stało krok po kroku - drążyłam temat i odpowiedział mi Shane
- No dobra więc.....
Perspektywa Shane kilka godzin wcześniej
Siedziałem właśnie na drugiej lekcji którą był angielski mega nuda obok mnie siedział Tony i coś szkicował
- Do odpowiedzi Tony Monet - powiedziała nagle nauczycielka
Tony spojrzał zdezorientowany to na mnie to na nauczycielke ale w końcu do niej podszedł i coś tam pogadał. Ja gapiłem się w okno oglądałem właśnie jakiegoś typa co chodził z psem pod naszą szkołą i usłyszałem tylko
- ......siadaj cztery - powiedziała pewnie nauczycielka
Tony wrócił do ławki nie zwróciłem na niego uwagi. Pod koniec lekcji ktoś we mnie rzucił kulką papieru od razu ją rozwinąłem i przeczytałem:
"Wczoraj na treningu footbool'u Adam wrzucił piłkę na dach szkoły nie macie psychy po nią pójść. Jake"
Odwróciłem się do Jake'a i szepnąłem "zobaczysz kto nie ma psychy". Pokazałem karteczkę Tonemu i na jego twarzy pojawił się uśmiech
- Dawaj nagramy tik toka na dachu szkoły - zaproponował Tony
- Ty dobry pomysł i dziemy po Dylana?
- Pewnie
Zadzwonił dzwonek a my pobiegliśmy znaleść Dylana. Przedstawiliśmy mu nasz plan a ten bez zbędnych tłumaczeń się zgodził. Pobiegliśmy na najwyższe piętro szkoły gdzie znajdowały się pomieszczenia gospodarcze i pokój nauczycielski. Od razu znaleźliśmy drabinę prowadzącą na dach. Umówiliśmy się z kolegami że wyjdą na zewnątrz i spróbują złapać piłkę jak ją zrzucimy. Wyszliśmy na dach świeciło słońce ale było dość wietrznie w końcu był kwiecień. Złapaliśmy z braćmi chwilową odklejke i zaczeliśmy biegać po dachu i robić wielki urbex, urbex dachu jak to brzmi xddd. Zrzuciliśmy piłkę i wzieliśmy telefony. Wymyśliliśmy, że będziemy stać na krawędzi na jednej nodze i nie będzie można spaść. Myśleliśmy że jak ktoś będzie musiał stanąć to stanie i poleci do przodu na pewno nie spodziewaliśmy się że jak tylko staniemy zawieje wiatr i wszyscy w trójkę spadniemy na dół.......
Hailie teraźniejszość
- Serio staliście na krawędzi dachu na jednej nodze? - zapytałam i złapałam się za głowe - co za debilie - szepnełam pod nosem
- A tak w ogóle wasze telefony nadal są na dachu? - zagadną Will
- Pewnie tak - powiedział Dylan i spojrzał na mnie - Hailie mogłabyś je zabrać? - zanim zdążyłam coś odpowiedzieć Vince już się odezwał
- Nie - warknął - właśnie spadliście z tego dachu i chcecie tam jeszcze wysłać młodszą siostrę? Dylan pomyśl nad tym co mówisz. Wyśle tam któregoś z moich ludzi.
--------------------------------------------------
Hejka sory że tak późno i że w ogóle tak dawno nie było rozdziałów ale nie miałam weny i teraz pod koniec roku jest dużo nauki. Możecie pisać jakieś pomysly w komentarzach będe wdzięczna
Słowa - 1080
CZYTASZ
Rodzina Monet moja historia
Dla nastolatkówTo nie jest kontynuacja, Postacie od Weroniki Marczak, rzeczy z książki wydarzyły się, ale to jest tak jak by życie Hailie. Niektóre rzeczy mogą być czymś inspirowane sorry. Sorry za wszystkie błędy i zapraszam. Okładkę robiłam sama