8

37 3 1
                                    

Susanne:

Podkręcam sama siebie wpadałam w złość w końcu ruszyłam w stronę salonu. Mijając starszą kobietę w progu z wejściem do salonu oboje na mnie spojrzeli. Podeszłam do tego cholernego stołu kipiąc aż ze złości. W tym momencie nawet ja sama sobie nie rozumiałam co dopiero oni.

- Przepraszam bo ja czegoś nie rozumiem w czym problem? - zapytałam zaciskając wargi tak mocno, że mogły by pęknąć.

Pani Leyla zaśmiała się w odpowiedzi. Zaś czarny pozostał dalej nie wzruszony.

- Po prostu jesteś niezdara Susanne - odezwał się.

Ona zaś spojrzała na niego z wyższością.

- Jesteś nie okrzesana - dodała nie patrząc na mnie.

- Słucham ? - zapytałam rozbawiona - O jakim nie okrzesaniu pani mówi ? - dopytuje.

- Nie pogrążaj się jeszcze bardziej - dodaje Natan ciszej.

- Słucham ? Mam słuchać obelg na siebie bo macie kasę ? Myślicie, że wszystko można kupić? I wszystkich? Jesteście.. - wtedy nie zdążyłam dokończyć bo pan Natan mnie wyrpowadził z salonu na zewnątrz. Wymamrotał w stronę, żony ja go załatwię.

Stanęliśmy oko w oko, ramie w ramie wtedy przyszedł mi najgłupszy pomysł. Otóż podeszłam bliżej niego na co spiął wszystkie mieście patrząc mi w oczy.

- Co ty wyprawiasz Susanne? Nie wolno ci się tak odzywać do mojej żony - karcie mnie.

- Przepraszam a zarazem dziękuję.

- Za co mi dziękujesz ?

- Za to, że pan mnie bronił choć wcale nie musiał.

- Staram się być nie straciła tej pracy..

- Dziękuję raz jeszcze - szepce podchodząc na tyle blisko by nasze ciała się stykały.

To wystarczyło złapał mnie i przygwoździł do ściany za nami. A następnie bez żadnego ostrzeżenia wtopił się w moje usta. Moje ręce od razu powędrowały w jego włosy. A jego spoczęły na nich plecach. Trwało to kilka minut aż w końcu obojgu nam zabrakło powietrza. Odsunęliśmy się zostawiając czoła do siebie przyparte. Żadne z nas się nie odezwał tylko wtłoczalkśmy w siebie powietrze.

- Co ja najlepszego zrobiłam - wymamrotałam nie patrząc mu w oczy.

Nie odezwał się odsunął się i odwrócił do mnie tyłem. Ja zaś nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Boże stało się to przed czym mnie przestrzegała starsza kobieta. Ale zaczęłam sobie wmawiać, że to tylko pocałunek nic więcej. Oszukiwałam samą siebie to nie był zwykły pocałunek. On był taki.. prawdziwy. Nie wiedziałam jak się mam zachować. Chciałam go wymknąć i po prostu wrócić do domku. Lecz zatrzymał mnie szybko łapiąc za rękę zmuszając bym się odwróciła. Przyciągnął mnie do siebie znów łącząc nasze usta w pocałunku oparłam się o balustradę za nami. Oddając każdy z jego pocałunków były słodko leniwe każdy był przepełniony czymś czego nie rozumiałam. Znów odsunął się ode mnie mówiąc:

- To nie powinno mieć miejsca..

- Ale sało się - dodaje.

- Odważna jesteś to mi się w tobie podoba najbardziej. Dość, że zabójczo piękna to jeszcze wygadana. Łatwo ustawiłaś Leylę do porządku. To mi pochlebia - dodaje ostanie słowa w lekkiej przerwie.

Nie odezwałam się patrząc w jego iskrzące się oczy. Dziś teraz były całkiem inne spojrzenie nie było tak pałace. Było inne jeszcze nie wiedziałam jakie. Wtedy drzwi się otworzyły a my z prędkością światła od siebie odskoczyliśmy. Spoglądając w progu na osobę w nim stojącą.

Pomoc Domowa / Miłość wiele nas nauczy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz