Susanne:
Odwróciłam się szybko patrząc na niego gniewnie zrzucając jego ręce z siebie.
- Ja tu pracuje..
- Ale ja nie chce żebyś pracowała..
- Nie rozumiem? - zapytałam głupio.
- Jeszcze dziś rozpocznę sprawę o rozwód z Leylą chciałbym..
- Nie - przerwałam mu.
Spojrzał na mnie bez tych iskierek co przed chwilą były w jego oczach.
- Nie? - powtarza pytająco.
- Nie Natan.
- Jak to nie? - prostuje się zakładając ręce na piersi - To nie ty jeszcze wczoraj drżałaś pode mną błagając bym cię pieprzył? - mówi prosto z mostu.
Speszyłam się odwracając wzrok moje policzki na pewno zrobiły się czerwone.
- To był błąd - mówię odwracając się.
- Co? Błąd ? W moim życiu niema błędów ! - podniósł głos.
Aż podskoczyłam nie chciałam się z nim kłócić. Więcej się nie odezwałam on zaś nie dawał za wygrana:
- Naprawdę myślisz, że nasze uczucia są błędem?
- Ale ja nic do ciebie nie czuje - mówię - Nie wyznałam ci miłości jedynie ty to zrobiłeś ja tego nie potwierdziłam - dodaje szybko.
Szarpnął mnie za rękę tak ze aż talerz który trzymałam w ręce roztrzaskał się na mak. Spojrzałam w jego rozgniewane spojrzenie:
- Nie baw się mną - mówi.
- A ty każdymi kobietami się bawisz! - krzyczę - Patrz co robisz ?! Przez ciebie znów rozbiłam talerze - jęczę klękając chcąc to sprzątnąć.
- Pieprzyć talerze ! - krzyknął ciągnąc mnie za ramie w górę.
Wstałam pod wpływem jego mocnego szarpnięcia.
- Czego chcesz !? - krzyknęłam.
- Jedynie czego chce to ciebie! - mówi przyciągając mnie do siebie i łącząc nasze usta.
W pierwszym momencie chciałam go odepchnąć lecz nie zdołałam tego zrobić. Chciałam tego chciałam jego całego a teraz miałam okazje może się już nie powtórzyć. Podniósł mnie a ja owinęłam nogi wokół jego pasa łapiąc się za jego szyje. Przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie. Gdy położył mnie na jednej z sof w salonie. Zrozumiałam, że ja tak naprawdę nie chce już mu się oddać. Tak odrazu? Czuła bym się źle z rozmyśleń wyrwał mnie moment gdy byłam już w pół naga. Gdy sięgnął do spodni by się zsunąć. Chwyciłam je szybko patrząc na niego.
- Nie chce - mówię.
- Ale ja chce - mówi poważnie.
- Puść mnie!
- Nie! - warknął.
Zaczęłam się z nim szarpać w końcu zrzuciłam go z siebie. Zaczęłam uciekać w stronę drzwi złapałam swoje rzeczy z wieszaka.
- Susanne wracaj! - usłyszałam.
I wybiegłam bez górnej części garderoby szybko ubrałam bluzę. Oglądając się za siebie widziałam jak wychodził. Zaczęłam biec przed siebie ile sił w nogach. Łzy nie pomagały mi w niczym. Płakałam niczym małe dziecko. Biegłam boso nie zdążyłam ubrać butów.
W biegu zatrzymywałam taxi w końcu się zatrzymała. Weszłam i podałam adres domu. Przez całą drogę płakałam nie potrafiłam się uspokoić on naprawdę chciał wziąć mnie siła ? Naprawdę był by do tego zdolny? Z rozmyśleń i płaczu wyrwał mnie głos kierowcy.
- Wszystko w porządku? Może jechać na policję ?
- Nie, jest w porządku - mówię pociągając nosem.
- W zasadzie jesteśmy na miejscu - mówi parkując pod moim domem.
- Dziękuję - mamrocze dając mu za kurs pieniądze.
Wysiadłam z taxi i zamknęłam za sobą drzwi. Spojrzałam na mój dom i modliłam się w duchu by nie było tam Barana. Bo jak on mnie zobaczy w takim stanie nie wiem co zrobi jak się dowie co się stało.
CZYTASZ
Pomoc Domowa / Miłość wiele nas nauczy
Teen FictionCzęść I - Gdy twoje życie odwraca się do góry nogami z powodu czarnych jak smoła oczu. Część II - Dalsze losy Susanne i Barana którzy oboje zatracili się w miłości.. Co się stanie jeżeli na drodze Susanne pojawi się ktoś nowy intrygujący i czarujący...