32

20 1 2
                                    

Susanne:

Byłam przerażona nie wiedziałam co mam zrobić. Podeszłam do pudełka i powoli otworzyłam go. Wyciągnęłam z niej biały materiał sukni ślubnej. Na dnie pudełka były buty i biały wianek na głowę. Spojrzałam spowrotem na czarnego który szczerzył się obleśnie. Jak on mógł mi się podobać? Jak ja mogłam coś do niego poczuć? Jak ja mogłam mu wierzyć i wpaść w to wszystko?

- Hallo ziemia do Susanne ! - macha mi rękami przez oczami.

- Przepraszam zamyśliłam się.

- Mam nadzieje, że myślałaś o czymś dobrym Hm?

- Tak wyobrażałam sobie nasza noc po ślubna - na sam dźwięk tego słowa zrobiło mi się niedobrze.

- Ouuu aż tak daleko sięgasz ?

- Kiedy ceremonia?

- Zaraz czekamy na urzędnika tak, że możesz iść się przebrać.

- Może pomóc mi pomoc domowa ?

- Jasne - mówi i wzrusza ramionami.

Od razu ruszyłam z pudełkiem w ręce na korytarz. Tam ją spotkałam podsłuchiwała.

- Pomoże mi pani - mówię.

- Dobrze pójdziemy na górę do łazienki.

- Dobrze - po czym weszliśmy na górę i zamknęliśmy się w łazience.

Od razu rzuciłam pudełko gdzieś w kont patrząc na kobietę. Chodziłam tam i spowrotem nie wiedząc jak z tego wybrnąć.

- Pomogę ci - mówi patrząc na mnie - Masz dzwoń - podała mi telefon do ręki.

- Dziękuje - mówię całując jej policzek.

Wybrałam numer Barana jednak, że nie odebrał. Napisałam wiec szybka wiadomość gdzie jestem i co ma się wydarzyć jestem przekonana, że odczyta te wiadomość i coś zrobi. Oddałam jej komórkę mówiąc:

- Jak ty ten numer dzwonił proszę gdzieś wyjść i odebrać powiedzieć na czym sprawa stoi to numer mojego.. - przerwałam na chwile - Taty - dosłałam niepewnie.

- Dobrze a teraz ubieraj się dziecko - mówi kręcąc przy tym głową.

Zrobiłam co kazała ubrałam na siebie te brzydką sukienkę. Obleśne buty i ohydny wianek. Nawet nie spojrzałam w lustro i wyszłam z tej przeklętej łazienki. Zeszłam na dół gdzie czekał tak, że przebrany już Natan.

- Wyglądasz pięknie - mówi uśmiechając się.

- Dziękuję ty też - mówię wchodząc do salonu.

Nastąpiła cisza która on przerwał:

- Stresujesz się ? To twój pierwszy ślub ?

- Tak i tak - odpowiedziałam jedynie patrząc w okno.

On zaś zniknął na schodach a ja mogłam przestać udawać. I uronić kilka łez które spłynęły mi po policzku.

- Płaczesz ? - podskoczyłam gdy za sobą usłyszałam jego głos.

- To ze szczęścia.

- To nie są łzy szczęścia! To nie jest szczęście! Ty jesteś przerażona ! - krzyczy jak opętany.

Zrzucił wszystkie książki z regałów, potłukł wazony nigdy go takiego nie widziałam. Aż nie wiedziałam co zrobić by go uspokoić. Pobiegłam do kuchni kobieta od razu podała mi tabletki dla niego.

- Natan jest chory psychicznie namów go na te tabletki. Niech weźmie potem będzie żałować, że coś takiego się stało.

Pobiegłam spowrotem patrząc jak przewraca wszystko co napotka n drodze.

- Natan! - krzyknęłam na całe gardło aż spojrzał na mnie - Uspokój się słyszysz ! Weś te tabletkę i w końcu dojdź do siebie! - mówię wciskając mu ją do ręki podając wody.

Przysięgam, że patrzył na mnie niczym dziecko we mgle. I posłuchał miałam nadzieję, że i wróci mu rozsądek i logiczne myślenie. Jednak aż takiego obrotu sprawy nie spodziewałam się zobaczyć.

Pomoc Domowa / Miłość wiele nas nauczy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz