Tajemniczy jeździec

206 3 0
                                    


Mój dzień był szalenie nudny, ale pomyślałam, że nie spędzę jego reszty leżąc na aksamitnej kanapie i czytając książki. Włożyłam buty do jazdy konnej i ruszyłam do stajni, mając nadzieję, że lady Danbury mnie tu nie zobaczy. Wiem, że trochę opiera się mojej jeździe konnej, zwłaszcza gdy jeżdżę sama, mówi, że żadna dama nie powinna sama jeździć konno, jeśli coś się stanie. Nie troszcząc się o nią, udałam się do mojego konia lub nie był mój, ale czasami go pożyczałam. Miał wspaniałą białą grzywę, która również była błyszcząca tak samo długa. Weszłam do jego stajni, żeby się z nim przywitać.

- Cześć chłopcze, jedziemy na przejażdżkę. Powiedziałam w tym samym czasie, gdy czesałem jego grzywę. Jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie, jakby próbował mi coś powiedzieć, ale i tak powitał mnie lekkim skinieniem głowy.

Odczekałem trochę, zanim odzyskałam konia, bo stajenni obiecali, że przygotują go do mojej jazdy. Powiedziałam, że mogę to zrobić z łatwością, tylko trochę się śmiali i zabrali go ze sobą. Gdy w końcu przybyli, moja jazda była gotowa, wręczyli mi jego panowanie i wsiadałam na jego siodło.

"Dziękuję." Powiedziałam, zanim wyszedłam. Tylko szepnęli coś do siebie i wyszli.

Moim pierwotnym planem było pójść na pole i po prostu cieszyć się krajobrazem, a także zaczerpnąć świeżego powietrza. Zaczęliśmy z pola i jak tylko tam dotarliśmy, zaczęliśmy galopować tak szybko, jak tylko mogliśmy. Wiatr wiejący mi w twarz, a włosy za mną powiewały prosto, z jaką prędkością jechaliśmy.

Naprawdę miło było jechać naprawdę szybko i mieć trochę miejsca w głowie. Żyłam też z jazdy konnej, ponieważ zawsze pomagało mi to w stresie lub gdy miałam zły dzień lub po prostu dzień taki jak ten, będąc za bardzo w środku.

Zobaczyłem z daleka postać, ta osoba też była z koniem, galopując powoli po polu. Patrzyłam, jak zatrzymali się przed dużym drzewem, a ta osoba zeskoczyła z siodła i podeszła do drzewa. W tym momencie ogarnęła mnie mała ciekawość i chciałam wiedzieć, kim jest ten tajemniczy jeździec. Podeszliśmy powoli do drzewa, na którym zostali.

Dziwne było, że nie widzieli nas stojących w niewielkiej odległości od nich, podczas gdy odległość między nami nie była nawet duża. Kiedy ja również zeskoczyłem z siodła, mogłam rozpoznać drugiego konia, skądś go znałam, koń był wysoki i kruczoczarny. Jego wodze było przywiązane do drzewa, więc nie chciał uciec.

Minęłam konia i zobaczyłam mężczyznę siedzącego na ławce pod drzewem. Miał na głowie czarny cylinder i ciemną kurtkę do jazdy konnej. Nie wiem, co mnie tak zainteresowało i zaciekawiło tym jeźdźcem, ale zdecydowałam się go zostawić, najwyraźniej chciał trochę czasu sam na sam i przestrzeni. Odwróciłam się, kiedy jego czarny koń parsknął i minęłam go. Starając się być naprawdę cicho i nie zwracać na siebie większej uwagi, tuż przed wypuszczeniem z ulgą oddechu, zawołał mnie znajomy głos.

"Cześć?" Głos powiedział za mną i odwróciłam się. Ku mojemu zdziwieniu był to ktoś, kogo bardzo dobrze rozpoznawałam.

"Rose?"

"Antoni?" - powiedzieliśmy jednocześnie, patrząc sobie w oczy. Zanim się odezwałam, przez chwilę panowała cisza. „Przepraszam, jeśli ci przeszkodziłam. Po prostu przechodziłam obok i... i..." Moje wymówki zaczęły się kończyć, musiałam wymyślić coś sprytniejszego, co brzmiałoby zbyt podejrzanie. „I zdecydowałam się na mały spacer i pozwoliłam mojemu koniowi odpocząć". Wiedziałam, że to głupio zabrzmiało, ale on to kupił.

- Och... Cóż, dobrze cię widzieć. Odchrząknął, zanim kontynuował. "I nie przeszkodziłaś mi.. to była dla mnie szczęśliwa niespodzianka..." Przez chwilę zamyślił się i przemówił ponownie. „Chciałbyś do mnie dołączyć, miałem już wychodzić, ale moglibyśmy pojechać razem z powrotem?" Spodobał mi się jego pomysł i postanowiłam się zgodzić.

Bridgerton & RobertsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz