Prolog

266 11 5
                                    

Zgubiony pięcio letni chłopczyk siedział na pobliskiej ławeczce w parku pomiędzy drzewami płacząc i w myślach proszący, aby jego mama po niego przyszła i go uratowała.

Na marne.

Jego mamusia była najprawdopodobniej martwa on nawet o tym nie wiedział.

*Kilka godzin wcześniej*

-Mamoo! Mamo! - Chłopczyk krzyknął podekscytowany. Wraz ze swoją mamą był na festiwalu gdzie mógłby spotkać swoich ulubionych bohaterów!

,Szkoda, że nie bęzie tu All Mita' myślał zielonowłosy, kto by wiedział, że dla jego mamy będzie to najgorszy dzień w życiu?

Nikt.

Nawet Sir Nighteye nie był by w stanie przewidzieć tej tragedii, która miała się stać w obrębie najbliższej  godziny.

- Tak kochanie? - Zapytała troskliwe mama, w prawdzie nie miał sił by iść na festiwal z głośną muzyką, dużą ilością zapachów tłustego jedzenia ale uśmiech jej kochanego bąbelka był tego jak najbardziej wart.

- Kiedy przyjdą bosaterzy? - zapytał chłopiec, nie mógł się doczekać, gdy będzie mógł zobaczyć ich. Pięknych bohaterów ratujących cywili. W ręku trzymał swój zeszyt w drugiej zaś rękę swej matki.

- Oj nie wiem syneczku może za 30 minut? - kucnęła przy swej pocieszę - Może chcesz coś zjeść?

- Umm... a te bulecki z All Mitem? - zaproponował mając nadzieje iż jego matula pójdzie mu na rękę i kupi mu najpyszniejsze jedzenie na świecie.

- Dobrze pójdziemy na All Mightowe bułeczki! - uśmiechnęła się w stronę swego jedynego syna...kto powie jej, że za chwile go straci...na zawsze? Możliwe?

Nikt.

Gdy poszli bo bułeczki rozmawiali, no cóż mały cały czas gadał o bohaterach a mama słuchała go uważnie, przytakując co 5 minut. Było jej szkoda syna, tak bardzo chciał zostać bohaterem ale nie miał daru.

- Dzień dobry, poproszę - powiedziała do Pana, który stał, uważnie słuchając zamówienia swojej dwudziesto dziewięcio letniej klientki - Synku jaki chcesz dodatek? - zwróciła się do synka.

- Ummm a z czym jest? - spytał swoją mamę.

Inko spojrzała na tablice z menu. Po czym spojrzała na syna.

- Jest sam taki, wiesz bez niczego, z cukrem pudrem, bitą śmietaną, owocami, owocami i bitą śmietaną, z owocami, bitą śmietaną i polewą czekoladową, i polewą czekoladową. - przedstawiła propozycje. - to z czym?

Izuku przez chwile się zastanawiał po czym poprosił o bułeczki z polewą czekoladową.

Po 10 minutach odebrali zamówienie i usiedli na ławce. Izuku jadł co chwile pytając Inko czy nie chciałaby spróbować jeden z pysznych przekąsek. Ta za każdym razem odmawiała. Nie chciała, aby jej dziecko odmawiało sobie takich przyjemności. Poza tym nie przepadała za tymi puszystymi mięciutkimi bułeczkami. Samo ciasto było pyszne lecz smak, który był dodawany to smakołyków był dla mamy pięciolatka nieznośny. Arbuz.

- Mamusi jekes pe nom* wa nom* ze nie ce - słabo ułożoną wypowiedź Izuku został przerwany przez krzyk dobiegający przed nimi.

Inko spojrzała przerażona przed siebie, gdy Izuku spojrzał na nią pytającym wzrokiem.

Wielki złoczyńca wbiegł na teren zabawy i biegł przed siebie nie zwracając uwagi na bohaterów goniących go. Był wysoki na 3,5 m. I szeroki na co najmniej 10 metrów.

Eksperyment 1058.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz