Rozdział 2

154 6 9
                                    

Myśli o zrobieniu sobie krzywdy odeszły na bok, gdy na podłogę spadł jakiś przedmiot.

Katusze.

W uszach mu dudniało a odgłos uderzającego metalu o ziemie odbijał się mu echem w bębenkach.

Krzyczał, płakał, nie on wył, błagał o pomoc.

A kto mu pomógł?

Nikt.

Nieprzyjemny dźwięk powili zanikał, ale on nie umiał powstrzymać łez.

10 godzin później w większości ogarnął swoje umiejętności.

Niedługo po tym do pomieszczenia weszła Kaguya i spojrzała na chłopca, który w tej chwili krążył w okół stołu z narzędziami. Był on o kilka centymetrów wyższy ale sam tego nie zauważył, nadal nie umiał dosięgnąć do żadnych z narzędzi.

Kaguya poczekała aż chłopaczek zda sobie sprawę z jej obecności w jego otoczeniu, a gdy tak się stało zielonowłosy zmrużył oczy i przyglądał się nimi niepewnie kobiecie.

- Wychodzimy. - oznajmiła już nie tak pozytywnym tonem głosy co kilkadziesiąt godzin temu, zdawała sobie już sprawę że Izu doskonale wiedział jak myśli o nim.

, pewnie z wzajemnością.'

I tu miała racje. Mimo iż chłopak był tu niewiele więcej niż jeden dzień już wiedział że tak naprawdę żaden z doktorów czy osób pracujących dla Chisakiego nie miała wobec niego i innych eksperymentów dobrych intencji.

Jednak ruszył szybko w jej stronę i wyszedł przed nią na co został zdzielony w tył głowy jednak nic nie powiedział ani nie przewrócił się, czym wzbudził zainteresowanie Ran.

Większości projektów po ,,zatruciu" była osłabiona nawet 34 godziny po i panicznie bała się personelu ,,ośrodka". Jednak nie on, a przynajmniej bardzo dobrze sobie z tym radził.

Izu jak wcześniej było powiedziane nie bardzo przejął się uderzeniem tylko spojrzał wyczekująco na kobieta, która musiała z nim wyjść.

- Wychodzimy. - powiedział robiąc dziubek z ust i naśladując jej głos.

- Gówniarzu. - Już lekko wkurzona Ran podeszła do niego i kopnęła go w tył kolana.

Zachwiał się ale nie przewrócił czym nie zdziwił tylko kobietę lecz również samego siebie.

, Mam jeszcze siłę? ' zadał sobie pytanie.

Jeszcze jedna myśl przemknęła mu przez myśl, na która uśmiechnął się dziwne i szalenie. Odwrócił głowę w stronę zdziwionej kobieta.

Po chwili gapienia się na Izu zadała sobie sprawę co się dzieje.

, Wyjątkowe dziecko.' To ostatnia myśl, która przebiegła jej przez głowę zanim jej głowa została oderwana od reszty ciała natychmiast pozbawiając jej życia.

Wyjątkowe dziecko było to dziecko, na które pierwsze ,,badania" zadziałały dodatkowo, gdyż ich umysł, wzrost a  przede wszystkim charakter ulegały zmianie i eksperymentu były bardziej podatne na zabijanie personelu, więc na odkrycie wyjątkowego dziecka zazwyczaj przepadało przynajmniej kilka ludzkich żyć. Takie ,, przypadki" zdarzały się rzadko a wynikało to z genetyki. Jeśli ktoś słaby zostanie poddany działaniu oparów to mają one więcej pola do popisu i mogą zdziałać więcej, jednak nie jest to pewne czy tak się stanie, więc nawet jeśli jest się świadomym braku siły projektu i stanie się wyjątkowy to jest to wielka niespodzianka. Takie ,,okazy"  traktowane są bardziej surowo. Ale po co zapytacie? By były bardziej posłuszne. Czy to działa? No cóż narazie tak.

Krew była wszędzie a chłopak patrzył się z przerażeniem na swoje ,, dzieło „. Upadł ciężko na ziemie i podtrzymując się rękami pośpiesznie odsunął w kąt podsuwając sobie kolana tuż pod samą głowę.

- Co ja zrobiłem? - wyszeptał, gdy łzy spływały mu powoli po policzkach.

Głośny huk rozbrzmiał ale Izuku nie zwrócił na to większej uwagi szok jakiego doświadczył był wielki. Właśnie zabił człowieka...pozbawił kogoś życia...co z jej rodziną? A może jej nie ma? Co się z nim stało? Czemu to zrobił? To nie tak, że był w pełni świadom odrywając komuś głowę.

Wraz z hukiem do sali weszli trzej mężczyźni i podbiegli do roztrzęsionego chłopca. Chwycili go uniemożliwiając mu żaden ruch, nie że tego potrzebował. Jego ciało zwisało bezwładnie a wzrok był pusty i nieobecny. Było mu ciężko skupić na czymś wzrok ale udało mu się zauważyć, że jest niesiony do innego pomieszczenia niż przedtem o numerze 1267.

Drzwi się otworzyły, a chłopak został gwałtownie wrzucony do środka. Przeturlał się na drugi koniec pokoju, ale Izuku niezbyt się tym przejął nie tylko zaistniała sytuacja ale wszystkie wydarzenia, które wydarzyły się w ostatnim czasie nadmiernie go przytłaczały by mógł przejąć się tym, że przed chwilą się boleśnie przeturlał, właśnie zabił człowieka!

Odwrócił się twarzą do ściany i podniósł ręce na wysokość oczu. Jego dłonie były całe we krwi, a paznokcie nieznacznie się wydłużyły. Poruszył palcami i zdał sobie sprawę czym się stał...

Potworem.

+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x

- Mamo....!!!!- Katsuki ciągnął swoją mamę za sukienkę, gdy ona nerwowo szła przed siebie.

- Tak?! - wrzasnęła wściekle, jej syn od 40 minut ciągnął szarpał ją pytając gdzie idą.

- Gdzie my idziemy?!!!!!??? - również się wydarł.

- Na policję. - Już spokojniej odpowiedziała, odwróciła się z powrotem i znów zaczęła iść.

- Wiedziałem, że prędzej czy później tam trafisz ale nie że aż tak szybko.

- Katsuki...- westchnęła - za chwile jesteśmy.

I tak jak było powiedziane tak się stało bo już po 10 minutach stali przed posterunkiem policji.

- A tak właściwe, co my tu robimy? - Kats właśnie zdał sobie sprawę, że na policję idzie się z jakimś powodem a nie na spacer, w prawdzie w ogóle nie chciał wychodzić z mamą.

, Już z tym głupim Deku lepiej jest wyjść'

Ale odkąd ciocia Inko miała wypadek chłopak nie miał szans spotkać się z Izuku, ba nawet go nie widział w ostatnim czasie tak jakby rozpłynął się w powietrzu...

- Kochanie jesteś duży prawda? - zaczęła Mitsuki a gdy otrzymała potwierdzenie z strony jej syna kontynuowała - No to...ummmm Izuku o-on zaginął i-i musimy zgłosić jego zaginięcie.

- Co? Jak to? Ale czemu ja muszę tam iść? Naprawdę musiałaś mnie tu ciągnąć tylko żeby zgłosić to, że ta miernota jak Deku się gdzieś zgubiła?

- C-co? Katsuki czemu tak mówisz? Czy Izuku nie jest twoim najlepszym przyjacielem?! Co?! - zszokowana kobieta nie mogła uwierzyć swoim własnym uszom, przecież jej syn i syn Inko byli najlepszymi przyjaciółmi!

- No jestttt... ale nie ma daru, więc po co mam się nim przejmować?- wywrócił oczami i wyprzedził swoją matkę kompletnie wchodząc do środka. - Idziesz?

- Tak. - odpowiedziała i również weszła do środka.

Podeszła do recepcji.

- Dzień dobry w czym moje pomóc? - zapytała recepcjonistka.

- Dzień dobry ja chciałam zgłosić zaginięcie.

+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+x+

Czy to jest Polsat? Sama nie wiem No ale tak No....

Do następnego ( może )

Eksperyment 1058.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz