Rozdział 4

0 0 0
                                    

Lily obudziła się leżąc na trawie. Na jej twarz leciał siarczysty deszcz, ale ona sama nie chciała wstać.

–uuu– zamruczała podnosząc się z ziemi po czym podeszła na czworaka do chłopaka

–żyjesz?– zapytała trącając go lekko

–żyje dzięki– powiedział-ale teraz chodźmy-dodał wstając i pomagając Lily wstać.

Dziewczyna zachwiała się lekko po czym poleciała wprost na chłopaka.

–uh sorry

–spoko– powiedział Ormi patrząc się na nią –coś się stało?– zapytał

–chyba... nie wiem- powiedziała stając– au..– dodała czując ból w kostce

–huh? Coś się sstało– powiedział chłopak podtrzymując ją aby nie upadła.

–chyba sobie coś z kostką zrobiłam– powiedziała patrząc na zakrwawioną nogę– ale spoko nic poważnego– dodała

–może i nie jest poważne, nie wiem. Ale za to wiem że poważne może się stać– powiedział chłopak biorąc ją na ręce– teraz możemy iść– dodał

Lily trochę zaczerwieniona przez cały czas patrzyła się w niebo tak, aby tylko nie patrzeć na chłopaka. Po chwili usłyszała jego głos.

(Ehh trzeba było zaprotestować a nie się tak z tym bujać..) – powiedziała Lily

–jesteśmy.–powiedział chłopak

–ok.–powiedziała Lily zachodząc z jego rąk.- tu już pójdę sama-dodała

Chłopak wszedł do domu a w progu od razu przywitała go (tak sądziła Lily) jego mama.

–Hej Ormi to twoja nowa dziewczyna? –zapytała a widząc że Ormi poczerwieniał dodała –oh no tylko żartuje–powiedziała– jak masz na imię słońce?–zapytała

–Dzień dobry, jestem Lily– lekko się ukłoniła

–jestem Millie miło mi–kobieta uśmiechnęła się

Orion nie wiedział co zrobić więc podszedł do swojej mamy i opowiedział jej całą historię.

–hmm.. rozumiem. Jasne!– powiedzaiła z uśmiechem.– a z toba porozmawia sobie ojciec– szepnęła mu jeszcze do ucha.

***

Minął już miesiąc od czasu, gdy Lily zamieszkała w domu Ormiego. Chodzili razem do szkoły, jedli wspólnie posiłki i spędzali ze sobą czas wolny od nauki. Niby zachowywali się jak jedna, wielka rodzina, ale byli inni. Fakt, że udało im się ukryć ich pochodzenie, nie oznaczał, że gdy bedą chodzić do szkoły dla "ludzi" coś się nie wyda. Lily jak zwykle obudziła się na łóżku w pokoju chłopaka. Wstała i leniwie sie przeciągnęła. Chłopak już nie spał.

–dzień dobry śpiąca królewno–powiedział żartobliwym tonem

–Dzień dobry– ziewnęła- nie można pospać dłużej? Jest niedziela-dodała

– A czy ja wiem..? Taki ładny Dzień jest, nie fajnie byłoby go zmarnować leżąc na łóżku i śpiąc– powiedział chłopak

–już wstaje– powiedziała dziewczyna po czym poszła zaspana w stronę łazienki.

Minęło 20 minut, a Lily zdążyła już wszystko zrobić. Rodziców chłopaka nie było w domu a jego starsza siostra mieszkała w akademiku. Dziewczyna robiła śniadanie a chłopak próbował ułożyć kostkę Rubika. Skończył gdy Lily postawiła przed nim talerz z tostami.

ODMIEŃCYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz