//20 °Ja cię..°

65 7 1
                                    

  ⚠️ PRZEPRASZAM ZA WSZELKIE BŁĘDY ORTOGRAFICZNE⚠️

Weszłam do jakiegoś korytarza kładąc Kurapikę na sofie zaciskając delikatnie pięść. Jeśli zginie, nie wybaczę sobie tego nigdy.

- Wszystko będzie dobrze, Kurapika.. - Powiedziałam wpatrując się na jego twarz. Był blady, położył swoje dłonie na klatce piersiowej

- Wiem o tym.. - Spojrzał się na mnie słabym wzrokiem, ja zacisnęłam zęby zamykając oczy

- To jest moja wina.. gdybym nie dostała od tego idioty, nie leżałbyś tutaj - Poczułam coś ciepłego na swojej dłoni, otworzyłam powieki spoglądając tam widząc, że Kurapika mnie złapał za rękę

- Nie obwiniaj się Kaori.. to nie jest twoja wina - Wpatrywałam się na jego twarz kiwając głową przecząco. Nie zgadzałam się z nim, ani trochę

- Nie prawda! To przeze mnie to gówno jest w środku ciebie! - Zacisnął delikatnie moją dłoń.

- Ale gdyby nie ty to został bym uduszony, co nie? Błagam, nie obwiniaj się - Wpatrywałam się na niego czując łzy na swojej twarzy. Odwróciłam wzrok patrząc się na ścianę

- Kurapika.. - Zaczęłam, nie wiedziałam jak zacząć tą rozmowę.. naprawdę nie wiedziałam - Przepraszam cię.. przepraszam, za wszystko. Nie chciałam żeby nasza relacja się rozerwała. Ale to ja byłam główną przyczyną tego wszystkiego. Twojego cierpienia.. - Spojrzałam się na niego, poczułam więcej łez

- Kaori.. - Podniósł dłoń i położył na moim policzku. Złapałam tą jego dłoń - To nie jest twoja wina, że twoim ojcem jest— - Nie dokończył zdania, zacisną delikatnie zęby - to nigdy nie była twoja wina, byłem przewrażliwiony na Trupie Fantomu nie myśląc o twoich uczuciach.. to ja powinnien był przeprosić - Wpatrywałam się na niego odsuwając jego dłoń od mojej twarzy widząc po jego minie, że coś go boli

- Kurapika... - Powiedziałam cicho, wytarł moje łzy. Ja zacisnęłam pięść patrząc na jego co raz gorszy stan

- Jeśli faktycznie umrę, chce żebyś wiedziała, że jest mi przykro, że to tak się wszystko potoczyło. Unikaliśmy się nawzajem. Moje serce dawało mi znać coś czego nie chciałem brać pod uwagę - Wpatrywałam się na niego otwierając delikatnie oczy

- Nie umrzesz! Zrobię wszystko żebyś przeżył.. Wszystko - Powiedziałam cicho nie odrywając od niego wzroku

- Chciał bym żyć.. z tobą - Moje źrenice się powiększyły słysząc jego słowa, poczułam ciepło na swojej twarzy

- Ze mną..? - Za jąkałam się nie mogąc uwierzyć własnym uszom. Moje serce przyspieszyło..

- Kaori, ja od dłuższego czasu nad czymś myślałem - Zaczął, ja nawet nie pomyślałam żeby oderwać od niego wzroku - Chce ci coś powiedzieć - Zacisnęłam delikatnie zęby - Ja c— - Nie dokończył bo usłyszeliśmy krzyk Gona

- Kurapika! - Krzyknął chłopak, odsunęłam się od Kurapiki drapiąc się po głowie - Kurapika, co ci się stało? - Zapytał się. Był z nim Killua oraz Leorio

- Wstrzyknięto mu krew niejakiego Jeda - Otworzyłam delikatnie oczy słysząc Hisoke, odwróciłam głowę widząc go. Czy on stał tutaj cały czas...? - Z tego, co rozumiem, nie może używać Woli. Jeśli nie zwiąże się z Ansą, czeka go śmierć - Spojrzałam się na Kurapikę który był gorszym stanem niż wcześniej, trzymał się za brzuch.. zwijał się z bólu

- Jak to? - Zacisnęłam zęby, Leorio po chwili podszedł do mnie i złapał za moje ubrania

- To na pewno twoja wina! To wszystko twoja wina! - Krzyknął w moją stronę. Ja wpatrywałam się na Leorio zaciskając zęby delikatnie

- Leorio! To nie Kaori! - Usłyszałam głos Killui, spojrzałam się na chłopaka zdziwiona. Obronił mnie..

- Jak to..? - Zapytał się niedowierzeniem, nie puszczał mnie ani na trochę

- Wątpię, żeby to była jej wina. Może nas oszukała. Ale nigdy by nie skrzywdziła Kurapiki - Wpatrywałam się na Killue, okularnik spojrzał się na mnie a po chwili puścił - Przynajmniej teraz..

- L-leorio.. zostaw ją - Mój wzrok powędrował do Kurapiki, popatrzył się na nas - Bez obaw. Nic nie zmusi mnie do złożenia przysięgi

- Nie możesz umrzeć! - Pokiwałam głową zgadzając się z Gonem. Ja kucałam przy sofie gdzie leżał Kurapika

- To musi zawrzeć pakt - Spojrzałam się na białowłosego chłopaka zaciskając pięść

- Tego też nie może! - Był tylko jeden sposób.. zabić tego pojebusa. Nie odpuszczę dopóki zdechnie.. pożałuje, że kiedykolwiek skrzywdził Kurapikę. Usłyszałam jęknięcia blond włosego chłopaka, z bólu..

- Kurapika, trzymaj się! - Złapałam go za dłoń krzycząc te słowa.

- Nie przejmuj się - Też mnie złapał znowu na dłoń. Ja zacisnęłam zęby kiwając głową przecząco - Uratuj resztę..

- Oczywiście zrobię to, ale ciebie też zamierzam! Zostawiłam cię! Nie zrobię tego po raz kolejnym w końcu jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - Uśmiechnęłam się do niego żeby dać mu otuchy.

- Kaori.. - Powiedział cicho wpatrując się na mnie.

Wszyscy się na nas patrzyli, ale nie obchodziło mnie to. Obchodziło mnie to, żeby dać otuchy Kurapice..

- To znaczy, że musisz pokonać tego całego Jeda - Mój wzrok powędrował do Hisoki który zaczął mówić. Tak jak podejrzewałam, oprócz mnie każdy był zdziwiony - Karty rozdane. Nie ma sensu zastanawiać się nad doborem strategii. Żeby wygrać, trzeba użyć swojego asa - Pokazywał nam między czasie jak mówił karty, cztery karty były różne figury, ale ósemki. A na środku był joker

- To znaczy? - Zapytał się Gon. Hisoka się tylko uśmiechnął i zaczął odchodzić. Spojrzałam się pewnie na Kurapikę

- Nieważne, jak jest mocny, ani jak tego dokonam, bo i tak go pokonam! - Zmarszczyłam brwi wpatrując się przed siebie - Nie pozwolę żebyś zginą! - Wstałam z podłogi zaciskając oba pięści - Wytrzymaj, Kurapika! Na pewno cię uratuje.

Wpatrywałam się na chłopaka spoglądając szybko na Leorio. Zrobię wszystko żeby go uratować, dosłownie wszystko. Nawet mogę zginąć!

- Leorio, zostań przy Kurapice! - Wpatrywałam się na okularnika mając cały czas poważny wzrok

- Okej.. Mogę ci zaufać, znowu - Pokiwałam głową. Spojrzałam się na Killue i Gona - Killua, Gon, idziecie ze mną!

- Jasne, nie zostawimy cię - Gdy usłyszałam słowa Gona, poczułam ciepło na sercu. Uśmiechnęłam się delikatnie

- Dokładnie - Mój wzrok powędrował tym razem do Killuy.

- Dziękuję.. - Powiedziałam do nich. Oni wszyscy się uśmiechnęli.. nawet Killua. Spojrzałam się na Kurapikę - Uratuje cię... - Odparłam całując jego czoło i zaczęłam biec przed siebie - Chodźmy!

Biegliśmy przed siebie. Musieliśmy się pośpieszyć, jeśli chcieliśmy uratować Kurapikę. Nie wiem jaki on jest silny, ale nie obchodzi mnie to. Będę z nim walczyła aż nie zdechnie! Nie ważne co mi zrobi, nie odpuszczę mu!

Czy Kaori się uda uratować na czas Kurapikę? Czy sama przeżyje tą walkę? Co chłopak chciał jej powiedzieć zanim Gon im przerwał?

I Need You✓ <Kurapika x Reader>  |2 Część|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz