Rozdział 4

51 4 0
                                    

   Na moim pogrzebie była tylko Basia i Jasiek, który wykonał jakieś obrzędy kościelne. Jego kolega przysypał mój grób, a Basia pomogła wbić zwykły krzyż z grubych patyków.
   Pogrzeby w tamtych czasam wyglądały totalnie inaczej. Nie miałam żalu, że są tylko dwie osoby, cieszyłam się, że to były te najbliższe.
   - Nie mów ojcu gdzie Hania ma grób - przerwał długą ciszę Jasiek, zwracając się do Basi.
   - Nawet nie zamierzam mu o tym mówić - powiedziała zirytowana - proszę cię jeszcze raz, weź mnie od niego.
   - Kochana, mówiłem Ci, że to niemożliwe - poklepał ją po ramieniu z żalem w oczach.
    - Chciałabym się od niego uwolnić - zaczęła się żalić - nie mogę już tak dłużej tego znosić. Teraz się rozpił, a ja pracuje na niego. Mimo, że mnie okropnie traktuje. Brakuje mi najbardziej mamy w domu i Hani...
   Słuchałam tych słów i nie dowierzałam w to jak mam bardzo dojarzałą siostre. Zmieniła się bardzo, ale kochała mnie tak samo jak kiedyś. Gdyby miała świadomość, że o wszystkim wiem, że w dalszym ciągu ją wspieram i to, że w ogóle w dalszym ciagu jestem obok...
   Spojrzałam teraz na mój nagrobek. Żadnego nazwiska, ani nic. Tylko kawałek przyklepanej ziemi z ledwo trzymającym się wyżej krzyżem.
    Spojrzałam na inne nagrobki, wyglądały bardzo podobnie. Ciekawiło mnie to czy rodzina każdego zmarłego, wie gdzie dokładnie kto się znajduję. Czy w ogóle wszyscy pochowani mieli rodzine?
   Rozmyślając nad innymi nagrobkami w tym miejscu, nawet nie zauważyłam kiedy Jasiek zniknął. Basia została sama i długo wpatrzona w dal, nie przestawała próbować zachamować swoich łez. Okropnie się patrzyło z boku na ten widok.
    Nagle znalazł się ktoś nowy na cmentarzu. Wysoki, bardzo szczupły chłopak szedł w kierunku mojej siostry. Na chwile przystanął, wziął głęboki oddech i ruszył dalej.
    - Przepraszam, spóźniłem się - powiedział, przytulając ją na powitanie - dopiero przed chwilą skończyłem prace.
   - Nic nie szkodzi - pociągnęła Basia nosem.
   - Płaczesz? - zapytał, patrząc jej prosto w oczy.
   Zrobił to z taką troską, jak to zwykle robił mój Tomek... Przed oczami przebiło się kilka dobrych wspomnień z nim, a łza sama spłynęła po moim policzku.
    Co do Basi, nie miałam wątpliwości, że coś ją z tym chłopakiem łączy. Szkoda tylko, że nie miałam okazji go poznać, chyba dużo mnie ominęło.
   - Chce poznać twojego ojca - powiedział nagle.
   - Czy to nie za wcześnie - zawachała się Basia w głosie.
   - Jestem pewien swoich uczuć do ciebie - powiedział delikatnie.
   Te słowa wzbudziły we mnie poczucie odnalezienie Tomka. Musiałam to zrobić, nie obchodziło mnie, czy znajdę go żywego, czy martwego. Chciałam go zobaczyć.

Wojenna Miłość część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz