Rozdział 6

2K 43 29
                                    

Schodziłam powoli schodami uważając żeby się nie wywalić.

W - Malutka... Ale ty pięknie wyglądasz.

Podszedł do mnie i mnie przytulił.

H - Dziękuję.

Oddałam uścisk i poszłam do kuchni, żeby wziąć sobie szklankę wody.

T - Vincent mówił, że przyjdzie jak Adrien się pojawi. Uuuuu a co to za dupka. Dylan to twoja laska grzebie się u nas w kuchni, bo jak nie to z chęcią poznam piękna damę.

Wykrzyczał i w tym momencie zrozumiałam, że to chodzi o mnie. Obruciłam się i spojrzałam się na niego ze zdziwieniem na twarzy, ale w głębi chciałam się z tego śmiać.

H - Wybacz, ale nie jestem ani Dylana, ani twoja, a na imię mam Hailie jakbyś nie pamiętał. Hailie Monet kochany braciszku.

Szok na jego twarzy jaki się wymalował był czymś pięknym. Zaczęłam się z Willem śmiać, a wtedy zbiegł Dylan.

D - Jaka laska nikogo nie zapraszałem, ale jak jest chętna to z chęcią skorzystam.

Przystanął koło Tonego. Wpierw gdy mnie zobaczył na jego twarzy było widać zdziwienie i zażenowanie tym co powiedział, ale po chwili widziałam jak jego wyraz twarzy zmienia się w groźny.

D  - Czy ty się tak odstawiłaś dla niego?!

H - Dylan proszę cię nie krzycz.

D - Jak mam nie krzyczeć?! Hailie powiedz mi jak?! Widać ci prawie cały tyłek i biust! A te szpilki wyglądają jakby miały z 50 centymetrów!

W - Uspokój się. Hailie doskonale wie co jest dla niej dobre, a co nie. W czym się czuje dobrze, a w czym nie.

H - Dziekuję Will.

Przytuliłam go, a wtedy usłyszeliśmy dziwnej do drzwi. Ze schodów zaczął schodzić Shane, a za nim niczym cień podążał Vincent. Ruszyłam otworzyć drzwi uprzednio ostatni raz przyglądając się w lustrze.

A - Witaj Hailie Monet.

H - Witaj Adrienie Santan.

Patrzyliśmy chwilę na siebie, kiedy ten podał mi bukiet przepięknych białych róż.

A - Porszę bardzo Perełko ślicznie wyglądasz.

Kątem oka widziałam jak Wilk trzyma Dylana, a Shane zakrywa mu usta dłonią.

H - Dziękuję! Są piękne. Pójdę wstawić je do wazonu, żeby nie zwiędły i za chwilkę będziemy mogli wyjść.

Ja poszłam w stronę salonu i zauważyłam jak mój najstarszy brat podchodzi do Adriena i zaczynają o czymś rozmawiać. Włożyłam róże do białego wazonu i podeszłam do chłopaków. Przytuliłam ich wszystkich naraz. Na koniec podeszłam do drzwi, narzuciłam kurtkę i przytuliłam się do Vinca.

V - Wróć do 24.

H - Dobrze braciszku. Papa!

T, S, W, D, V - Pa!

Gdy tylko wyszłam z domu odetchnęłam.

A - I jak zareagowali przy obiedzie?

Rozpoczął rozmowę, gdy szliśmy do jego auta.

H - Vince nie miał nic przeciwko, Will się zgodził praktycznie od razu, a święta trójca była trochę wkurzona.

Spojrzał się na mnie zdziwionym spojrzeniem.

H - No dobra trochę bardzo, ale nie mieli nic do gadania.

Zaczęliśmy się śmiać. Wow nie sądziłam, że Santan będzie się ze mną śmiać.

H - A tak wogóle to dziękuję za kwiatki są prześliczne! A na dodatek moje ulubione.

A - Ach tak? Czyli trafiłem?

H - Tak i to celnie.

Resztę drogi do restauracji trochę przegadaliśmy. Chciałam wysiąść sama z samochodu, ale uprzedził mnie Adrien. Podał mi rękę i ze spokojem czekał, aż wysiądę.

H - Dziękuję.

A - Nie ma za co.

Weszliśmy do najdroższej restauracji w tym mieście.

A - Dzień dobry mieliśmy tutaj rezerwacje na nazwisko Santan.

Pani - Tak jasne zapraszam za mną.

Pani zaprowadziła nas pod nasz stolik, który znajdował się przy tarasie i odeszła dając nam czas na zastanowienie się nad wyborem dań.

Hailie Monet i Adrien Santan Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz