4.

430 4 0
                                    

RAFE
Była przy mnie. Czułem jak się mnie trzyma. Czułem jak jej drobne dłonie trzymają mnie w pasie. Nie bała się. Zaufała mi , o to mi chodziło. Jest słodka we wszystkim co robi.
Zabrałem ja nad wode. Tam gdzie pierwszy raz ja zobaczyłem i wiedziałem ze jest ta moją jedyna. Już wtedy coś w niej zobaczyłem. Pomimo ze nasze światy są całkiem inne, to serca i tak biją tak samo.
- jesteśmy - powiedziałem po czym Alisa zdjęła kask z głowy.
- pięknie jak zawsze - powiedziała. Czyli tez musi znać to miejsce tak dobrze jak ja.
Zsiadla z crossa, zawiesiła kask na kierownicy i podeszła do mnie. - Dlaczego mnie tutaj zabrałeś ? - zapytała po czym się znów uśmiechnęła. Tym cholernie pięknym uśmiechem. Oszalałem.
- tutaj cie pierwszy raz zobaczyłem mała - powiedziałem po czy szybko chwyciłem ja w pasie przerzucając ja przez ramie i biegnąc w stronę wody. Czułem jak chciała się wyrwać. Lecz jej nie pościłem. Wiedziałem ze się nie boi. Ufała mi.Zaczęła krzyczeć gdy zobaczyła ze biegnę z nią w stronę wody.
- puść mnie - wolała zza moich pleców. Lecz ja nie słuchałem. Wbiegłem na pomost po czym do naszej Łodzi. Postawiłem ja dopiero tam.
- podryfujemy sobie trochę na wodzie - miałem zapytać lecz bardziej stwierdziłem.
Ona nic nie odpowiedziała tylko kiwnęła główka dalej wpatrując się w piękna krystaliczna wodę.

                                       ALISA
Woda była przepiękna. Delikatny wiatr który tworzył delikatne fale. Moje wlosy falowały w tańcu z wiatrem. A obok mnie on. Rafe.
Nie wiem co mi się w nim podoba. Nie umiem nawet tego tak określić. Uwielbiam jak na mnie patrzy. Zawsze wtedy świecą mu się oczy.
Jego szczery uśmiech. Jest inny nisz Sarah. Umie nad wszystkim panować. Opiekuje się mną. Czy on może tez coś czuje ? Nie! To nie możliwe on czuje obrzydzenie do plotek, a ja ? Jestem plotka. To nie możliwe, ale dlaczego zachowywał by się w taki sposób który cholernie mi się podoba.
- dlaczego mnie uratowałeś ? - zapytałam siadając na jeden z kanap która znajdowała się na Łodzi.
- odpoczywałem wtedy na Łodzi aż zobaczyłem ze w oddali dryfuje deska a obok niej ciało. Byłaś cała sina,nie wiem ile mogłaś leżeć w tej wodzie. To i tak cud ze żyjesz. - powiedział po czym usiadł obok mnie.
- ale mogłeś mnie zostawić - powiedziała po czym od razu szybko dodał - nie umiałbym - odpowiedział po czy złapałem mnie za rękę. Jego dotyk był taki przyjemny, delikatny , ciepły, czułam to od niego.
- No to teraz znów mnie uratuj - krzyknęłam wesoło po czym zdjęłam top i spodenki zostając w samym stroju kąpielowym.
Zostawiłam wszytko na Łodzi i wskoczyłam szybko do wody.
Rafe nawet nie zdarzył się zorientować kiedy to zrobiłam.
- Alisa ! - krzyknął Rafe jak zorientował się ze nie widać mnie na powierzchni wody. Zanurkowałam.
Rafe w obawie ze długo nie wylaniam się za powierzchnie, zdjął koszulkę i również skoczył za mną do wody.
Chciałam już wypłynąć by nie napędzić mu strachu, ze mnie nie ma. Lecz moja noga zaklinowała się w jednym z koralowców. Próbowałam ja wydostać lecz to było na nic. Czułam ze zaczyna mi coraz bardziej brakować tlenu.
Rafe odnalazł mnie. Podpłynął do mojej kostki i uwalniając moja kostkę z uwięzi, pomógł mi wypłynąć na powierzchnie.
Gdy tylko moja twarz poczuła powietrze, od razu wzięłam wielki wdech. Lada moment i znów byłoby to samo to w tamtym przypadku .
Rafe złapał mnie w pasie i wyłowił na Łódź.
- dlaczego to zrobiłaś !? - zapytał podniesionym tonem głosu Rafe. - mogła ci się stać krzywda !
- chciałam zobaczyć czy tym razem uda mi się zamurować jeszcze głębiej ,.... Najwidoczniej się nie udało.- powiedziałam po czym zaczęłam wycierać się ręcznikiem. - bo to przez koralowca, zachaczyłam nogą i nie mogłam wypłynąć  - powiedziałam .
- mogłaś się utopić ! - krzyknął Rafe po czym złapał mnie mocno za ramiona - nigdy wiecie masz tak nie robić ! Rozumiesz ?
- tak rozumiem - odpowiedziałam przestraszona i wyrwałam mu się z uścisku.

                                       RAFE
Co ja zrobiłem. Przestraszyłem ją. Jak mogłem ja przestraszyć. Muszę się opanować. Nie mogę pokazywać przy niej swojej złości.
Muszę jakoś załagodzić atmosferę.
- trzymaj -powiedziałem po czym podałem jej moja koszule na krótki rękaw. Zarzuciłem jej koszulkę na ramiona.- przepraszam ze to zrobiłem - powiedziałem patrząc w ziemie
- nic nie szkodzi , to były emocje - powiedziała po czym znów pogodny uśmiech zagościł na jej twarzy. Jak ona to robi ze jest zawsze wesoła.
- co to za blizna ? - zapytałem dotykając blizny na jej brzuchu.
- mam to od małego- powiedziała - gdy byłam mała siedziałam sobie nad woda gdy nagle jakiś facet z dzieckiem ćwiczyli strzelanie z broni. Mężczyzna podał broń dziecku... a broń wycelowała w to co nie powinna... czyli we mnie - powiedziała po czym również dotknęła blizny.
To nie możliwe. Głos w głowie cały czas mi to powtarzał.
Nagle wszystko mi się przypomniało.
Jak byłem mały, ojciec wziął mnie na Łódź i powiedział ze chciał mnie nauczyć samoobrony. Nie wiem dlaczego wybrał akurat wodę. Było tam dużo ludzi. Ktoś mógł nie trafić.
Mój ojciec wszytko wcześniej przygotował. Ustawił mnie do pozycji strzeleckiej i kazał strzelić. Nacisnąłem spust, usłyszałem trzask, trafiłem w puszkę.
Chciałem przeładować broń, wiec skierowałem ja w inną stronę, nawet nie poczułem gdy nacisnąłem spust. Usłyszałem trzask. Rozejrzałem się przed siebie i zobaczyłem w oddali panikę ludzi. Zobaczyłem małego Jona B, klęczał obok jakiejś dziewczyny. Krwawiła. Czyli to była Alisa. Cholera. Ona nie może sie o tym dowiedzieć. Byłem mały, nie rozumiałam co zrobiłem, ale dla jej dobra zachowam to dla siebie.
- ile miałaś wtedy lat? - zapytałem
- miałam 5 lat, bawiłam się przy wodzie i nagle poczułam straszliwy ból, dużo krwi i potem zobaczył mnie mój brat, zabrało mnie pogotowie i jak widać żyje - dodając ostatnie, zaśmiała się.
- nigdy nie widziałem cie w Outer banks. - powiedziałem po czym usiadłem na kanapie a ona zaraz po mnie.
- chodzę do szkoły w innym mieście, tutaj przyjeżdżam tylko na wakacje, nigdy nie oddalałam się za daleko od domu, nie wolno mi było. Mówili ze trzeba na siebie tutaj uważać. Trzymałam sie tylko z przyjaciółmi mojego brata, którzy są tez moimi przyjaciółmi... lecz teraz jest tez Sarah, z nią nie umiem sie dogadać. - powiedziała.
- Sarah jest inna ,.. jest córeczka tatusia, zawsze wszystko było jej wolno, mogła robić co jej się żywnie podobało. A ja ? A ja musiałem ja bronić. Jak trzeba było coś załatwić to musiałem zajmować się tym ja. Było tłumaczenie ze Sarah jest młodsza, powinienem się opiewać Sarah ale to gówno prawda. Zawsze woleli ja odemnie. Byłem tylko popychadłem a ona robiła co chciała. - powiedziałem a Alisa złapała mnie za rękę.
- rozumiem cie - powiedziała - jak byłam mała mama nas opuściła , ojcu nie było łatwo , zawsze zajmował się Johnem B a ja, o mnie zawsze zapominali. Właśnie dlatego możesz mnie nie znać. Każdy zna tylko mojego brata. Bo tylko ojciec się nim chwalił. - dodała po czym zbliżyła się do mnie. Nasze spojrzenia spotkały się ze sobą, ręce złączyły w mocnym uścisku, a nasze usta były coraz bliżej. Chciałem tego i wiem ze ona tez. Czułem jak nasze oddechy się mieszają, ciężko oddychała co tak cholernie mi się podobało.
Gdy miałem już musnąć jej śliczne malinowe usta swoimi usłyszałem dźwięk którego nie chciałem usłyszeć. Był to stary klakson tej Twinki.
Alisa szybko oderwała się odemnie jak poparzona.
- ja już muszę iść - powiedziała po czym wstała z kanapy kierując się na pomost.
- pójdziesz z nimi ? - zapytałem łapiąc ja za rękę.
- nie mam wyboru - powiedziała - spotkajmy się tutaj o 20.00 dobrze ? - dodała po czym zabrała rękę.
Ja tylko kiwnąłem głowa na tak. Ona szybko zbiegła z pomostu kierując się do auta Jona B.
- do auta - powiedział John B wychylając głowę zza szyby.
Alisa wsiadła do auta. A ja tylko usłyszałem jak John B po cichu dodał słowa „ pierdolony bogacz „
Ja zdążyłem tylko pokazać im środkowy palec na dowiedzenia. Po czym odjechali pozostawiając mnie samego na pomoście. Z myślą o mojej małej Alis.

„MY LITTLE „ ( RAFE CAMERON ) 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz