2.Nadzieja na lepsze życie

920 22 2
                                    

    

                           -ˋˏ ༻✿༺ ˎˊ-
  
     Obudziłam się w swoim „pokoju „nawet nie można go tak nazwać jak zwykle moje „łóżko”, czyli materac leżący w prawym górnym rogu pokoju naprzeciw rozpadająca się szafa oraz mała szafka stojąca obok materaca. Podeszłam do szafy, po czym wyciągnęłam z niej jedyne ubrania, jakie miałam, czyli dresowa koszulka z napisem: „Communi fit vitio naturae, ut invistatis atque incognitis magis confidamus vehementiusque exterreamur” [czytaj:Komuni fitem witijo naturale utfinistanis alwe ikognidis madżis konfidomus wetetiuskłe isatemur ].
Nauczyłam się łacińskiego z moich książek, ponieważ zazwyczaj czytałam słowniki, które znalazłam. Wracając do ubioru założyłam też czarne dresowe spodnie, po czym wyszłam na podwórze, gdzie były inne dzieci oczywiście nie ubyło się bez uwag w moją stronę.
– Ej ty przygłupasie! – Podbiegła do mnie Sophia i musiała oczywiście coś o mnie powiedzieć próbowałam ją zignorować, lecz, gdy poszłam  coś zjeść ona podeszła i wyrwała mi kanapkę z ręki, po czym rzuciła na podłogę i uderzyła mnie w brzuch.
– Nie jedz tyle, bo będziesz gruba! – Śmiała się ze mnie, a wraz z nią wszyscy inni, którzy stali wokół szybko pobiegłam do swojego pokoju po książkę i poszłam  do innych dzieci, by poczytać w spokoju. Usiadłam na ławce stojącej pod drzewem na podwórzu, lecz nie mogłam się skupić na czytaniu, bo przeszkadzały mi szepty.
– Słyszeliście dziś ktoś wyjątkowy ma przyjechać i zaadoptować dziecko. -odezwała się jakaś dziewczyna.
– Podobno jest strasznie bogaty. -Tym razem usłyszałam głos Natalie koleżanki Sophie.
– Na pewno nie wybierze kogoś, takiego jak Claire pewnie weźmie mnie. – Nie mogłam już tego słuchać, więc wstałam, żeby uniknąć spotkania z tą osobą pewnie i tak, by mnie nie wybrała po krótkim czasie ruszyłam w stronę mniejszych dzieci.
– Claire! – Podbiegła do mnie cała gromadka i mnie przytuliły.
– Pobawisz się z nami?!- Krzyknęły wszystkie razem.
– Oczywiście, że się z wami pobawię. – Odpowiedziałam im z uśmiechem na twarzy.

                          -ˋˏ ༻✿༺ ˎˊ-

      Minęło już sporo czasu, gdy do sali wbiegła dyrektora.
– Gdzie ty łazisz niewdzięczna dziewucho?!- złapała mnie za ramię i zaczęła ciągnąć w stronę gabinetu, gdy do niego dotarliśmy otworzyła drzwi, po czym wepchnęła mnie do środka, lecz nie byliśmy w nim sami zauważyłam siedzącego naprzeciw biurka dwóch mężczyzn w garniturach.

Zaginiony diament Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz